34

10.3K 563 149
                                    

- Szach - powiedział Alfred i uśmiechnął się do Wernera, który siedział na przeciwko jego skupiony. Teraz na pewno z nim wygra. Pomyślał. Miał w umyśle kilka ruchów, które skutecznie uśmierci króla majora.

Werner spojrzał na niego i również się uśmiechnął. Bawiła go radość
podwładnego, który zacierał ręce na myśl o jego pokonaniu. Major
przesunął swojego gońca i zabrał mu damę z przed nosa. Alfreda mina
zrzedła.

- Cooooo? Ale jak to? - powiedział zaskoczony i totalnie zdezorientowany. Nawet nie zauważył tego pieprzonego pionka. Przecież nie może przegrać po raz trzeci, to nie fair! Krzyczał w duchu.

Siedzieli przy stoliku w gabinecie willi majora i grali w szachy.
Jedynym uchem słuchali audycji w radiu, w którym mówiono o posunięciach Werhmachtu na froncie wschodnim.

Rozpoczęła się Operacja „Barbarossa". Na całej długości granicy polsko-sowieckiej junkersy i łosie bombardowali pozycje Armii
Czerwonej. Niemal całe lotnictwo nieprzyjaciela zostało zniszczone na
pasach startowych. Podobnie stało się z bronią pancerną zgrupowaną w
dużych masach przy samej granicy. Niemieckie oddziały, które wkroczyły
na terytorium czerwonego imperium, napotkały niezwykle słaby opór
nieprzyjaciela. Armia Czerwona poddawała się całymi dywizjami,
poczynając od kucharzy i konowodów, na generałach i sztabach kończąc. Uciemiężona przez komunistów ludność witała żołnierzy wkraczających armii jak wyzwolicieli. Pod kolumny czołgów rzucano kwiaty, w oknach pojawiały się uszyte naprędce z kawałków materiału biało-czerwone flagi."

- Ciekawie się zaczyna, majorze. Jeśli tak dalej pójdzie za kilka miesięcy Rosja padnie nam do stóp.

- Oby tak się stało - Werner przesunął kolejny pionek- szach mat.

- Cooooo? Znowu? - Alfred spojrzał na szachownice z niedowierzania. Był
pewny, że tym razem go pokona. Jak on to zrobił?

- Jeszcze raz? - zapytał major i nalał dla niego i dla siebie koniaku.

- Nie, panie majorze. Z panem nie da się wygrać - nadąsał się jak stara baba

- Przesadzasz, zagraj jeszcze raz, nie bądź baran - major ponownie
rozstawił pionki na szachownicy. Alfred miał już dość. Jego mózg
parował od intensywnego myślenia nad ruchami majora, więc nie miał
ochoty jeszcze bardziej wytężać umysłu i robić z siebie idioty. Wypił
jednym haustem lufę i wyciągnął papiery z teczki. Wolał trochę popracować nad czymś co dobrze się znał.

- Mam raport z przesłuchania z Kielc płk. Janusza Albrechta.

- I jak poszło? - zapytał major i zaczął grać sam ze sobą. Alfred pomyślał, że to jedyny jego przeciwnik, który może z nim się równać.

- Pułkownik Janusz Albrecht opisał strukturę organizacyjną Komendy
Głównej ZWZ i siatkę terenową, kompetencje komendanta oraz
poszczególnych oddziałów sztabu. Wskazał drogi przerzutów kurierów i
opisał aparat łączności. Podał liczbę oficerów i podoficerów zawodowych, oficerów rezerwy i podchorążych według danych Komendy Głównej ZWZ. Ujawnił stan posiadania broni, oraz rozmieszczenie. Powiedział, że najwięcej broni może być w Lublinie i w lasach dystryktu radomskiego w okolicy Iłża.

- Iłżaj? Lublin? - zainteresował się Werner i podniósł głowę z pod
szachownicy- tam oddziały polskie przecież zostały rozbrojone przez
nas rok temu.

Alfred wzruszył ramionami. Nic mu to nie mówiło, nawet nie wiedział
gdzie jest Iłżaj. On tylko czytał raport napisany przez śledczych. Skąd
niby miał wiedzieć czy więzień zaczął z nimi współpracować, czy tylko
sypał, gdyż został złamany pod wpływem bestialskich tortur.

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz