#Rhys
Wyruszyłem, gdy tylko powiedziano mi gdzie mniej więcej mieści się domniemane miejsce pobytu mojej kruszynki. Zabrałem ze sobą kilku zaufanych wilkołaków i pojechaliśmy do watahy Camerona. Dotarliśmy wieczorem do domu watahy, poszliśmy do gabinetu alfy, by dowiedzieć się więcej szczegółów.
- Witaj Cameron.- powiedziałem do alfy i lekko alkoholem głowę.
- Rysh, jak dawno się nie widzieliśmy.- powiedziałam i skinął głową.- Siadajcie.
Usiadłem naprzeciw szatyna, a reszta rozsiadla się na kanapach, koło mnie usiadł mój beta.
- Po pierwsze: nie jesteśmy pewni, czy w tamtym miejscu ktoś jest, ale partol przypuszcza, że widzieli jakiś ruch. Nie są jednak pewni czy się nie przewidzieli, było już ciemno i to mógł być tylko jakiś ptak czy nietoperz. Wysyłałem patrole dość często, ale nie aż tak by wzbudzić jakieś podejrzenia.- tłumaczył- W ostatnim czasie na mój teren wchodzą jakieś wilkołaki, niestety nie możemy ustalić z jakiej watahy są. A żaden alfa mówił, że ich wstają nie przekraczała mojego terytorium.
-Może to tylko wygnańcy?- zasugerował mój beta- Czasami zdarza się, że watahy wyganiają swoich, choć nie wiem czy to często się zdarza.
- Takie przypadki są rzadkie, ale jednak istnieją- rzekł Cameron- Czasami nawet wygnańcy znajdują swoje mate w innych watahach i wtedy dołączają do stada partnerek.
- A jesli wygnańcy postanowili się zjednoczyć i stworzyć wstaje?-spytałem- Czy to jest wogóle możliwe? Przecież każdy wie, że jeżeli nie będą mieć silnego przywódcy to nie zjednoczą się, prawda?
- Wątpię w to. Zapewne nie na tylu wygnańców, aby utworzyły choć stada, nawet małego. Myślę więc, że nie ma możliwości by coś takiego miało miejsce. Ale nie możemy tego wykluczyć.-powiedział Cameron.
- Gdzie to jest?- powiedziałem- Chciałbym obejrzeć te miejsce.
- Za chwilę wysyłam kolejny wziąć, więc możecie się przyłączyć do tego które będzie patrolować wschodnią granice. Pokażą wam wszystko co będziecie chcieli.
Wstałem z fotela, pożegnałem się z szatynem. Wyszliśmy przed dom, podszedł do nas jakiś wilkołak.
-Alfo, dostałem rozkaz zaprowadzenia was ze sobą.
Poszliśmy za niebieskookim blondynem i dołączyliśmy do kilku innych już przemienionych wilkołaków. My też zmieniliśmy się w wilki.W pewnym momencie zatrzymaliśmy się u podnóża góry. Nie wiedziałem o co chodzi, więc spytałem się czemu się zatrzymaliśmy.
~To najlepsze miejsce do obserwacji jakie znalezlismy. ~ uslyszalem w głowie głos bety.~W innych za bardzo byłoby nas widać. Nie wiem czy uda wam się coś zobaczyć, nie jest jeszcze tak ciemno, więc może coś zobaczycie.
Chwilę potem odnieśli. Jako że byliśmy w postaci wilkołaków, rozkazalem przemienić się w ludzi. Zdecydowałem, że najlepiej będzie poczekać trochę w ukryciu i poobserwować. Rano tutaj wrócimy i zbadamy teren, sprawdzimy czy jakieś wilkołaki nie wyjdą nam na przeciw. Jeśli tak to będziemy walczyć, a jak nie to będziemy mieć pewność, że to wszystko na nic.Jest już po 21, a nadal nic się nie dzieje. Prawdopodobnie zwiadowcą się przewidziało. Jednak rano i tak przyjdziemy, tak na wszelki wypadek. Powiedziałem, że wracamy do domu Carmenona. Po powrocie poszłem do gabinetu alfy. Rozmawialiśmy przez kilka godzin, ale nie doszliśmy czym to coś oznaczone przez strażników mogło być.
Po śniadaniu zabrałem członków mojej watahy i pobieglismy przyjrzeć się temu miejscu jeszcze raz.
W świetle dziennym była o wiele lepsza widoczność, niż w nocy. Po sprawdzeniu terenu nie odkryliśmy niż nowego, co mogłoby nam posłużyć za poszlakę.
Lecz z moim ciałem działo się coś dziwnego. Moje serce mniej bolało, czułem obecność Crystal w pobliżu, choć jej nie widziałem. Czułem, że jest gdzieś blisko. Niestety uświadomiłem to sobie dopiero, gdy wróciłem do domu watahy.

CZYTASZ
Moja I Tylko Moja
WerewolfCo się stanie, gdy dwie Alfy okażą się dla siebie bratnimi duszami? Jedno z nich nie będzie chciało tej więzi, a drugie będzie jej pragnęło. Czy nauczą się jak radzić sobie z przeszłością i zaufają sobie nawzajem?