Tutaj mogłam coś chlapnąć, bo nie pamiętam czy pisałam to o Gabrielle, ale wydaje mi się, że tak ale nie mogłam tego nigdzie tego znaleźć. Więc jeżeli coś już było to napiszcie komentarz w tym miejscu.
-------- Poznaj prawdę cz.1 --------
Kilka dni później
Spędziłam w watasze jakiś czas. Na początku byłam pod kluczem, tak jakby. Nie mogłam wychodzić z domku Jake'a. Widziałam jak pracuje i pomaga innym. Był lekarzem i to niesamowitym. Nawet mnie uczył, choć mieszkańcy odnosili się do mnie mało pochlebnie. Nie zwracałam jednak na to uwagi. Dni były nudne, czytałam, oglądałam jakieś głupie seriale. Jednak noce były niespokojne. Pierwszą noc spędziłam w łóżku z Jake'iem. Do niczego nie doszło. Od pory tamtego "obiadu" czuję się dziwnie.
Bestia wewnątrz mnie się nie odezwała. Jednak i bez niej miałam mnóstwo do przemyślenia. Między innymi relację między mną a Gabrielle, moją matką. Przez trzy dni biłam się z myślami i doszłam do przerażających mnie wniosków. Nigdy nie okazywała radości. Nie lubiła spędzać ze mną czasu. Wpajała mi też dyscyplinę nietypowymi dla rodziców metodami.
Dlatego zaczęłam się zastanawiać. Moje przemyślenia zostały jednak przerwane niespotykanym zwrotem akcji.
Piątego dnia rutyny między byciem w lecznicy, a byciem w kuchni czy salonie zostałam poproszona o przyjście do domu głównego. Choć prośba wydawała mi się złym określeniem, może powinnam powiedzieć "rozkaz"?
Dlatego udałam się z Jake'iem do gabinetu Alfy.
Szliśmy ramię w ramię nie dotykając się. Przez ten czas jaki u niego spędziłam, nie próbował się więcej do mnie dobierać. Z jednej strony było mi przykro - co było głupie, a z drugiej odpowiadało mi to, gdyż nie przeszkadzał mi w myśleniu. Przez pięć dni moja bestia powinna już być obudzona, leki przestały działać. Według słów Gabrielle powinnam już zacząć zabijać wszystkich wokół.
Jednak tego nie robiłam. Nie miałam ochoty.
Za to polepszył się mój słuch i węch. Czułam się przez to dziwnie upojona. Radowały mnie nowe umiejętności.
-Jake...
-Hm...? - Spytał nawet na mnie nie patrząc.
Odkąd wyszliśmy z jego domku obserwował każdego, który był bliżej niż dwa metry od nas. Co oznaczało niemal wszystkich na tej wąskiej ścieżce.
-Wiesz po co tam idziemy?
-Raczej nie. Alfa nie omawia ze mną takiej spraw, nawet jeżeli jesteśmy równi rangą.
-Jesteś alfą? - Spytałam zaskoczona i zatrzymałam się na środku drogi.
Jake też się zatrzymał, ale wciąż na mnie nie patrzył. Jak na to spojrzeć to nie często zaszczycał mnie spojrzeniem. Czyżby coś się stało? Przez to całe zamieszanie w mojej głowie myślałam tylko o jednej rzeczy. O tym kto jest dobry a kto zły. W ogóle nie zwracałam uwagi na to, że od tamtego "incydentu" w kuchni Jake przestał ze mnie żartować. Nie mówił też o żadnych zboczonych propozycjach.
Nie żeby to ostatnie mi przeszkadzało...
Ale było to dość niepokojące, zważywszy na drugie dno mojej natury.
-Wybacz, Caroline, ale nie mamy na to czasu. Nie wiem czy wiesz, ale wszystkie wilki grają w myślach w piłkę twoją głową.
Ruszyłam więc z westchnieniem, zastanawiając się nad jego słowami.
Mieszkańcy nie mieli zbyt przyjemnych dla mnie myśli, ale nic nadzwyczajnego. W końcu groziłam watasze i chciałam zabić jej Lunę. Nie interesowała mnie zbytnio ich przyjaźń czy wrogość. Zazwyczaj szczyciłam się tym ostatnim, bo oznaczało to, że zabiłam wiele potworów. Byłam dumna, wszyscy, których znałam byli ze mnie dumni.
CZYTASZ
Uzdrowiona przez zieleń
WerewolfKolor ich oczu tom 3 Ona jest wyszkolonym zabójcą, choć brzmi to niezwykle staromodnie. Została wysłana jednak ze szczególnie ważną misją - zniszczyć zło. Właśnie to było jej zadaniem od najmłodszych lat. Nie cierpiała niesprawiedliwości, stała się...