48

10.8K 562 189
                                    

Major zaniósł ją do gabinetu. Posadził Alicję na kanapie. Wstał i z góry dokładnie ją obserwował. Była blada, roztrzęsiona i nie kontaktowała.

- Alicja? - chwilę poczekał na odpowiedź ale się jej nie doczekał. Nic, żadnej reakcji. Patrzyła tępo w przestrzeń. Ukląkł przed nią i wziął
jej dłonie w swoje.

- Alicja, słyszysz mnie? Spójrz na mnie.

Z trudem zwróciła wzrok w jego stronę. Było to ponad jej siły. Pod
powiekami, jak kamienie gromadziły się łzy. Jego widok sprawiał jej ból
i cierpienie.

Werner westchnął ciężko. Nie nadawał się do pocieszenia kogokolwiek, a w szczególności Alicji.

Wstał, przeczesał dłonią swoje włosy i spojrzał ponownie na nią z góry. Jego wzrok powędrował na baryk z alkoholem. Chciał ją jakoś uspokoić,
ale żeby upijać? Raczej nie. Wolał żeby była świadoma i przytomna.

W końcu zdecydował podać jej lek uspokajający. Podszedł do szafki,
wyciągnął niewielki kuferek, a następnie wydobył z niej strzykawkę i
ampułkę.

Podszedł do Alicji. Przetarł przedramię dziewczyny wacikiem namoczonym w spirytusie. Następnie napełnił strzykawkę płynem i mocno chwycił jej rękę. Alicja bez słowa patrzyła, jak Werner wbił igłę w jej skórę, a następnie nacisnął tłok. Poczuła jak zimna ciecz zaczęła płynąć w jej żyłach.

- To jest hioscyna. Po tym poczujesz się lepiej. Powoduje zmniejszenie
napięcia mięśni. Rozluźnisz się. Może powodować zaburzenia pamięci, ale to jest lepsze od alkoholu.

Alicja, po chwili, na prawdę lepiej się poczuła. Była spokojniejsza jakby
unosiła się kilka metrów nad ziemią. Opadła bezładnie na sofę i przez chwilę cieszyła się tym błogim nastrojem. Szkoda, że nie ma lekarstwa na nieszczęśliwą miłość. Pomyślała. Nie patrzyła na
majora. Wystarczająco, że on patrzył na nią taką intensywnością, że czuła
go wszędzie.

Werner przysunął fotel i usiadł na przeciwko niej, tak blisko, że jej
nogi znalazły się między jego nogami. Był pochylony w jej stronę, a jego dłonie leżały na jej kolanach. Głaskał ją delikatnie. Jego ruchy powodowały, że wzdłuż kręgosłupa przeszły jej
dreszcze. Oddech przyspieszył, a serce waliło z całych sił. Boże, co się
dzieje? Nie chciała tego, a mimo to nie była wstanie protestować. Widziała drapieżne oczy Wernera i jego dłonie, które powoli wędrowały do góry,
odsłaniając coraz bardziej jej nogi. W jej głowie zapaliła się czerwona
lampka. Spojrzała na drzwi i chciała krzyknąć pomocy, ale nie była wstanie. Jakby została uwięziona we własnym ciele.

- Jak się czujesz? - usłyszała jego głęboki, męski głos. Nie była wstanie nic powiedzieć ani zrobić. Siedziała jak sparaliżowana. Jej ciało pod jego dotykiem zaczęło drżeć, a pod jego wzrokiem zrobiło jej się gorąco.

Nie broniła się, więc Werner coraz śmielej ją dotykał. Poczuła jak jego
dłonie znalazły się już nie na jej sukience tylko na nagiej skórze, wciąż błądząc wzdłuż jej uda. Boże, niech przestanie. Niech przestanie
ją dotykać. Krzyczała w myślach.

- Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy. Chcę żebyś poczuła się dobrze.
Rozluźnij się. - wyszeptał.

Jej umysł szukał panicznie
drogi ucieczki. Co on jej podał? Kręciło jej się w głowie, a ciało było rozpalone.

- P..... panie majorze ja lepiej już pójdę - z trudem wydukała.

- Jeszcze nie. Spokojnie. Zobaczysz, że będzie ci przyjemnie. Zadbam o ciebie, a ty mi się odwdzięczysz - powiedział spokojnym głosem nie
przestawając ją dotykać.

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz