8

6.1K 310 12
                                    

# Rhys

Po tym jak kopnęła mnie w krocze, zmieniła się w czarną wilczycę i pobiegła do lasu. Musiałem za nią pobiec, znaleźć i tulić do siebie. Już miałem się przemieniać, gdy czyjeś silne ręce złapały mnie, nie pozwalając się ruszyć.

-Daj jej to przemyśleć- usłyszałem głos alfy Dextera- Musi poukładać sobie pewne rzeczy.

-Muszę być przy niej- krzyczałem.

- To nie najlepszy pomysł, synu- wtrącił się mój ojciec.

- Ona jest moją mate!- krzyczałem- Muszę z nią być!

Ktoś za mną głośno wciąga powietrze, zapada cisza, słychać tylko grę zespołu. Po chwili słyszę tłumiony szloch, obracam się w stronę, z której dochodzi. Harrieta zakrywa ręką usta, z jej oczu lecą łzy, podchodzi do niej Bella i przytula ją do siebie. Alfa patrzy na mnie z mordem w oczach.

-Carlos zaprowadź państwa Collins do mojego gabinetu- polecił wysokiemu brunetowi- Bella zaprowadź Lunę do sypialni i zostań z nią.

Dziewczyna kiwnęła głową prowadząc starszą kobietą do domu. Moi rodzice, Aiden, Viktoria idą za brunetem.

- Rhys, chodź- woła ojciec. Doganiam ich.

Kilka minut później czekamy na alfę watahy w jego gabinecie. Ściany pomalowane na czekoladowy kolor, meble natomiast są z ciemnego drewna. Po chwili drzwi się otwierają i do środka wchodzi alfa, siada za biurkiem. Pociera twarz dłońmi, w tej chwili wygląda jeszcze starzej. Popatrzył na każdego z nas, jednak swój wzrok zatrzymał na mnie, czułem się niekomfortowo pod tym spojrzeniem.

-Czy mógłbym porozmawiać  z waszym najstarszym synem w cztery oczy?- spytał Dexter.

- Tak- odpowiedział ojciec- Zresztą i tak powinniśmy już jechać.

- Dziękujemy za zaproszenie -powiedziała matka.

Dexter nic nie powiedział, podszedł do mojego ojca uścisnął mu dłoń, pocałował dłoń mojej matki, na co tata warknął, pożegnał się z moim bratem i jego mate. Odprowadził ich do drzwi, po czym usiadł za biurkiem, ruchem dłoni pokazał bym zajął krzesełko naprzeciw niego. Wstałem z sofy i usiadłem tam gdzie pokazał. Chwilę lustrował mnie wzrokiem, po czym westchnął.

- Bella powiedziała mi co się stało, ale musisz teraz zrozumieć jedno.- zaczął- Crystal została jakiś czas temu dotkliwie skrzywdzona, przez wilkołaka, który podawał się za jej mate.

Moja Crystal została skrzywdzona przez jakiegoś drania.

~ Rzuciłeś się na nią, a potem cieszyłeś jak głupi mając ją w ramionach~ warknął mój wilk.

~ Bo przejąłeś kontrolę, głupi futrzaku.

~ Nie mogłem się powstrzymać, musiałem ją przytulić.~ teraz to przegiął.

~ Stul pysk.~ zawarczałem.

- Powinieneś dać jej trochę czasu, by to wszystko poukładała i zastanowiła co robić.-mówił przepraszająco- Niestety nie mogę ci powiedzieć co się stała. Najlepiej będzie jak ona osobiście ci o tym opowie.

Kiwnąłem głową na znak, że rozumien, wstałem i bez słowa wyszedłem z biura alfy. Skierowałem się do mojego samochodu, po czym pojechałem do domu.


Moja I Tylko MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz