Rycerz

972 31 9
                                    

Stałam w miejscu cały czas nie mogąc pojąć co właśnie widziałam. Na co patrzę.

- Peter!- krzyknęłam chcąc wierzyć, że jakiś żart. Jakiś pieprzony żart!- Peter...

Nic. Opadłam ma kolana czując łzy wzbierające się w kącikach moich oczu. To nie prawda. On nie umarł. Nikt go nie zaatakował i nie obserwuje moich ruchów. To wszystko jest kłamstwem. Iluzją. Przytuliłam do siebie ciało chłopaka. Mojego chłopaka. Bok jego głowy zdobi dziura postrzałowa widniejąca również po drugiej stronie czaszki. Nie miał szans na przeżycie.

- Kochany...- coraz trudniej było mi mówić. Dławiłam się słoną cieczą wydobywającą się spod powiek.

- Ally?- nie reagowałam na dosyć niski głos po prawej stronie. Dobrze wiem do kogo należy.

- Odejdź, tato- wyłkałam. Rogers nic sobie z tego nie robił i wziął  z moich ramion szatyna. Jego oczy były otwarte, a wzrok był zamglony. Usta lekko otwarte zastygły jakby chciał zaczerpnąć powietrza, a po policzku spływała krew. Klęczałam tak i słuchałam rozmowy ojca z -przybyłym przed chwilą- Tonym.

- Zabierz ją, a my postaramy się złapać mordercę- poprosił blondyn. Od razu poczułam metalowy dotyk na ramieniu.

- Chodź, Allyson- nie odpowiedziałam. Umarł szesnastolatek, który miał być jednym z mścicieli, a oni robią z tego błahostkę! Czy nie rozumieją tego, że go kochałam?! Usłyszałam chrzęst żelaza i poczułam ramiona przytulające mnie do umięśnionego torsu. Od razu wtuliłam się w twórcę Iron Mana, chcąc pozostać tak jak najdłużej. Od zawsze rozumiał mnie lepiej niż Steve.

***

- Przyszliśmy tu aby pożegnać Petera Parkera- ucznia jednego z liceum w Queens. Tylko nieliczni wiedzą, iż starał się chronić miasto przed niebezpieczeństwem, jako bohater. Był nim cały czas. A najważniejsze jes-st to,- próbowałam powstrzymać drżenie głosu- że był nim cały czas. Nie wiedział o-o tym. Byłeś moim księciem, a ja twoją księżniczką...- przełknęłam wielką gulę rosnącą pod wpływem moich słów.- Nie zapomnę cię, mój bohaterze. Nie zapomnę wszystkich chwil spędzonych z tobą.

Objęłam niebieskookiego kiedy ten wziął mnie w swoje ramiona.

- Wszystko się ułoży, córciu- pogłaskał mnie po plecach. Po raz kolejny wybuchłam płaczem.- Jestem przy tobie. Nigdy nie opuszczę...

- Ja też- dwa głosy przebijały się przez siebie. Rodzeństwo Maximoff ubrane na czarno zaczęło mnie dusić próbując pocieszyć.

- Nikt o nim nie zapomni, Alls- wyszeptał Pietro.

- Możesz na mnie liczyć- głos zabrał Tony obejmujący tatę w pasie. Położyłam głowę na ramieniu Wandy ocierając ostatnie łzy.

- Będziesz moim rycerzem nawet jeśli cię przy mnie nie ma- wspomniałam SpiderMana szeptając.- Według mnie to iluzja. Ty żyjesz i ja to czuję...

***

Kompletnie zjebałam pod koniec ;_;. Przyznaję się. Mam nadzieję, że się podoba.

Eloczki 😎

P.S. Następny to prawdopodobnie Loki lub Wanda.

🔲Avengers Preferencje🔲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz