17. Sporo synonimów

18.5K 1.1K 227
                                    

Wczoraj włączam telefon i... zawał. Później płacz.

#11 W O WILKOŁAKACH!!!!!!!!!!!!!!!

Już niedługo jednocyfrowe miejsce, a z tamtąd niedaleka droga do pierwszego! Ciągle to do mnie nie dociera...

********************

ETHAN

- Nie oddamy jej - warczy mój wilk. Patrzę jak Gammy wynoszą półprzytomną Erin z mojej sypialni. Ta wilczyca należy do mnie. Jej pachnące, miękkie włosy, szczery uśmiech, poczucie humoru... i znamię na szyi. To miejsce jest moje. Już moja w tym głowa, by ten Stalowy Łeb więcej nie dotknął Cage.

Uśmiecham się okrutnie. Mam zaplanowane dla niego nie tylko tortury cielesne, ale i wewnętrzne męczarnie. Nagram mnie i Erin w łóżku. Zmuszę go by to obejrzał. By zobaczył jak niewiele dla niej znaczy. By zdał sobie sprawę, że kocha innego. Mnie.

Ale najpierw muszę go dorwać. Mój uśmiech się poszerza. Sam do mnie przyszedł.

Wybiegam z sypialni. Na dole rozgrywa się walka pomiędzy moim stadem, a watahą pierdolca. Przebiegam wzrokiem po walczących. Kurwa, przegrywany. W myślach wysyłam wilkom parę rozkazów, a sam biegnę wśród krwi i trupów w poszukiwaniu jedynej przeszkody między mną, a Erin. I znajduję.

On też mnie zauważa. Szczerzę się jeszcze bardziej i biegnę na piętro. Wiem, że mnie goni. Wie, że Cage spędza ze mną południa. Wiem, że ma on ma u mnie wtyki, ale nie wiem kim mogą być. Ale jednego jestem pewien. Aaron Moon chce trzymać w łapach Erin Cage. Tyle, że ja ją mam.

Skręcam w korytarz. Odwracam się. Stoi tam. Wbija we mnie wzrok z czystą nienawiścią. Odpłacam mu tym samym.

- Gdzie jest Erin? - jego głos bardziej pasuje do "oderwę ci nogę i wsadzę ją tobie w dupę tak, że wyjdzie ustami".

- Ukryła się - mam zamiar doprowadzić tego chuja do szewskiej pasji - Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.

Źrenice skurwysyna się zwęrzają.

- Kłamiesz.

Wybucham śmiechem.

- Nadzieja matką głupich. Chcesz wiedzieć, co robiliśmy gdy znikaliśmy oboje w sypialni?

- Poczułbyn gdyby...

Przerywam mu kolejną salwą śmiechu.

- Nie. Nie poczułbyś, bo ona nic do ciebie nie czuje.

W oczach kundla narasta wściekłość.

- Czuje. Pociągam ją i dobrze o tym wiesz. Jej wilczyca mnie pragnie i ona również.

Skacze na mnie. Unikam ciosu.

- Chyba sam w to nie wierzysz. Opowiedziała mi o tobie - unik. - O tym, że ją brzydzisz, bo sypiasz z tamtą dziwką - atak. - O tym, że cię nie cierpi, bo ją obrażasz - trafiam w ramię. - O tym, że chętnie by od ciebie odeszła, bo ma lepszego - unik. - Mnie.

Przy ostatnim solidnie obrywam w szczękę. Nic sobie z tego nie robię. Widzę wyraźnie furię i ból w oczach tego chuja. Ten widok sprawia, że mój uśmiech robi się jeszcze szerszy. Kopię skurwysyna w brzuch.

- Wiesz, jak ona cudownie jęczy? - pytam. Dolewam tym oliwy do ognia. Pies atakuje mnie serią szybkich, brutalnych ciosów. Odpowiadam mu tym samym. - Albo, że jej soki smakują jak niebo?

Uderzam plecami o ścianę. Macham ręką i głęboko kaleczę pazurami klatkę piersiową kundla. Jego oczy patrzą na mnie z czystą nienawiścią. Ale ja widzę również cierpienie. Wierzy mi.

- A jej skóra pachnie odużająco po otrzymanym orgaźmie - to go rani najmocniej. Zamiera na chwilę, którą wykorzystuję. Z całej siły kopię skurwysyna, a ten uderza w podłogę.

W tej chwili moja świadomość jest podzielona na dwie części. Jedna walczy. Druga... wyobraża sobie to wszystko, co powiedziałem.

A ten pierdolec wie, o czym myślę. Atakuje bardzo szybko. Pierwszy cios udaje mi się zablokować. Drugi wyciska mi powietrze z płuc. Ostatni odbiera mi przytomność. Lecz zanim ją tracę patrzę prosto w oczy kundla i mówię:

- Erin jest moja.

AARON

- To niemożliwe. On kłamał! - drze się mój wilk.

Ale ja nie jestem pewien. Nigdy nie traktowałem Erin jak należy. Możliwe, że Ethan dał jej czułość, której ona pragnęła.

Patrzę na nieprzytomnego wilka. Ciągle czuję furię. Stanął mu na myśl o MOJEJ mate. Musi zginąć. A jeśli naprawdę ona z nim... to tym bardziej. A już moja w tym głowa by Erin doświadczyła takiej namiętności by zapomniała jak sama ma na imię, a co dopiero on.

- Macie znaleźć Lunę - przekazuję w myślach mojemu stadu - I niech ze trójka przyjdzie przejąć przywódcę banitów.

~~~~~~~~~~~~

Siedzę na fotelu w mojej sypialni trzymając w ręku szklankę whisky. Erin była w jakimś ukrytym pokoju, którego nie zdążono zabezpieczyć. Wilczyca jest teraz w szpitalu. Narkotyk, którym ją naćpali jest bardzo silny, więc w pobliżu muszą być lekarze na wszelki wypadek.

Gdy ją zobaczyłem bardzo mało brakowało bym się na nią rzucił. W tej chwili najsilniej poczułem jak jej nieobecność na mnie wpłynęła. Muszę ją mieć. Najlepiej dziś w nocy.

Ethan z kolei czeka w więzieniu aż się nim zajmę. A zajmę na pewno. Z kolei jego stado należy do mnie. Stadna więź pomiędzy mną, a jego byłą watahą zacznie się pojawiać w chwili śmierci bruneta. Co nie zmienia faktu, że już mają obowiązek nazywać mnie Alfą. Moja potęga rośnie i już niedługo wdrożę w życie mój plan, który układam od dwunastego roku życia. Ale najpierw zedrę Ethanowi uśmiech z gęby raz na zawsze. A mogłem go lubić.

Rozumiem czemu może mnie nienawidzić...

******************

W następnym rozdziale historia Ethana! Wyjaśnię wam wszystkie niezrozumiałe punkty. Pytanie tylko czy chcecie to w osobie trzeciej, czy według Aarona?

A w kolejnym rozdziale (czyli już 19) zapewne będzie jak Erin została wilkołakiem.

Dzwudziesty rozwali system. Potem znowu będą pytania.

Tulę i do przeczytania!

Nikt nigdy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz