Ledwo łapał oddech, kiedy pojawił się o dość już późnej godzinie pod jego domem. Pierś paliła go, jakby ktoś przed chwilą przypalał go żywym ogniem. Nawet nie zapukał, bo było to pozbawione sensu. O mały włos nie przewrócił przerażonego blondyna. Widząc jak Luke jest zmachany, przestraszył się nie na żarty. Oczywiście do głowy przychodziły mu tylko najgorsze scenariusze i powody obecności zielonookiego. Serce zaczęło mu bić z prędkością światła, a oddech prawie się zatrzymał. Nie wiedział, czy ma uciekać czy od razu zasłonić się rękami.
- Ja... Nie wiem... może jestem idiotą, a ty masz mnie dość, ale nie mogłem tego tak zostawić. Ja zrozumiem, jeśli... Chciałem po prostu, żebyś wiedział, że kocham cię nad życie i wszystko co mam i że wcale nie kłamałem. Ale skoro moje słowa to za mało, może to da radę...- odsunął się lekko, chwytając za rąbek koszulki i przeciągnął ją przez głowę. Noah od razu zauważył dosyć duży opatrunek na środku klatki piersioweji aż zrobiło mu się zimno.
- Boże, co ty... - wydusił z siebie, zapominając nagle o całym strachu.
- Spokojnie. - brunet złapał delikatnie za jedną stronę plastra, odklejając go. Pierwszym, co niebieskooki zauważył, było zaczerwienienie, lecz potem... Jego jeszcze przed chwilą zatrzymany oddech po prostu zniknął, a serce stanęło, starając się chyba przyswoić to, co widziały oczy.
- L...Luke...- wyjąkał, zanim zaniósł się płaczem. Czuł jak w brzuchu eksplodują mu całe chmary motyli. Zaczął się śmiać jak idiota, cały czas roniąc łzy. Ale chyba po raz pierwszy w całym jego życiu nie były to łzy smutku, żalu czy wywołane bólem, ale łzy szczęścia. Dokładnie na sercu bruneta znajdowało się serduszko, z dwoma skrzydełkami, pomiędzy którymi było napisane jego własne imię.
- Ty... wytatuowałeś sobie moje imię? - zapytał, ciągle nie mogąc uwierzyć, że to nie sen, a najprawdziwsza rzeczywistość.
- Żebyś miał pewność, że co do ciebie byłem całkowicie i zawsze szczery. - na chwilę zapadła cisza, podczas której zielonooki stresował się jak nigdy przedtem. Teraz wszystko było już całkowicie jasne i jeśli teraz chłopak... Jednak ten wybuchnął tylko głośnym szlochem i wtulił się w pierś bruneta, który zacisnął lekko zęby przez oczywisty ból, ale był tak szczęśliwy, że nic nie mogło mu tego zepsuć. Objął drobne ciało, jakby miał już nigdy nie puścić, ale na tyle lekko, żeby nic mu nie zrobić. Poczuł tak wielką ulgę, jakby ktoś zdjął mu z pleców cały Mount Everest. Blondyn ciągle płakał, wtulając się w ukochanego.
- Prze...praszam... - wychlipał, jeszcze mocniej wczepiając się w wyższego.
- Csiii... kochanie... już dobrze... już wszystko będzie dobrze.. obiecuję... - szeptał w jego włosy. Mimo, że może nie była to najszczęśliwsza chwila on czuł się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Noah dał mu drugą szansę, której teraz nie mógł zmarnować. Nagle niebieskooki oderwał się od bruneta z przerażoną miną.
- Przepraszam, przecież ciebie to boli...
- Już nie boli. - uśmiechnął się szczerze, jak już dawno się nie uśmiechał i ponownie przyciągnął mniejszego do siebie.
- Będzie ci zimno... - zaczął blondyn, ale wcale nie chciał przerywać tego, co teraz się działo. Doskonale słyszał bicie serca Luke'a i z całą pewnością mógł stwierdzić, że nie ma piękniejszego dźwięku na całym świecie.
- To mnie nie puszczaj.
- Nie chcę. - szepnął. - Nigdy. - dodał zdecydowanie ciszej, ale zielonooki nie mógł tego nie usłyszeć. Momentalnie poczuł niesamowite ciepło w brzuchu, a w jego oczach pojawiły się gorące łzy. To było wyznanie miłości, ale Noah jeszcze chyba nie był gotowy, żeby to powiedzieć, chociaż kochał Parkera całym swoim połamanym serduszkiem. Nie wiedzieli ile tak stali, ale nie przeszkadzało im to. Gdy w końcu odkleili się od ciebie, nie mogli zrobić nic innego jak tylko się uśmiechnąć. Teraz już po prostu musiało być dobrze. Nie było po prosu innej możliwości. Obydwaj się bali, ale chcieli walczyć dla tego drugiego.

CZYTASZ
Leave me alone
القصة القصيرةUśmiechnięty, wesoły, normalny nastolatek, bez problemów... w wiecznie za dużej bluzie z długimi rękawami, głodzący się, nazywający żyletkę swoją przyjaciółką. Ale uśmiecha się, czyli szczęśliwy? Noah bardzo dobrze potrafi ukryć krwawiące serce sztu...