25. Ciasto nie zawsze działa

15.8K 1K 124
                                    

Kolejny rozdział! Rety, jak zaczęłam pisać tą książkę to spodziewałam się maks piętnastu rozdziałów, bo nikt nie będzie tego czytał i samych hejtów, a tu tyle miłych komentarzy i #3 W O WILKOŁAKACH!!!!!

*************************

Dzisiaj drugi raz pomyliłam zamówienie. Na pierwszy klient był naprawdę miły i powiedział tylko "To też jest pyszne". Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że zamawiał brownie, a nie szarlotkę.

Drugi zaś zrobił mi awanturę, że chciał białą kawę a nie latte. Gdyby nie fakt, że przyszła jego dziewczyna to pewnie poszedłby się poskarżyć do mojego szefa. Współczuję biedaczce.

Na swoja usprawiedliwienie powiem, że jestem w dość... skomplikowanej sytuacji.

Uznałam, że najlepiej pójść razem na kawkę i spokojnie wszytko wyjaśnić. Na pewno się uda, w końcu to nie jacyś jaskiniowcy...

Kogo ja oszukuję? W najlepszym wypadku skończy się potłuczonymi filiżankami. W najgorszym wizytą w szpitalu.

I ja miałabym zostać Luną.

~~~~~~~~~~~~~~~

- Amy lubi latte z syropem waniliowym i brownie, Lay cappuccino z posypką i "leśny mech", a Gabe, jako, że jest wilkołakiem wypije i zeżre wszytko - mamroczę łażąc wokoło stolika do kawy. Żywię nadzieję, że ulubiona kawa oraz ciasto uchronią mnie przed pełnowymiarowymi nienawistnymi spojrzeniami.

Jednak jestem naiwna.

Pukanie do drzwi. Wstaję i podchodzę do drzwi. W wizjerze widzę mordę Gabe'a.

- Właź. Usiądź na fotelu z granatową poduszką i nawet nie waż ruszyć z niego czterech liter, bo zabraknie ich w zdaniu - 2 chyba nie zrozumiał mojej groźby, ale raczej ogarnął, że nią jest i posłuchał.

Teraz tylko czekać na moje współlokatorki, które już wracają z zakupów. Powiedziałam, że mam do nich ważną sprawę. Chyba pomyślały, że chodzi o faceta biorąc po uwagę, że powiedziały "O! Nasza Czarna Pani już niedługo przestanie być dziewicą!" (skąd wiedzą, że nią jestem?). Nie wyprowadziłam ich z błędu. Będą szybciej.

Słyszę ich głosy pod blokiem i wleczenie się po schodach. Po jękach i sapnięciach wnioskuję, że zaszalały. I założyły szpilki. Nie mamy windy.

Otwieram drzwi.

- Pomóc wam z... wow - nie zaszalały, oszalały.

- Dzięki Em.

Gdy w końcu wtargałyśmy wielokolorowe torby różnorodnych ciuchów do przedpokoju uznałam, że najwyższy czas zaprosić je na tą kawkę.

- Dziewczyny. Mamy gościa.

W akompaniamencie zaskoczonych i nic nierozumiejących spojrzeń posadziłam Laylę w drugim fotelu, a ja i Amy usiadłyśmy na kanapie.

- Dobra. Musimy to wyjaśnić - wzdycham. - Amy, powiedziałaś Lay o... mojej rasie?

- Co? - brunetka patrzy się to na mnie to na przyjaciółkę.

- Czyli nie - po czym opowiadam dziewczynie o wilkołakach.

- Dobra, gdzie ukryta kamera? - brunetka rozgląda się po pomieszczeniu z głupim uśmiechem.

- Gabe, pokarz jej - mówię. To zwraca uwagę dziewczyny.

- Czemu ja?

- Bo ja wszystko wytłumaczyłam. Rusz zapchlone dupsko!

Warczy coś, ale staje za fotelem i po chwili wielki, brązowy wilk szturcha nosem zemdlałą Lay.

~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy w końcu udało się ocucić brunetkę wróciłam do wyjaśniania sytuacji.

- Chodzi o to, że Amy jest przeznaczoną Gabe'a...

- Nie powinnaś się mieszać - warczy 2.

- NIE POWINNAM SIĘ MIESZAĆ!!?? Mimo, że odnalazłeś swoją mate to i tak przespałeś się z inną!

- Dałbym...

- Nie, nie dałbyś! Za to na bank rzuciłbyś się na Amy przy najbliższej pełni! Chce POMÓC bo więź mate to ważna i delikatna sprawa...

- Nie bądź hipokrytką Erin!

Moje prawdziwe imię zawisło w powietrzu.

- Erin? - pytają chórem moje współlokatorki.

- Przecież ona ma na imię Emily - Amy patrzy na mnie nic niezrozumiejąc.

Gabe zaczyna się śmiać.

- No proszę, nie tylko ucieknierka i zdrajczyni, ale także kłamczucha.

Zaciskam dłonie na obiciu kanapy.

- Chcesz wiedzieć czemu uciekłam, czemu się ukrywam? - przeraża mnie mój lodowaty ton. - Chcesz?

Chwytam paznokciami brzeg delikatnej maskującej błonki na moim policzku i odlepiam ją od twarzy.

Wszyscy troje wciągają gwałtownie powietrze.

Wychodzę z mieszkania trzaskając drzwiami.

GABE

Po wyjściu Erin zapadła cisza.

Jej policzek... Cztery paskudne rozcięcia szpecące jej twarz. Ale ona jest wilkołakiem, taka rana nie powinna się jej długo trzymać chyba, że... Boże. Chyba, że to rana zadana przez mate.

- Czemu nazwałeś Emily Erin? Czemu tak ją obraziłeś? I o co chodzi z tą raną? - moja drobna, śliczna mate mierzy mnie wzrokiem.

- Ona naprawdę nazywa się Erin Cage. Nazwałem ją tak ponieważ opuściła nasze stado mimo, że gra w nim bardzo ważną rolę. A te rany... To są ślady pazurów jej przeznaczonego.

- Kim jest jej przeznaczony? Potrzebuję dokładnych danych, bo mam zamiar zastrzelić sukinsyna.

Uśmiecham się lekko.

- Raczej nie polecam. Mate Erin jest Aaron Moon, Alfa całej watahy. Co znaczy, że Cage jest Luną.

AMY

Od ośmiu godzin siedzę i czekam aż Em... Erin wróci. Czuję się winna. Po jej wyjściu i krótkich wyjaśnieniach Gabe poprosił mnie o rozmowę. Wyszliśmy na balkon. Wytłumaczył mi co to więź mate oraz co się dzieje z szatynką. Jeśli jest tak jak in mówi to nie wyobrażam sobie co nasza Czarna Pani (tak ją nazywamy ze względu na kolor ubrań) musi czuć.

Po jakiejś godzinie jednak temat przeszedł na "nas". Opowiedzieliśmy trochę o sobie i nawet nie wiem, w którym momencie zaczęliśmy się całować.

Rozumiecie? Całowałam się kiedy Erin gdzieś tam pogrążała się w depresji.

W końcu słyszę jak ktoś wchodzi do mieszkania.

Natychmiast przytulam roztrzęsioną dziewczynę. Wygląda jak Śmierć. Z zapuchniętych, czerwonych oczu płyną łzy, usta drgają, a jej policzek zaczął krwawić. Erin zatapia twarz w mojej bluzce i zaczyna wstrząsać nią szloch.

- Kochałaś go? - pytam gładząc ją po plecach.

**********************

Jeszcze raz DZIĘKUJĘ za wszystkie gwiazdki i komentarze <3. Na bank dobijemy #1!!!!! A ja to zrobimy to obiecuję, że nie będę was torturować podziękowaniami.

Tulę i do przeczytania.

Nikt nigdy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz