40. Ile osób czyta tytuł?

16.6K 1K 304
                                    

I tak połowa z was zignoruje, co pisze na górze, więc wszystko będzie na dole.

Zapraszam na rozdział!

************************

Wchodząc do hotelu, nim ruszamy do pokoju, zauważam kątem oka czerwoną z wściekłości twarz tej zdziry, z którą się założyłam. Uśmiecham się do niej słodko i wtulona w Aarona wchodzę z nim na schody. Jego jedna ręka mocno trzyma mnie w pasie, a drugą przyciska sobie wierzch mojej dłoni do ust. Trzęsie się. Jego oczy mówią czemu.

Gdy wkraczamy do jego pokoju zaczyna mnie namiętnie całować. Czuję ścisk w podbrzuszu. Czyli to znaczy "pożądać".

Zrzucam z niego marynarkę i zabieram się do rozpinania guzików. Tymczasem on pieści moją szyję, całuje, liże i przygryza skórę. Czuję, że tracę nad sobą kontrolę. Jakie to uczucie mieć kogoś w sobie? Zaraz się pewnie przekonam. Zawsze myślałam, że w takiej chwili będę mieć głowę pełną wątpliwości, ale tak nie jest. Jestem w stu procentach pewna, że tego chcę. Chcę Aarona.

Jego usta są coraz niżej, aż badają mój dekolt. Miliony iskier biegną teraz po całym moim ciele. Zsuwam z niego koszulę i zaczynam badać dłońmi jego klatkę piersiową oraz ramiona. Jest gorący.

Wtedy moja sukienka opada na ziemię. Dopada mnie niepokój, gdy Moon odsuwa się na chwilę i mierzy mnie wzrokiem. Klatka piersiowa mojego mate szybko unosi się i opada, mięśnie ma napięte, a jego szeroko otwarte, pożądliwe oczy wędrują od moich nagich piersi do majtek i z powrotem.

- Jesteś perfekcyjna - szepcze.

W moje policzki uderza tak wielki gorąc, że chyba pierwszy raz w życiu się zarumieniłam.

Złotooki nachyla się, chwyta jedną pierś w dłoń, a drugą całuje z zapamiętaniem. Opieram się mocno o ścianę i jęczę. Nie spodziewałam się takiej intensywności doznań. Chowam palce we włosach mojego mate zachęcając do dalszych pieszczot. To jest cudowne... Przestaję się przejmować swoją nagością.

Aaron podnosi mnie, a ja odruchowo oplatam go nogami. I czuję wyraźnie jego twardą męskość. Teraz to zmieniłam się w wodospad, a Moon to czuje. Patrzę jak wciąga ten zapach, jak oczy mu jeszcze bardziej gorzeją. Kładzie mnie na łóżku i ponownie całuje. Jest to dziki, jak nasze wewnętrzne wilki, pocałunek. Cały czas jego dotykowi towarzyszy pełne aprobaty wycie mojej wilczycy.

Usta Aarona wędrują coraz niżej. Po szyi, piersiach, brzuchu... dotykają wewnętrznej strony ud, tuż, przy mojej kobiecości. Wyginam się lekko gdy szarpią mną potężne dreszcze. Mój przeznaczony ściąga mi majtki i wciąga gwałtownie powietrze.

- Erin... Ty płyniesz - szepcze, a jego oddech łaskocze mnie właśnie tam. Nagle czuję jego usta u mojego wejścia. - Dla mnie - dorzuca po czym zaczyna lizać mnie w tym najwrażliwszym miejscu. Jęczę głośno nie będąc w stanie się powstrzymać. Przyjemność tłumi zdrowy rozsądek, który nieśmiało przypomina o moim zmasakrowanym policzku. Mam to gdzieś czując jak jego włosy łaskoczą moje uda, a język wchodzi we mnie.

Stalowowłosy unosi się i patrząc mi w oczy oblizuje usta z moich soków.

Przyciągam jego twarz do swojej pragnąc ponownie pocałować. Seksowny zarost kłuje mnie delikatnie w dłonie. Ja i moja wilczyca jesteśmy idealnie zgrane. Łączymy się w pożądaniu i miłości do tego mężczyzny.

Aaron kładzie mnie na pościeli i unosi się nade mną. Kciukiem gładzi blizny na moim policzku.

- Przepraszam. Przepraszam, kochanie.

Czuję go u swojego wejścia. Przechodzi mnie kolejny, niemal spazmatyczny, dreszcz.

- Kocham cię - mówi mi do ucha.

Oplatam go ponownie nogami i przyciągam do siebie tak, że jego twarz znajduje się w wgłebieniu mojej szyi. To się zaraz stanie. Ledwo do mnie dociera, że za chwilę przestanę być dziewicą.

- Też cię kocham - całuję skórę nad jego uchem. - Jestem twoja.

- A ja twój.

I wchodzi we mnie. Niemal krzyczę i przyciągam go jeszcze mocniej.

- Spróbuję... spróbuję być delikatny - dyszy.

To uczucie bycia kompletną... Wreszcie czuję się cała.

Zaczyna się we mnie powoli poruszać. Coraz bardziej przyspiesza, a ja mam wrażenie, że moja ciało zmienia się w gorącą magmę. Narasta we mnie spełnienie. Moon porzyspiesza sapiąc moje imię raz za razem, a ja jęcząc prawie krzyczę jego.

- Aaron... ja zaraz... zaraz...

I dochodzę. Cholernie potężna rozkosz przetacza się po mnie całej, a Moon po paru szybkich ruchach spełnia się we mnie. Nic nie jest wstanie opisać tego uczucia. Mój partner (już bez sarkazmu ni ironii) kładzie się obok i mocno mnie do siebie przytula.

- Wspaniała i moja - mruczy w moje włosy.

Uśmiecham się lekko.

- Boski i mój.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Budzę się spontanicznie. Tak sama z siebie. Przecieram powieki. Czuję ciężkie ramię mojego mate na talii i klatkę piersiową za plecami. Jest cieplutki jak kaloryferek!

Odwracam się na drugi bok i patrzę na jego pogrążoną w śnie twarz. Wpatruję się w nią z czułością.

Przez całe życie byłam pewna, że budząc się obok jakiegoś faceta będę speszona. Nic podobnego. Wiem, że jestem na swoim miejscu. Podnoszę dłoń i gładzę policzek mojego mate. Całuję go delikatnie.

- Pobudka, kochanie.

"Kochanie". Jak to pięknie smakuje.

AARON

"Kochanie". Jak to pięknie brzmi.

Otwieram oczy i patrzę na szeroki uśmiech MOJEJ PARTNERKI.

- Tak, to możesz mnie budzić nawet o drugiej nad ranem - całuję ją w nos.

- Mam nadzieję, że nie będę musiała - siada, a tym samym odsłania piersi. Patrzę z dumą na malinki, które zostawiłem na jej szyi i dekolcie oraz świeże oznaczenie.

Erin rozgląda się jakby czegoś szukała po czym wali się z otwartej ręki w czoło. Wzdycha i wychodzi z łóżka. Podchodzi do leżącej na ziemi sukienki z wczoraj i schyla się po maleńką torebeczkę, tymczasem ja korzystam z okazji by popatrzeć się na jej apetyczny tyłek. Wyciąga telefon i dzwoni.

- Halo?

Dzięki wilczemu słuchowi słyszę wszystko. To Chloe.

- Cześć.

- Erin!!! I jak było? Nawet nie próbuj sciemniać bo całe stado poczuło, że się sparowaliście!

- Eee... Możesz mi przywieźć ciuchy?

- Dyskretna zmiana tematu?

- Yyy... Nie?

Śmieję się. Kocham tę wilczycę.

**********************

Szczerze, spartoliłam, czy nie? Pierwszy raz coś takiego opisuję.

Byłam sobie na treningu pływackim. Umyłam włosy pod prysznicami. Włożyłam na nos moje nowe, czarne, okrągłe okulary. Wróciłam do domu. Włosy wyschły. Weszłam do łazienki umyć zęby. Patrzę w lustro. Moja pierwsza myśl?

Kurde, wyglądam jak córka Harry'ego i Hermiony.

Jak są jakieś błędy to przepraszam. Zawsze przeoczę jakiś, w cholerę śmieszny, żarcik autokorekty.

Tak oto kończę oficjalną historię. Teraz będzie coś, co kocham w książkach najbardziej: po przeżyciu burzliwej historii, rzut okiem na dalsze losy bohaterów. Planuję tak z pięć rozdziałów w tym stylu.

Tulę i do przeczytania!

Nikt nigdy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz