Do gabinetu weszła Alicja aby posprzątać szklanki.
Pomieszczenie było ciemne i całkowicie zadymione. Ręką zasłoniła swoje usta, gdyż dym wdzierał się do gardła i gryzł niemiłosiernie. Chciała podejść i otworzyć okna, ale w pół kroku zastygła. W fotelu zobaczyła siedzącego majora.
Był pochylony i całkowicie pogrążony w zamyśleniu. W ręku trzymał
pistolet. Boże! Krzyknęła w myślach i nie myśląc dłużej, na paluszkach
zaczęła się wycofywać z nadzieją, że mężczyzna nawet jej nie zauważy.
Kiedy miała już pociągnąć za klamkę, zawahała się. Przecież nie może zostawić człowieka w takim stanie. A jeśli sobie strzeli? Przecież nie wybaczy sobie tego do końca życia.Druga jej podświadomość mówiła co innego. A co cię on obchodzi,
przecież to Niemiec? Niech strzela. Jednej gnidy na tym świecie mniej.
Alicja jednak nie potrafiła odejść. Przecież to człowiek. Taki sam jak
ona, czy jej mama i siostra. Nikogo nie można zostawiać samym sobie.
Chwilę jeszcze trzymała dłoń na klamce walcząc ze swoimi wątpliwościami, ale w końcu odwróciła się i niepewnie podeszła do majora.Stanęła na przeciwko niego i wyszeptała .
- Panie majorze, dobrze pan się czuje? - Werner podniósł powoli swój wzrok. Jego oczy były zimne, przygnębione, posępne. Wyglądał jakby dźwigał coś
bardzo ciężkiego na swoich barkach. Chwilę przyglądał jej się, a następnie spuścił wzrok.- Dobrze, czemu pytasz? - odpowiedział smutno.
Alicja szybko kucnęła przed nim aby ponownie widzieć jego oczy. Kompletnie nie wiedziała czemu to robiła. Po prostu czuła, że powinna
tak postąpić .- No.... bo... - spojrzeli na pistolet w jego dłoni - Panie majorze, to nie jest rozwiązanie...
Werner lekko się uśmiechnął i schował broń do kabury.
- Nie martw się, moja śliczna Polko, nie strzelę sobie w łeb. Wiem, że
wiele osób na tą wieść by się ucieszyło, a ja nie mam zamiaru
sprawić im radości.- Ktoś chce pańskiej... śmierci? - Alicja zapytała zaskoczona i nie zdążyła ugryźć się w język.
Major przez chwilę patrzył na nią w
milczeniu aż w końcu wstał podszedł do baryku i nalał sobie pół szklanki brandy. Wypił jego jednym duszkiem.- Wiele osób
- Nie ma pan przyjaciół? Rodziny? - Alicja wstała i brnęła w rozmowę, która nie powinna ją obchodzić. Czuła podświadomie, że mężczyzna potrzebuję z kimś porozmawiać i pragnęła mu jakoś pomóc.
Werner wypił kolejną kolejkę.
- Nie mam przyjaciół, nie mam rodziny, nie mam nikogo - nie patrzył na nią tylko nalał sobie trzecią kolejką. Dopiero wtedy poczuł się trochę lepiej.
- A ta kobieta na zdjęciu w pańskim gabinecie? - major wypił czwartą
kolejkę. Przez chwilę milczał aby sobie przypomnieć o czym ona mówiła. Faktycznie, przecież miał portret na swoim biurku. Uśmiechnął się pod nosem i podszedł do niej. Usiadł w fotelu i zapalił papierosa.- Czemu pytasz? - wydmuchał dym i spojrzał na stojącą przed nim Alicję .
- Bo... wygląda pan na bardzo zmartwionego. Czasami warto jest z kimś porozmawiać.... i pomyślałam o tej kobiecie z fotografii. To pana żona?
- Nie mam żony .
- Więc pana dziewczyna, narzeczona? - Werner wypuścił dymek z ust i westchnął. W żyłach działał już alkohol, więc czuł się rozluźniony. Rozsiadł się wygodnie na fotelu i dokładnie ilustrował dziewczynę. Zaczął zastanawiać się czemu o to pyta? Pewnie z babskiej ciekawości? Nie musiał odpowiadać, ale też nie chciał żeby odchodziła.
CZYTASZ
Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)
Fiction HistoriqueII Wojna Światowa. Opowieść o życiu podczas okupacji niemieckiej. Młoda siedemnastoletnia dziewczyna o imieniu Alicja próbuje radzić sobie w trudnych dla niej czasach. Kiedy okazało się, że Żydom grozi zagłada z rąk nazistów, krucha i delikatna dz...