Rozdział No.17

188 6 0
                                    

Poniedziałek... Powrót do szkoły po 2 tygodniowej przerwie "zimowej".

Tu gdzie mieszkam 75% dzieci nie wie nawet, że istnieje coś takiego jak śnieg.

- Billy, chodź na śniadanie! - moja mama zawołała z dołu.

- Idę! - odkrzyknęłam rozczesując moje  brązowe włosy. Po 30 sekundach odłożyłam szczotkę na blat w łazience i zbiegłam do jadalni. - Hej, nie jestem zbyt głodna...

- Ale musisz coś zjeść. - odpowiedział mi mój tata poddenerwowany.

- Jabłko mi wystarczy! - odchrząknęłam łapiąc owoc i biegnąc na górę, do mojego pokoju. 
Odgryzłam kawałek mojego, jakże wykwintnego śniadania, po czym przejrzałam się w zwierciadle stojącym obok moje szafy.
Nie było tak źle. Za duża niebieska bluza, którą kiedyś dostałam od Olivii i czarne rurki z poszarpanymi nogawkami oraz dziurami na kolanach, jakoś ze sobą współgrały.
Nie zamierzałam stroić się na pierwszy dzień szkoły po przerwie tylko postawiłam na wygodę. Dlatego też włosy zostawiłam rozpuszczone, z przedziałkiem na środku. Jeśli chodzi o tynk (make-up) nie zaszalałam. Podkreśliłam brwi kredką i maskarą do tego przeznaczoną a pod oczy nałożyłam troszkę korektora, bo nie zbyt się wyspałam i po prostu wyglądałam kiepskawo. Na usta EOS. Tak jak zawsze.

- Billy, jest 8:20! Za 15 minut musisz wychodzić do szkoły! - usłyszałam wrzask mamy.

Postanowiłam, że nie będę siedziała w domu tylko wyjdę już teraz i spacerkiem pójdę do szkoły słuchając muzyki.

Tak na prawdę tylko za to lubiłam podróże do szkoły. Mogłam powoli iść i niczym się nie przejmować... Chociaż przez chwilę.

Włożyłam słuchawki do kieszeni mojej bluzy, wsunęłam czarne Vans'y "sleep on" a na ramiona zarzuciłam mój plecak z tej samej firmy co buty. Do ręki chwyciłam w połowie zjedzone jabłko.

Już chciałam wyjść z pokoju ale w ostatnim momencie przypomniałam sobie o zasłonach. Od kiedy wstałam (6:00 rano) odgradzają moje pole widzenia od pola widzenia Isaac'a.
Dlaczego?

Po 1: nie chciałam żeby gapił się na mnie w stanie prawie że wegetalnym.

Po 2: chciałam jak najdłużej utrzymać myśl, że dziś razem będziemy na siebie wpadać na korytarzach z dala ode mnie.

- Kurwa... - syknęłam do siebie przypominając sobie jakim wstydem będzie przejście obok niego mając w głowie wszystkie akcje, które odwaliłam. - Spokój, Billy. Jesteś oazą spokoju.

Z taką myślą zeszłam na dół pośpiesznie żegnając się z rodzicami.

Wyszłam na zewnątrz ukradkiem spoglądając na dom obok.
Jego auto jeszcze stało na podjeździe.

Oaza spokoju...

Ruszyłam przed siebie wsłuchując się w melodię jednej z moich ulubionych piosenek. Tak jak zawsze przez pół drogi oglądałam te same witryny sklepowe a kolejne pół podziwiałam morze o poranku, bo do szkoły dochodzę promenadą.
Po 20 minutach byłam w piekle potocznie zwanym szkołą. Była 8:45 więc na dziedzińcu nie było jeszcze zbyt wiele osób ale bez problemu odnalazłam znajome sylwetki oparte o czarne BMW.

- Hej... - przywitałam się obojętnie z Olivią i Beth.

- Widzę, że kipisz entuzjazmem. - odpowiedziała mi Beth z bladym uśmiechem.

Zapach Twojej skóry {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz