13

79 7 0
                                    

--Alex--

Stoję tu jak ciołek i przyglądam się dziewczynom i temu jak mu tam było coś na L. nigdy nie miałem pamięci do imion, czasem zapominam nawet nowych graczy z drużyny, L... ymm o już wiem Liam, tak chyba Liam, teraz sobie pomyślicie że kapitan nie zna imion swoich zawodników porostu z niektórymi znam się od gimnazjum, a u innych jak się zdarzy że zapomnę to wszyscy zawodnicy mają z tyłu koszulki zapisane nazwisko. Moją chwilę rozkminy przerwał dzwoniący telefon wyciągam go z kieszeni i nie patrząc kto dzwoni odebrałem.

- Halo? - Pytam znudzonym głosem.

- Alex przyjedź do domu najlepiej jak najszybciej.

- Coś się stało? - Pytam bo moja mama nigdy nie dzwoni do mnie właściwie to my nawet w jak są z ojcem w domu to nie gadamy.

- Porozmawiamy w domu. - Nic nie mogłem powiedzieć bo się rozłączyła.

Schowałem telefon i skierowałem się do wyjścia, jednaknie udało mi się przejść niezauważonym bo zatrzymał mnie Luis.

- A ty gdzie stary? Zaczyna się najlepsze. - Szepcze i pokazuje na dziewczyny które teraz zaczęły wyzywać dziewczynę swojego... przyjaciela?

- Matka do mnie zdzwoniła i kazała mi wrócić do domu, jakby jej na tym zależało.

- O, stary ale teraz może to coś poważnego. 

- Ta znowu pewnie wyjeżdżają, dobra stary ja spadam.

- Nara przyjedź dzisiaj bo nie wytrzymam tu z nimi. - Pokazuje znowu na dziewczyny.

- Postaram się. -  Śmiejemy się przez chwile po czym przybijamy sztamę i idę ubrać kurtkę i buty po czym wychodzę z domu i kieruje się do samochodu, do domu mam jakieś 15 minut z stąd byłem tam po 25 jakoś za bardzo to mi się nie śpieszyło, jak jest coś ważnego to zaczekają co nie? Wjechałem na podjazd wyjąłem kluczyki ze stacyjki i wyszedłem z samochodu gdy wchodziłem do domu jak zwykle witała się ze mną pani Alicja - nasza gosposia, jest to kobieta po pięćdziesiątce, nie lubi gdy się do niej zwracam per pani, była ze mną gdy byłem mały traktuje ją jak babcie, ma córkę która nie za bardzo ją odwiedza a jej mąż jest u nas od wszystkiego można tak, powiedzieć jak coś się zepsuje, to on to naprawia, taka złota rączka. Po przywitaniu z nimi, Mark powiedział mi gdzie znajdę "rodziców", udałem się do salonu gdzie siedzieli i pili kawę. Ooo Zack, ale po krótce. Zack to mój kuzyn jest synem jedynego barta mojego taty, wujka Jack'a, jego żona jak i on sam też ciągle pracują dlatego mały siedzi u naszej babci i dziadka, którzy go uwielbiają, ma 4 latka i jest fajny, mały ale fajny. Jest dla mnie jak młodszy brat którego nigdy nie miałem.

- Jesteś w końcu. - Jako pierwsza odezwała matka.

- Alex! Jak ja się za tobą stęskniłem. - Mały rzucił zabawkę którą się bawił i podbiegł do mnie.

- Ja za tobą też mały. - Uśmiechnęłem się do niego i wzięłem to na ręce, a ten od razu się we mnie wtulił.

- Ja nie jestem mały jestem duży. - Zack nie cierpi jak się do niego mówi "mały" albo że jest słodki no chyba że jest to jakaś ładna dziewczyna od małego już kobieciarz u nas to rodzinne.

- Jesteś, a co ty tu robisz nie miałeś być u dziadków?

- Miałem ale oni wyjechali. - Zmarszczyłem brwi zastanawiając się gdzie będzie mały.

- I co teraz z tobą będzie? - Pytam się młodego. Oczywiście retoeycznie, nie spodziewał się odpowiedzi.

- Zostanie z nami dopóki Jack albo Gina nie wrócą. - odpowiada na moje pytanie ojciec, jak już mówiłem retoryczne.

- Będę mógł z tobą spać? -  Mały pyta robiąc swoje oczka szczeniaczka, a temu nie da się odmówić.

- A nie zwalisz mnie na podłogę? - Może i ma 4 latka ale ma też bardzo dużo siły.

- Zobaczę, jak będziesz chrapał to tak. - Mały łobuz, ale i tak go kocham.

- Ja nie chrapie! - Zaprzeczam szybko. 

- A założymy się? - Wystawia w moją stronę rączkę.

-O co?

- Jak wygram to zabierasz mnie naswój trening i kupujesz lody przez miesiąc.

- A jak przegrasz? - Wygraną ma jak w banku. Może i nie chrapie ale mogę poudawać.

- Będę oddawał ci moje zabawki a mam ten samochodzik który lubisz.

- Tylko tyle? Chce jeszcze twoje desery. - I tak ich bym nie wziął ale niech będzie. 

- Zgoda!

- Zgoda. - Potargałem mu jego włoski i zaczęliśmy się śmiać. - A jak to  sprawdzisz skoro ja i ty będziemy spali, hym? 

- Spytamy się Alicji ona wie dużo, naprawdę, umie zrobić naleśniki i ciasto czekoladowe.

- To chodź. - Gdy miałem już wychodzić z salonu z Zackiem na rękach odezwała się mama... 

- My jedziemy z ojcem na dwa  miesiące w delegacje. -  Jakby inaczej?

- A co z małym? - Spytałem nie bardzo rozumiejąc. - Mam szkołę.

- Zack będzie do 16:00 w przedszkolu. - Odpowiedziała mama. - A poza tym Lubicie się więc się nim zajmiesz, chyba umiesz popilnować dziecko jesteś dorosły poradzisz sobie. - I tyle z naszej wymiany zdań bo wyszli i jak tu z nimi gadać, no nie wytrzymam.

-------------------------

Bardzo się cieszę że książka wam się podoba zostawcie po sobie ślad!

Together Forever ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz