62

8.6K 649 238
                                    

Piotr nie odpuścił. Powiedział, że go zawiezie do domu. Koniec i
kropka.

- Jest pan strasznie upierdliwy - burknął major.

- Tak jak pan- odrzekł lekarz.

- Sam sobie poradzę. Nie jestem kaleką.

- Ledwo trzyma się pan na nogach.

- Mój kierowca mnie zawiezie.

- Jako pana lekarz mam obowiązek dopilnować, żeby panu nic się nie stało.

Major pokręcił głową. Czuł, że ten Polak mu nie odpuści. Co on się tak
uwziął?

- Dobra. Jak panu tak zależy to jedziemy. Nie mam sił z panem się
sprzeczać.

Piotr miał w planach przeprowadzić wózek inwalidzki, ale widząc
wściekłą minę Wernera szybko zrezygnował z tego pomysłu. Dał za to
laskę, żeby mógł się podpierać oraz porządną dawkę leków wzmacniających aby po drodze nie osłabł.

Wyszli ze szpitala na siarczysty mróz. Major odetchnęła z ulgą. Choć
czuł przenikające zimno przez całe jego ciało cieszył się wreszcie, że
opuścił szpitalne mury. Nienawidził zamknięcia. Doprowadzało go to do
szału, więc teraz był niemal szczęśliwy. 

- Wolność - szepnął wciągając ponownie mroźne powietrze do płuc.
Zaopatrzył się na otaczające go miejsce. Wszędzie było biało. Drzewa,
ulice, ławki pokryte białym puchem. Było wyjątkowo spokojnie mimo
popołudnia. Niewiele widział przechodniów. Szczelniej okrył się
wojskowym płaszczem.

- Panie majorze, możemy porozmawiać? - zapytał Piotr, który przyglądał się mężczyźnie. Werner niechętnie spojrzał na niego.

- O co chodzi?

Za nim cokolwiek powiedział rozejrzał się niepewnie. Chciał się upewnić, czy nikt ich nie podsłuchuje ani obserwuje. Przez chwilę jeszcze się wahał, aż w końcu wydusił z siebie to, co chciał powiedzieć.

- Wiem o tym, że przytrzymuje pan Żydów w swojej willi - powiedział to
spokojnym, zdecydowanym głosem. Mimo to zadrżał. Ogromnie obawiał się reakcji mężczyzny. Poczuł jak ręce mu się pocą, a serce przyspieszyło.
Wiedział, że za takie słowa mógł już nie oglądać tego świata. Mimo to,
miał nadzieję, że Werner jest inny. Nie zabił Alicji kiedy odkrył Żydów,
więc sądził, że i jego nie zabije.

Werner zagryzł zęby, ale szybko się rozluźnił. Nie chciał z niczym się
zdradzić. Kurwa! Musiał szybko
zebrać myśli.

- Ma pan papierosa. Dawno nie paliłem - powiedział starając się panować nad sobą.

Piotr zdezorientowany taką reakcją z początku nie wiedział o co major w ogóle go poprosił.

- Yyyy.... tak... - poklepał się po kieszeniach-  yyyy... mam....  -
wyciągnął paczkę i poczęstował majora, a następnie sam wyciągnął
jednego.

Zapalili. Chwilę milczeli patrząc na mroźny krajobraz.

- Musi pan tęsknić za rodziną. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a
pan jest daleko od kraju. Berlin musi być o tej porze uroczy. Też chętnie bym pospacerował po Tiergarten, potem wypił szampana w Adlonie,
następnie opera, a na koniec kolacja w Horchers. Byłem kilka razy w tym
niezwykłym mieście za nim... ech... na prawdę nie tęskni pan za domem?

Werner go nie słuchał. Myślami był daleko. Pieprzeni Żydzi. Pomyślał.
Skąd ten Polak wie o nich? Alicja mu powiedziała? Ale dlaczego?

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz