7

12.1K 702 119
                                    

Rano Alicja pojawiła się w hotelu punktualnie i już dostała pierwsze
zadanie. Musiała zająć się dostawcami.

Pod zaplecze kuchenne przyjechały wozy ciągnące przez konie. Na nich
siedzieli mężczyźni z pobliskich wiosek. Byli to prości chłopi, rolnicy, którzy nie znali ani jednego słowa po niemiecku. Alicja była ciekawa jakim cudem udawało się kucharzowi porozumieć kiedy jej nie było. Ciekawość wygrała i zapytała go o to, a on rozłożył ręce i powiedział, że komunikował się na migi. Kiedy chciał kurę - gdakał jak kura, kiedy chciał świnkę - chrumkał jak świnka. Gorzej było z warzywami i owocami i czasami dochodziło do pomyłek.

Teraz transakcja poszła tak szybko, że Herr Schulz był zaskoczony.

- Jesteś na prawdę skarbem Fraülein Koścista. Mnie to zajmowało
codziennie dwie godziny, a dzisiaj zrobiliśmy to w pół godziny. Zasługujesz na porządne śniadanie- na słowo śniadanie Alicja aż podskoczyła do nieba.

Dostała talerz pełen smakołyków i o mało się nie rozpłakała .

- Jedz, nie krępuj się, a ja zaraz przyjdę i zaczniemy przygotowywać
śniadanie gościom- wyszedł. Alicja chwyciła kromkę chleba z masłem i
powoli zaczęła jeść. Zamknęła oczy i rozkoszowała się smakiem ciepłego
jeszcze pieczywa.

- Boże, ja chyba jestem w niebie - wyszeptała. Trwało to trochę i nagle
poczuła czyjąś obecność w pomieszczeniu. Otworzyłam oczy i zobaczyła majora. Zastygła w bezruchu. Mężczyzna stał przed nią, był oparty o blat kuchenny, a w ręku trzymał kubek z kawą. Przyglądał jej się i Alicja zastanawiała się jak długo tutaj był?

- Guten tag- powiedział. Alicja przełknęła szybko to co miała w ustach i odpowiedziała.

- Guten tag, Herr Major - dziewczyna zaczerwieniła się pod jego spojrzeniem i nie wiedziała co robić. Nerwowo zaczęła szukać Herr Schulza albo dwóch niemieckich kobiet, niestety w kuchni było pusto. Major nie spuszczał z niej wzroku i spokojnie pił kawę.

- Chciałam... panu podziękować i...

- Za co? - zapytał dość obojętnie

- Za pracę, no i za... - Czy powinna podziękować za to, że jej nie zabił? Jakoś czuła się z tym dziwnie. Zamilkła. Siedziała skrępowana i
wlepiła wzrok w talerz aby tylko nie patrzeć na niego. Nie umiała rozmawiać z mężczyznami. Kompletnie nie wiedziała jak miała się zachować w jego obecności. Chciała by sobie już poszedł, ale on raczej nie miał zamiaru odchodzić.

- Nie musisz mi dziękować. Powieżyłem tobie moje zaufanie. Nie zmarnuj tego - Alicja pokręciła szybko głową.

- Nie zmarnuję - ponownie pojawiło się krępująca cisza. Alicja
wlepiła wzrok w talerz i nie umiała przy nim jeść. Jakby jego obecność
powodowała, że apetyt spadał do zera. Nie, to nie jego obecność tylko
ten mundur na nim. Pomyślała.

Do kuchni wszedł Herr Schulz ze szczerym uśmiechem.

- Panie majorze, jak miło pana widzieć - poklepał go po ramieniu, a ten zagryzł wargi niezadowolony. Chyba nienawidził takiego spoufalania się, a kucharz nic z tego nie robił, jakby wiedział, że major nie jest aż takim złym człowiekiem, za jakiego chce uchodzić.

- Co ty taki od rana szczęśliwy? - zapytał major miażdżąc kucharza
gniewnym wzrokiem.

- Bo mnie uszczęśliwiłeś - klasnął w dłonie.

- A czym cię tak uszczęśliwiłem, Herr Schulz?

- Jak to czym? A raczej kim? - kucharz podszedł do siedzącej przy stole dziewczyny i poczochrał ją solidnie po głowie. To spowodowało, że Alicji włosy rozsypały się na ramiona, a spinka upadła na ziemię - Fraülein Alicja to nasz skarb - powiedział dumnie.

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz