22. A + G = Ale Głupio

16.6K 1K 132
                                    

Jak na razie to nie chce mi się pisać odpowiedzi. Dlatego normalny rozdział.

**************************

Dziś ma przyjść Gabe. Oczywiście mam błyskotliwy plan, jak sprawić, żeby nie poznał mojej twarzy, zapachu, głosu i mimiki. Dlatego siedzę teraz na pozycji spokojnie czekając na jego przyjście by jedyną osobą jaką zobaczy na kanapie będzie Emily Rose.

A teraz lecimy z prawdą. Popsikałam się od góry do dołu sprayem maskującym zapach (mój stary przyjaciel), pomalowałam grubo i ćwiczę udawanie chorej do lustra. Czemu nie mogę po prostu się zmyć? A no dlatego, że Layla strasznie chce byśmy go poznały. W końcu będą się zabawiać tuż za ścianą, dobre wychowanie wymaga przynajmniej przedstawienia osoby.

Ten jeden raz zebrało jej się na grzeczność. Akurat w tej sprawie mogła sobie odpuścić, ale nieee...

Poradziłabym się mojej wilczycy, ale... jest w kiepskim stanie. Co odbija się na mnie. Chyba jednak nie muszę udawać chorej.

I rozbrzmiewa dzwonek do drzwi.

- Otwieram! - słyszę głos Layli.

Proszę, mogą to być choćby domokrążcy... nawet świadkowie Jehowy.

- Witaj - no i pięknie, no i chuj. Jeśli miałam wcześniej jakieś wątpliwości co do tożsamości przyjaciela Lay to teraz wyskoczyły przez okno.

- Amy, Emi!!! Chodźcie tu!

Wdech, wydech. Muszę tam iść. Uśmiecham się jeszcze do swojego odbicia pokrzepiająco.

- Dasz radę, dziołcha.

No to idziemy na całość.

Wychodzę z pokoju i od razy wpadam na 2.

- To jest Emily - Layla przyciąga mnie do siebie. Posyłam Gabe'owi ponure spojrzenie modląc się w duchu żeby przez te dwa tygodnie nagle nie zmądrzał.

Coś tu się nie zgadza...

Gdy uświadamiam sobie co nie zdziwiłabym się, gdyby świat naprawdę osuwałby się mi spod nóg.

Jego prawe oko. Gdzie tatuaż? GDZIE!?

2 marszczy brwi mierząc mnie wzrokiem. Nie rozpoznał mnie jeszcze. Trzeba ratować sytuację.

Nachylam się do ucha mojej współlokatorki i szepczę:

- Nie będę wam przeszkadzać.

Mam już wrócić do pokoju kiedy podchodzi do nas Amy. A Gabe wciąga gwałtownie powietrze. To mnie alarmuje. Szybko przenoszę wzrok na faceta.

Bosko.

Lepiej być nie może.

Improwizuj, idiotko! Ratuj. Sytuację. Znowu.

Więc improwizuję. Udaję zasłabnięcie. Byle tylko odwrócić uwagę dziewczyn od oczu 2, które świecą na brązowo.

Bo znalazły swoją mate.

Biedna Amy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy Gabe wchodzi rano do kuchni w samym bokserkach już tam na niego czekam. Opieram się tyłkiem o stół z założonymi rękami.

- Musimy pogadać.

Mężczyzna odwraca się zaskoczony.

- Pamiętasz mnie może, Gabe?

Tak, mam zamiar się zdemaskować. Tak, przemyślałam to. Nie, nie wiem, czy to najlepsza droga. Tak, jestem naiwna. Ale nie mogę pozwolić, by coś złego stało się Amy. Polubiłam ją. Jesteśmy bliskimi koleżankami. Mam zamiar się nią opiekować i jej bronić. Byle nie spotkało jej to co mnie.

- Dobra, mała. Nie pamiętam wszystkich lasek, które wskoczyły mi do łóżka, ale zapomnij. To był seks bez zobowiązań.

Teraz to ja jestem zaskoczona. On myśli... Ok, nie bij go. Najpierw wytłumacz. Potem mu przyłożysz.

- Głupku, to ja. Erin.

Zaraz gały mu wypadną.

- E...! - wpycham mu do japy szmatę do wycierania naczyć.

- Morda, idioto! Chcesz je obudzić? - strzelam oczami w stronę korytarza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedzę w jakiejś kawiarni z Gabe'em.

- Co tu robisz? - pytamy chórem.

- Panie przodem - szczerzy się.

- Nie baw się w grzeczności i gadaj - normalnie mam więcej cierpliwości, ale moja psychika jest na krawędzi i użeranie się z jakimś idiotą jest ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę.

- Niby czemu miałbym...

- Bo starczy, że wspomnę Aaronowi, że usiłowałeś mnie zgwałcić, a stracisz głowę. Nie żebyś jej używał.

Cudem powstrzymałam drżenie w głosie przy wypowiadaniu imienia Moona.

- Sama siebie skazałaś na banicję. Niby czemu miałby się przejąć? - Gabe usiłuje być twardzielem, ale widzę w jego oczach, że się naprawdę przestraszył. No i zapomniał mi odpyskować.

- Bo tak, czy siak jestem jego mate. Gadaj.

Błagam, niech te włosy nie odsłonią ran. Jeszcze nie wymyśliłam jak skuteczniej je ukryć.

- Alfa po zabiciu Ethana i twojej ucieczce zapytał zchwytane wilki, czy chcemy powrócić z wygnania. W zamian mieliśmy przyrzec mu wierność. Powiedział jasno, że jeśli będziemy niegrzeczni to zamiast banicji czeka nas śmierć. Przystałem na to.

Kiwam głową.

- Miałeś ze mną prawie zerowy kontakt fizyczny. Nie było na tobie mojego zapachu, więc nie wiedział, że to ty mnie pilnowałeś. Ale co robisz TUTAJ?

- Mam mieć oko na to miasto. Podobno uciekła tu grupka buntowników i niedługo Alfa wyśle tu oddział w celu pozbycia się ich. W ten, czy inny sposób.

- Czy mnie szuka?

Zamieram. Nie planowałam tego pytania. To moja wilczyca wyrwała się do głosu. Choć ja też chciałabym wiedzieć.

- Owszem. Co najmniej setka wilków została zwerbowana do poszukiwań. Łącznie ze mną.

Wpatruję się w niego tępo usiłując przetrawić, co mi powiedział.

- Aaron nas szuka. Może mu...?

- Nie - przerywam mojej wilczycy - Obie widziałyśmy nasze odbicie. Obie zdajemy sobie sprawę, co zrobił. Obie wiemy, że nikt nie zrobiłby czegoś takiego osobie, na której mu zależy.

- Nie wydasz mnie - mój głos mnie przeraża. Kompletnie pozbawiony wszelkich uczuć.

- To jest...

- ... rozkaz Alfy? Mam to gdzieś. Albo twoje milczenie, albo twoja głowa.

Mężczyzna zaciska zęby, ale potakuje. Odsuwa krzesło i najwyraźniej chce opuścić lokal, lecz go zatrzymuję.

- Jeszcze jedna sprawa - 2 odwraca się słysząc mój głos - Amy. Twoja mate.

- Co z nią?

- Po pierwsze: Zrywasz umowę z Laylą. Po drugie: Masz mi dokładnie opisywać twoje kontakty z Amy. Po trzecie: Skrzywdzisz ją, równa się, dekapitacja.

Zaczyna się śmiać.

- Odeszłaś ze stada. Nie jesteś Luną, nie możesz mi rozkazywać.

- Mogę. Uwierz mi, że mogę.

******************

Jak myślicie, czy Emily uda się przypilnować Gabe'a? No i co uważacie o tych poszukiwaniach?

#5 W O WILKOŁAKACH <3 <3 <3 !!!

A! Omal zapomniałam: Chcecie trochę perspektywy Amy bądź Gabe'a?

Tulę i do przeczytania.

Nikt nigdy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz