- Na ilu, przepraszam, instrumentach?! - Isaac spojrzał na mnie jakbym powiedziła mu gdzie schowano arkę przymierza. - Na ilu instrumentach umiesz grać?!
- Dziewięciu! - wykrzyknęła rozbawiona.
On nadal patrzył na mnie z tym dziwnym wyrazem twarzy podczas gdy ja szczelniej zakryłam ręce rękawami jego bluzy.
Tak, dał mi swoją bluzę. W końcu o 23:00 nie ma już 20 stopni na podwórku.
- Wymień je! - nakazał rozbawiony.
- Gitara klasyczna, elektryczna, basowa, ukulele, skrzypce, perkusja, flet prosty, trąbka, pianino. - wymieniłam po kolei tak jak mnie o to poprosił.
Gdy skończyłam zaśmiał się tubalnie na co ja również wykrzywiłam twarz w radosnym grymasie. Gdy Isaac nadal zalewał ciszę swoim głosem jego włosy poruszyły się nieznacznie co oznaczało, że zerwał się lekki wiatr. A to z kolei oznaczało, że...
...jego zapach...
Mimowolnie zamknęłam oczy delektując się jego wonią a gdy podmuchy ustały zanurzyłam się w materiale, który mi porzyczył.
- Cudownie pachniesz... - powiedziałam sama do siebie. Lecz po chwili zorientowałam się co zdobiłam.
Powiedziałam. Nie pomyślałam, tylko POWIEDZIAŁAM.
Ostrożnie odwróciłam głowę w stronę chłopaka i - oczywiście - spaliłam buraka.
Isaac patrzył się na mnie z iskierkami w oczach i lekkim, ciepłym uśmiechem.
Spuściłam delikatnie wzrok żeby nie patrzeć w jego oczy ale zapomniałam, że nadal nie miał na sobie koszulki.Przymknęła oczy obmyślając plan ucieczki.
- Przepraszam, ale chyba już pójdę. - wydukałam wysyłając mu znaczące spojrzenie. Wstałam i prawie że pobiegląm do drzwi. Ale oczywiście nie mogłam normalnie opuścić domu mojego nowego kolegi, bo musiał mnie zatrzymać.
- Billy... - przeciągnął jak małe dziecko po czym zrobił coś czego w tamtym momencie się nie spodziwałam.
Jego ramiona oplotły mój tłów wokół a on sam oparł głowę na mojej. Ja stałam bez ruchu z nosem wetkniętym w jego prawą pierść.Jezu, zaraz tu zdechnę z zachwytu...
- Weź się nie wstydź, - zaczął kołysać nas na boki - to bardzo miłe. - zachichotał. - Fajnie, że moje perfumy Ci...
- To nie perfumy tylko Ty do cholery. Ty i Twoja skóra. Twój naturalny zapach. - przerwałam spinając się na myśl, że mogłabym być uzależniona od tak względnej rzeczy jak perfumy. - Isaac, jest mi strasznie głupio, nie pytaj się mnie co mi jest, kiedyś Ci wytłumaczę... może. Jak na razie muszę się ogarnąć z tego wstydu. - odpowiedziałam na jego zaskoczono spojrzenie i wygramoliłam się z jego uścisku.
Otworzyłam drzwi i na odchodne wyszeptałam do siebie "Kurwa Billy, gratuluję...". Usłyszałam parsknięcie na co odwróciłam się i ujrzałam rechoczącego Isaac'a. Mimowolnie uśmiechnęłam się ale i tak pokazałam mu dorodnego fakasa*.
On wysłał mi tylko całusa w powietrzu na co jestem pewna, że się zarumieniłam.* Fakas - środkowy palec ;))
CZYTASZ
Zapach Twojej skóry {ZAWIESZONE}
Teen FictionŻycie 17 letniej Billy w przeciągu roku diametralnie się zmieni. Dowie się co to przyjaźń i miłość. Straci coś niesamowicie ważnego ale zyska coś równie bezcennego. " - (...) Mówili, że pokocham tą osobę całym sercem, duszą i ciałem. I wiesz co? Ró...