28

10.3K 562 124
                                    

Dowódca AK porucznik Marian Czarnecki zwany "Smutny" czekał w lesie na dwóch swoich żołnierzy. Siedział na połamanym konarze. Zrobił z małego patyczka wykałaczkę i zaczął nim dłubać w zębach. Pierwszy raz spróbował koninę i obiecał sobie, że więcej tego mięsa nie tknie, choćby miał do końca życia jeść tylko kartofle. Teraz marzył o pysznej golonce, takiej mięciutkiej i soczystej, jaką robiła jego żona. Westchnął smutno. Lena miała niesamowity dar do gotowania. Pomyślał. Była jego najcenniejszym skarbem. Urodziła mu trójkę wspaniałych dzieci, a raptem z dnia na dzień został sam jak palec. Od tamtej chwili jedynym sensem jego życia stała się chęć zemsty na wszystkich folksdojczów.

Po chwili usłyszał odgłos nadchodzących dwóch jego żołnierzy i podniósł głowę. Chłopcy stanęli przed nim na baczność .

- Sierżant "Czarny " melduję się .

- Sierżant "Dzik" melduję się.

- Witajcie. Mamy nowe rozkazy - porucznik wyciągnął zdjęcia z szarej koperty i podał chłopcom - Mamy dowiedzieć się wszystkiego o tym człowieku.

- Kto to jest? - zapytał "Czarny".

- Nazywa się major Werner von Hefner.

- Ale paskudna gęba- zaśmiali się jednocześnie młodzi żołnierze - łatwo będzie go rozpoznać.

- Uważajcie, facet jest bardzo niebezpieczny. Wielu naszych poległo przez niego. Jeśli ten niemiecki pies wywącha cokolwiek, że coś jest nie tak, poćwiartuje was na kawałki i nakarmi świnie. Mówię poważnie, i nie uśmiechaj się głupio "Czarny".

- To czemu nie dostaliśmy rozkazu o jego likwidacji? Chętnie mu
zapaskudzę drugą stronę twarzy- zaśmiali się ponownie chłopcy.

- Wszystko w swoim czasie. Na razie musimy odrobić pracę domową, którą zadali nam dowódcy, a później jakby tak trochę niechcący, wsadzimy mu kulkę między oczy - uśmiechnął się lekko "Smutny " i wyrzucił pod nogi wykałaczkę. Chłopcy popatrzyli po sobie. Ewidentnie zauważyli, że dla porucznika ten cały Niemiec znalazł mu za skórę. Nigdy dowódca nie dawał do wiadomości, nawet dwuznacznej aluzji żeby podważać rozkazy wyższej rangi. Chłopcy milczeli aż porucznik ponownie zaczął mówić - Major działa teraz w Abwerze i dowódcy chcą wiedzieć jakie będą jego dalsze kroki. Nie podoba im się, że w Warszawie, w ostatnim czasie dużo Akowców
zostało zdemaskowanych. Wiążą tą sprawę z objęciem funkcji majora.

- To nie będzie takie proste. Musimy mieć...

- Wtykę - przerwał "Smutny " - Wiem o tym, dlatego potrzebuję waszej
pomocy. Robota nie będzie skomplikowana, a nawet przyjemna - dowódca wyciągnął kolejne zdjęcie tym razem młodej dziewczyny. Chłopcy zagwizdali.

- To jego kochanka?

- Nie wiadomo, to Polka. Jest jego gosposią i pracuje w hotelu. Musimy
ją zwerbować. Ma dostęp do bardzo ważnych niemieckich oficerów i
oczywiście bliski kontakt z majorem.

- Młoda, ile ma lat?

- Osiemnaście

- Osiemnaście? Wygląda na piętnaście. - Marek zabrał zdjęcie z ręki kolegi i przyjrzał się bliżej.

- Buzię ma niezłą, nic dziwnego, że szkopina na nią poleciał.

- Przestań sobie żartować "Dziku" to poważna sprawa - burknął "Smutny "
- Nazywa się Alicja Gutz. Świetnie mówi po Niemiecku, pochodzi ze
Śląska, przyjechała tutaj do Warszawy przed wojną. Ojciec i brat nie żyją, ma
jeszcze siostrę i matkę. Obecnie mieszka z majorem.

- Nie wygląda na taką co....

- Teraz nikt nie wygląda jak powinien- powiedział porucznik- spojrzysz
na stół to wiesz, że to stół, spojrzysz na krzesło wiesz, że to krzesło, a spojrzysz na człowieka to skąd wiesz kim jest?

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz