14

71 7 0
                                    

--Alex--

- Mały, jedziesz ze mną do moich znajomych? - Pytam Zacka gdy wchodzimy do mojego pokoju. 

- A pojedziemy na lody?

- Pojedziemy. - Zgodziłem się z nim.

- To jadę. - I tak nie miał byś wyboru. Pomyślałem.

- Co jadłeś? - Spytałem ogłądając jego koszulkę.

- Nic takiego tylko naleśniki z czekoladą. - Uśmiechnął się do mnie chytrze.

- I się nie podzieliłeś. - Udaje obrażonego kładąc rękę na lewą pierś.  

- Długo cię nie było. - Wzruszył ramionami.

- I jak to możliwe że Alicja zrobiła ci naleśniki, a mi nie chce?

- Mnie lubi. - I znów ten uśmieszek.

- Czyli mnie nie lubi? - Spytałam przybierając na twarz smutny wyraz.

- Nie wiem, pewnie nie, ale ja cię lubię. - Wtulił się w moją szyję.

- Dobra idziemy, trzeba cię przebrać. - Przyjrzałem mu się jeszcze raz.

- Po co? Przecież jestem czysty. - Zmarszczył lekko brwi. 

- Masz plamę po czekoladzie, o tu. - Pokazałem mu palcem i połaskotałem po brzuszku, a ten się zaśmiał. -  Gdzie masz ubranka?

- W pokoju. - Odpowiedział, chyba nie do końca zrozumiał o co tak konkretnie go pytałem. 

- Zack, wiem że w pokoju, ale w  którym? - Doprecyzowałem swoje pytanie.

- Tym obok ciebie. - Odpowiedział znudzonym tonem.

Poszliśmy, a raczej ja poszedłem do pokoju gdzie młody najwyraźniej miał spać, bo wszystkie rzeczy ma właśnie tu. Postawiłem Zacka na podłogę i podszedłem do torby, która leżała na łóżku i wybrałem mu parę czarnych, przecieranych jeansów, białą koszulkę i białe buty adidasa, podszedłem do Zacka i zaczełem go ubierać bo już zdążył zdjąć swoje brudne ubrania po 10 minutach byliśmy już na dole, bo i ja musiałem się przebrać. Muszę pojechać z nim do galerii bo mały ma praktycznie wszystkie ubranka na lato a robi się już coraz zimniej.

- Choć młody jeszcze trzeba zajechać do sklepu. - Przypomniałem sobie.

- Po co? Przecież mieliśmy jechać do twoich znajomych. - Znów Zmarszczył brwi, tego chyba nauczył się ode mnie.

- Tak, tylko że ja nie jadłem śniadania. - Ciągle przypominało mi o tym burczenie w brzuchu.

- Czemu? - Zack zadaje za dużo pytań.

- Musiałem jechać na zakupy z Vanessą. - Odpowiedziałem szczerze.

- Kto to Vanessa? - Spytał z uśmieszkiem, ja już wiem o czym sobie pomyślał.

- Siostra mojego przyjaciela. - Uśmiech mu trochę zmalał. 

- Ładna? - Od małego się uczy. Pomyślałem, ale mu tego nie powiem.

- Cholernie. - Zapomniałem się, spojrzałem na Zacka ale ten tylko się zaśmiał.

- Chodź, już chcę moje lody. - Więc jednak nie zapomniał. Oywożyłam drzwi od garażu.

- Dobra, dobra, fotelik masz tu czy został u babci? - Zatrzymałem się przed drzwiami od strony pasażera i  przypomniałem sobie o jednej z najważniejszych rzeczy.

- Został w samochodzie twoich rodziców. - Normalnie super, muszę pamiętać żeby przełożyć to do mnie.

- Cholera, oni już pojechali.

- Jestem duży mogę jechać bez niego i nikomu tego nie powiem, proszę braciszku. - Zrobił oczy szczeniaczka, a na mnie to niestety działa.

- No dobra. - Wsadziłem go do samochodu, chwilę później zajęłem miejsce kierowcy i zapiełem pasy upewniając się że Zack zrobił to samo. Sklep oddalony był od mojego domu jakieś 7 kilometrów to tylko około 10 minut drogi więc szybko do niego dojechaliśmy. Chłopiec poczekał na mnie, nie wychodził sam z auta, i nie wybieg do sklepu, bo już tak parę razy było, a potem musiałem go szukać. Wyszedłem z mojego samochodu i wyjęłem małego. Byliśmy tak samo ubrani, tylko że ja miałem czapkę daszkiem do przodu a Zack do tyłu. Młody dał mi rączkę i razem weszliśmy do sklepu, Zack od razu skierował się do działu z słodyczami, złapałem jeszcze koszyk i poszedłem za nim.

- Co tu by wziąć? - Mały postukał się parę razy w brodę.

- Bierz  co chcesz. - Dwa razy nie musialen mu powtarzać, chłopiec uśmiechną się i zaczął wrzucać co pierwsze wpadło mu w ręce. Gdy skończył z słodyczami podszedł do zamrażarki i teraz wybierał lody.

- Gdzie dokładnie jedziemy? - Spytał nadal przyglądając się pudełką z lodami.

- Do domu mojego znajomego. - Przypomniałem mu. Ale nie mówiełem do kogo konkretnie.

- Tylko on jeden tam będzie. - Wszystko chce wiedzieć.  

- Nie będą jeszcze Max i Chris oraz Vanessa i jej przyjaciółki i chyba też Liam. - Wymieniałem wyliczając na palcach.

- Aż tyle osób? - Chyba wreszcie wybrał lody.

- To mało, ale będą tam aż cztery ładnie dziewczyny. - Mogę pżysiąc że widziałem w jego oczkach małe ogniki.

- To tyle dobrego, chodź tu i mnie podnieś bo ja sam nie dam rady wyjąć lodów. - Wykonałem jego prośbę. - Mogą być czekoladowe?

- Mogą, weź trzy pudełka. - Odłożył wszystko do koszyka, postawiłem go na podłogę i wystawiłem mu rękę, a ten ją złapał, poszliśmy jeszcze po jakieś picie dla młodego i po piwo. Zostawiłem go dokładnie na 5 minut a ten już flirtował z na oko dwudziestoletnią kasjerką ma chłopak branie, zastanawiam się co będzie jak będzie w moim wieku. 

Zapłaciłem za zakupy gdy miałem już wychodzić kasjerka dała mi jakąś karteczkę z numerem telefonu, ale raczej nie skorzystam zapakowaliśmy się do auta i po 20 minutach byliśmy u Milerów wzięliśmy zakupy i wyszliśmy z samochodu. Zack podbiegł do domu i bez pukania po prostu do niego wszedł, doczłapałem do niego, Zack już czekał na mnie w korytażu.

Hej!
Każda gwiazdka od was to dobra motywacja dla mnie, na nowy rozdział.

NotOnNick

Together Forever ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz