36.

281 14 3
                                    

*Kilka miesięcy później*

Nie będę opisywać jak się czuję. Po prostu nie ma to sensu bo ciągle mówiła bym o tym samym. Czyli krótko mówiąc mój stan jest ciężki. Przepraszam, on jest krytyczny. Schudłam bardzo dużo, że aż widać mi gdzie nie gdzie kości. A to tylko za sprawą tej cholernej i okropnej wiadomości dotyczącej ślubu Sugi. Ciągle o tym mówią jak nie w telewizji to w radiu. A ja cierpię. I to okropnie. Nic mi nie pomaga po prostu nic. Nawet chłopacy z którymi widziałam się bardzo rzadko. Nie to że nie mieli czasu, po prostu nie chciałam ich widzieć. Chciałam być sama. W czterech ścianach mojego mieszkania. A jeśli chodzi o moje sny to ostały. Tak po prostu. Ale mniejsza o to.

*Jeszcze później*

Obudziłam się tak jak zawsze. Zrobiłam co to zawsze. I tak jak zawsze nic nie robiłam. Ten dzięń jest straszny pod tym względem że dziś Suga się żeni. Okropny dzień. Moją do kościoła na 15 a jest 12. Może spytacie po co mi to wiedzieć? Pójdę tam. Nie chodzi mi o to żeby zrobić w nim współczucie moją obecnością tylko chce go zobaczyć ostatni raz. Tak ostatni, bo wracam do Polski. Nie będę podchodzić zbyt blisko żeby mnie zobaczył. Nie chcę tego pod żadnym względem. Chce go tylko zobaczyć, ten ostatni raz. I nic więcej.

***

Właśnie stoję pod kościołem w odpowiedniej odległości żeby nikt mnie nie zauważył. Właśnie widzę jak wychodzą z samochodu kierując się do środka budowli. Wszyscy są uśmiechnięci a zwłaszcza para młoda. W moich oczach zebrały się łzy którym pozwoliłam spokojnie spłynąć po mojej skórze. Weszli do środka. Nie widząc już nikogo usiadłam na ławce przed wielkim budynkiem. Widziałam wszystko dlatego że były otwarte drzwi. Nie będę zostawała do konca ceremonii. Wyjdę pod koniec. 

#Suga#

Wchodząc powoli do katedry, zauważyłem pewną osobę. Była nią Hania. Nie sądziłem że przyjdzie. Tak, tak myślałem o niej. Ale wyglądała jak nie ona. Z daleka nie dało się za wiele zobaczyć ale wyglądała jakby dużo i to dużo schudła. Dobra Yoongi przestań o niej myśleć.

- Czy ty Taeyeon  bierzesz sobie Yoogiego za swojego męża? - zapytał kapłan dziewczyną

- Tak, oczywiście że tak. - odpowiedziała szczęśliwa

- A czy ty Yoogi bierzesz sobie Taeyeon za żonę? - i co ja mam odpowiedzieć? Że to nie to nie jest miłość mojego życia? Że moja miłość właśnie siedzi na dworze przed kościołem? No jak? Mam powiedzieć że jej nie kocham?

- Nie. - w końcu to powiedziałem, i czym prędzej wybiegłem z budynku. Widziałem jak Hania się oddala, czyli chciała już iść. Ale widziałem że idzie bardzo nie pewnie. I się przewróciła. Przewróciłaby się gdyby nie ja. Złapałem ją szybko, i spojrzałem w jej cudowne oczy za którymi tak tęskniłem. I czym prędzej ją pocałowałem. Pocałowałem ją w te jej cudowne usta, które są najlepsze na świecie. A gdy zabrakło nam tchu wypowiedziałem to co chciałem już tak dawno wypowiedzieć:

- Kocham cię.

- Kocham cię.

♣♣♣

Gwiazdkujcie, komentujcie, papatki

I love you, know It || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz