2.

184 8 0
                                    

--Vanessa--

Gdy byliśmy już pod szkołą pożegnałąm sie z Lu i poszliśmy w dwie różne części szkoły on do jakiś kumpli a ja do dziewczyn, znalazłam je siedzące na naszej ławeczce przy wejściu do szkoły idę w ich kierunku ale słyszę wołający mnie męski głos.

-Van czekaj! Van zaczekaj chwilę!- odwracam się do chłopaka jak się okazało był to Matt

- Hej, co tam?-pytam chłopaka z szczerym uśmiechem.

-Dzisiaj u mnie o 20 jest impreza mam nadzieję że przyjedziesz z dziewczynami- powiedział a ja myślałam nad jego propozycją.

- No spoko zobaczę co da się zrobić - mówię i posyłam mu uśmiech a on go odwzajemna - Idę do dziewczyn ale widzimy się później- odwracam się i idę przez dziedziniec, dochodzę do dziewczyn które są tak pochłonięte czymś w telefonie Sam, że nawet nie zobaczyły że się do nich dosiadłam.

-Hej dziewczyny- mówię i posyłam im uśmiech który od razu odwzajemniają.

- Hej. -mówią wszystkie naraz przez co zaczynamy się śmiać.

- Dziś u Matta jest impreza, idziemy? - pytam spoglądając na dziewczyny i widzę uśmiechy które same wkradły się na ich piękne buźki.

- Czy my kiedyś przegapiłyśmy imprezę u Matta? - pyta Emma retorycznie ale ma rację u niego są najlepsze imprezy a po nich największy kac.

-Dziewczyny ja niewiem czy moja matka mnie puści na kolejną imprezę w tym miesiącu mamy 26 a byłśmy już na 4 domówkach. - mówi Sam na co muszę przyznać jej rację.

- To powiedz że będziesz u mnie przez cały weekend, mamy niema więc jest luzik. - Mówię a wzrok dziewczyn zatrzymał się na mnie.

- To się może udać, jesteś boska. -mówi patrząc na mnie wdzięcznym wzrokiem.

- A może tak nocowanie u mnie? Jak już mówiłam mamy niema a Luis raczej nie będzie miał nic przeciwko... - teraz jak powiedziałam to na głos ten pomysł spodobał mi się jeszcze bardziej. - Dobra chodźmy już na zajęcia bo za minutę dzwonek. - mówię spoglądając na zegarek.

- Ok będziemy u Ciebie o 18? Pasuje każdej? - do imprezy zostanie 2 godziny akurat zdążymy się naszykować i jeszcze zostanie trochę czasu.

- Tak. - odpowiedziałyśmy w tym samym czasie.

Wstajemy z ławki i udajemy się do sali nr.25 na matematykę jak ja tego nie lubię no ale co poradzić, do klasy wchodzimy spóźnione ale tylko troszeczkę witamy się z naszą kochana panią Smith (ja i mój przyjaciel sarkazm) no ale wiedziałam że jako pierwszą zapyta mnie.

- Panna Miller do odpowiedzi - Jak ja Cię nienawidzę.

- Już.- staje pod tabicą i czekam aż da mi jakieś zadanie żebym mogła rozwiązać, dobrze że wczoraj się jeszcze pouczyłam, moje zadanie nie było trudne dlatego dostałam 4 ale to i tak dobrze siadam i próbuje słuchać jej wykładu ale nic nie kumam, w końcu upragniony dzwonek pakuje się szybko i wychodzę z innymi, siadam na parapecie i czekam aż moje przyjaciółki przyjdą bo się strasznie ociągają, po kilku sekundach wszystkie siedzimy na parapecie omawiając plan na nocowanie, przegadaliśmy całą przerwę i ustaliliśmy że dziewczyny przyjadą do mnie z ubraniami i naszykujemy się u mnie, myślę że ich rodzice nie będą mieli z tym problemu że dziewczyny będą u mnie na weekend bo już nieraz tak robiłyśmy. Zostały jeszcze tylko 4 lekcje, trening i do domu, jeszcze będę musiała poczekać na brata bo jego trening kończy się 10 minut po moim.

***5 godzin później***

No w końcu koniec lekcji, po treningu, każdy już poszedł do domu a ja muszę czekać aż mój braciszek skończy swój trening, wchodzę na parking i idę w stronę samochodu jako że jest zamknięty siadam na maskę i biorę do ręki telefon. Siedzę jakieś 3 minuty i przypominam sobie że w drodzę do domu musimy wstąpić do super marketu bo nic nie ma w domu do jedzenia ani do picia (alkohol) a z tego co wiem to dzisiaj jest jakiś mecz i mój braciszek razem z kumplami będą go oglądać, więc cały zapas słodyczy z kuchni zniknie no ale cóż, co zrobić, słyszę jakieś śmiechy więc odwracam się do źródła dźwięku, widzę mojego brata z jakimiś chłopakiem, jest bardzo przystojny ale mi się tu śpieszy a on stoi i gada, śpieszy mi się jest już 15:00 a mam dużo do zrobienia, bym do niego poszła ale mi się nie chce a oni stoją tak daleko, biorę telefon wchodzę w kontakty i dzwonię.
Pierwszy sygnał nic, drugi sygnał nic, za trzecim odebrał.

- Co chcesz?- pyta z śmiechem w głosie.

- Jakbyś mógł to rusz tu stoje szanowne 4 litery i otwórz ten samochód bo mi się śpieszy i mi trochę... zimno. - jakby wzrok umiał zabić to leżałby martwy od jakichś 5 minut.

- Już idę ale jest ci zimno przy 30°C? - patrzę na niego i dopiero teraz zauważam że ma na głośnomówiącym. Ale muszę przyznać że mój brat ma gust do wybierania kolegów to dobrze (dla mnie). Lu rozłącza się i widzę że się z nim żegna i idzie w moją stronę wiem że wkurzy go to że siedzę na masce bo to jego super autko które dostał na 18 urodziny od mamy jak się nie mylę to jest BMW i8 (białe). Z czego takie zamieszanie? To tylko samochód. Gdy jest już blisko zeskakuje i staje obok drzwi a on patrzy na mnie z chęcią mordu wpisaną na twarzy.

- Otwieraj to szybciej bo mi się tak troszkę śpieszy. - otwiera samochód, wkładam torbę na tył, siadam wygodnie i zapinam pasy.

- No dobra gdzie ci się tak śpieszy że do mnie dzwonisz? - pyta spoglądając na mnie.

- Do sklepu po jedzenie i coś do picia to chyba tyle. - patrzę na brata który lekko przytakuje i odpala chwilę później wyjeżdżamy z parkingu szkolnego.

Zapraszam na dalsze części😀

Together Forever ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz