42. Jest forsa jest pizza!

16.3K 950 308
                                    

W medii dość... psychopatyczna piosenka. Co nie przeszkadza mi w ciągłym puszczaniu jej od nowa.

**********************

Moje życie stało się o wiele lepsze. Mam Aarona, którego kocham, a on kocha mnie, lada dzień urodzę moje skarby, a DSB została już dawno odesłana do najdalszego możliwego domu watahy. Na dodatek będąc Luną dysponuję sporą kwotą pieniędzy i mogę zamawiać sobie tyle pizz oraz kebabów ile zechcę! Żyć nie umierać!

Wyleguję się właśnie na kanapie jednego z salonów wspólnych i czekam na dostawcę. Ciąża bliźniacza to ciężka sprawa. Jedno dziecko chce Margaritte, a drugie Romę. Dobrze, że mam wilczy apetyt to mogę spokojnie pomieścić obie i jeszcze zjeść swoją ukochaną pizzę "trzy sery".

Wilkołaki, które wchodzą bądź już tu są patrzą na mnie z zaciekawieniem i zaskoczeniem. Mój brzuch okryty jedną z koszul Aarona rzuca się w oczy. W końcu jest w nim przyszłość wilczej rasy tego kontynentu. I to się tyczy obojga maluchów. Całą sobą czuję, że odegrają ważne role w wilczej historii. Inni też to czują dlatego wszędzie gdzie jestem chodzi za mną Gabe.

Tak, Gabe został moim ochroniarzem. Cóż za ironia losu. No, ale jest w tym najlepszy, a przez to, że nie wydałam go Alfie jest mi winny nawet życie. Tym bardziej, że jako mate Amy, mojej przyjaciółki, która często mnie teraz odwiedza wraz z Holly, ma obowiązek dbać o bliskich swojej ukochanej. Ian też często ma na mnie oko, ale Omegi to raczej alarmują aniżeli bronią.

Podchodzi do mnie jakaś pięcio, sześciolatka. Ma urocze warkocze po obu stronach głowy i duże piwne oczy.

- Ty jesteś Luną?

Uśmiecham się do dziewczynki i z pewnym wysiłkiem siadam.

- Tak.

- Czemu masz taki wielki brzuch?

- Tam są moje dzieci.

- Zjadłaś je!? - piszczy przerażona.

- Oczywiście, że nie! Nie bój się malutka. Wiesz, zanim dzieci pojawią się na świecie są w brzuszku mamy.

- A skąd one się tam biorą? - dziecko się, na szczęście, uspokoiło.

- Pojawiają się gdy między kobietą, a mężczyzną jest prawdziwa miłość - tłumaczę. No, nie zawsze tak jest, ale mała przekona się o tym gdy podrośnie. - Chcesz dotknąć? - pytam widząc jej fascynację moim brzuchem.

Kiwa głową i kładzie na nim nieśmiało rękę. Oczywiście jedno z maluchów w tej chwili kopie.

- One się ruszają! - piszczy z szerokim uśmiechem.

- Przepraszam cię, Luno! - krzyczy jakaś kobieta biorąc dziewczynkę na ręce.

- Nie ma problemu.

Gdy odchodzą słyszę jeszcze jak mówi do córki:

- Kochanie, ostrożnie! W brzuchu Luny jest chłopiec, który kiedyś będzie rządził, a na dodatek nasz Alfa jest strasznie o nią zazdrosny!

Śmieję się cicho słysząc to.

AARON

Wzdycham idąc korytarzem Południowej Chaty do biura tutejszego głównego Bety. Mężczyzna dość szybko się poddał, gdy tylko zdał sobie sprawę, że też jest zagrożony, a teraz dokłada wszelkich starań by mi się podlizać. Niestety muszę zrobić przegląd tego stada.

Ciągle wybuchają zamieszki i manifestacje, które muszę tępić. Nie potrzebne jest przelewanie krwi, starczy, że się tu raz na jakiś czas pojawię. Już tak działam na wilkołaki.

Nikt nigdy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz