Wstałam z łóżka przeciągając się przez chwilę, rozejrzałam się po pokoju.
Chciałabym budzić się obok kogoś kto skradnie moje serce, odkryje moje tajemnice, zostanie moim światem...
Poczłapałam na balkon, chciałam poczuć świeże powietrze w moich płucach bo przez chwilę nie byłam pewna czy jestem. Byłam.
Było pochmurnie, ciepło ale nie gorąco.Całe szczęście.
Moją uwagę przykuło wesołe miasteczko. Tak jak zawsze.
Co jest takiego niesamowitego w metalu i kolorowych żarówkach? Chyba wspomnienia, to co dzieje się w i na tych konstrukcjach...Zeszłam do kuchni, nie wiem po co, nie byłam głodna. Byłam spragniona.
Szczęścia.
Nie! To znaczy... nie tylko. Idę po Limonkową sodę. Idę po 2 litry limonkowej sody.
Weszłam do góry żeby się przygotować.
Wzięłam byle jakie ciuchy i czystą, wygodną bieliznę do łazienki, zdjęłam to co miałam na sobie. Wzięłam szybki i chłodny prysznic używając mojego ukochanego szamponu.To przez niego moje włosy są takie miękkie...
Żel pod prysznic dostałam od Beth. Bardzo intensywnie pachniał, ale gdy wyszłam spod strumienia zostawił przyjemny, hiacyntowy aromat na mojej lekko opalonej skórze.
Beth wie co dobre. Kocham hiacynty.
Ubrałam się w to co "przygotowałam" wcześniej. Byłam mile zaskoczona, bo nie wyglądałam tak źle. Niebieskie rurki z dziurami na kolanach i szara bluza razem wyglądały... dobrze.
- Walić. - powiedziałam sama do siebie.
Szybko wysuszyłam włosy i je rozczesałam. Z twarzą nie zrobiłam nic niesamowitego. Tonik, krem, balsam do ust. Brwi sobie podarowałam.
Zbiegłam na dół, podałam szybko jedzenie moim pupilkom i wsunęłam moje Vansy. Do uszu włożyłam słuchawki i gdy chciałam włączyć moją ukochaną piosenkę, ujrzałam 4 wiadomości od Beth.Walić piosenkę.
Beth: Hej, idę do wesołego miasteczka.
Beth: Z Darrenem.
Beth: Wiem, że chciałaś dziś pobyć sama ale może zdanie zmieniłaś swoje.Składnia wymiata.
Beth: Halo?!
Ja: Sorki, ale nie...
Beth: CoO?!
Ja: No to, dziś chce być sama... xoxo?
Beth: No Ok.To zawsze na nią działa. "Xoxo". Co to nawet znaczy?!
*
Byłam już przy kasie z moją 2 litrową, limonkową sodą, dwoma batonami z lentilkami i chrupkami spiralami. Zapłaciłam, wyszłam ze sklepu.
- Ej! Ej, portfela zapomniałaś!
Odwróciłam się. Młoda sprzedawczyni biegła w moją stronę wymachując mają czarną portmonetką.
- O matko, dzięki! - odpowiedziałam lekko zakłopotana. Prawie wyrwałam jej z rąk mój skarbiec z miedziakami i pognałam przez siebie.
Musiałam wyglądać żałośnie w oczach tego chłopaka gdy na niego wpadłam, biegnąc z reklamówką pełną samych śmieciowych przekąsek i zielonego napoju, próbując wepchnąć do tylnej kieszeni moich spodni czarny portfel.
- Ała! - wrzasnęłam. Uderzyłam się w głowę.
- Jezu, nic Ci nie jest? - zapytał pocierając swoją klatkę piersiową. Spojrzałam do góry. Był bardzo wyskoki. 185 jak nic. Zamyśliłam się gdy poczułam jego zapach.To ten z karuzeli...
Mam tak z zapachami. Zapamiętuję je, delektuję się nimi jeśli są piękne. Kiedyś z Olivią, Beth i Darrenem zrobiliśmy eksperyment. Miałam zasłonięte oczy a oni dawali mi do powąchania różne trudne do odgadnięcia rzeczy. Zgadłam wszystkie. Potem Beth przyłożyła do mojego nosa swoją rękę. To też odgadłam. Zapachy skór są najfajniejsze, bo każda pachnie inaczej.
Wtedy na karuzeli chłopak siedział przede mną, więc wiatr transportował jego zapach do mnie. Wszędzie go rozpoznam, jest śliczny.
...Eee... To trochę dziwne...
- Ej, wszystko dobrze? - zapytał ciemnowłosy chłopak.
Ocknęłam się.
- Ymm... tak, przepraszam, powinnam uważać... - wysłałam mu spojrzenie pełne wstydu i troski. Szybko podniosłam moje rzeczy z ziemi i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Usłyszałam ciche, lecz wyraźne "No to pa..." i westchnięcie. Trochę zwolniłam, ale i tak szlam przed siebie. Po kilkunastu sekundach odwróciłam się na chwilę. Dopiero ruszał z miejsca.- To pa... - też westchnęłam.
CZYTASZ
Zapach Twojej skóry {ZAWIESZONE}
Teen FictionŻycie 17 letniej Billy w przeciągu roku diametralnie się zmieni. Dowie się co to przyjaźń i miłość. Straci coś niesamowicie ważnego ale zyska coś równie bezcennego. " - (...) Mówili, że pokocham tą osobę całym sercem, duszą i ciałem. I wiesz co? Ró...