Rozdział 21: „ Terror Scyfozoi"

132 7 14
                                    

(Aelita)

    Przez 3 ostatnie dni nie wydarzyło się nic godnego czyjejś uwagi. Zwykła rutyna. Może za wyjątkiem tego, że Odd totalnie nie pamiętał, kim była Van. Z racji tego, iż do tego doszło, najzwyczajniej w świecie nie rozmawialiśmy o niej przy nim, by oszczędzić sobie niezręczności.

    Ulrich nie miał większego wyjścia i musiał udać się do Lyoko, a właściwie do światów pośrednich. Jeremy wysłał nas tym razem do Shadow Hill, a Ulrich nie wyglądał na ani trochę uszczęśliwionego. Od naszej poprzedniej wizyty wystrój tej platformy wcale się nie zmienił- wciąż było tak samo mrocznie i ponuro.

-No nie, tutaj też?- zawołał Ulrich, gdy spotkaliśmy się z gromadką Chowdie w Shadow Hill.

-Jeremy? Słyszysz coś?- odezwałam się.

-No tak, macie gości- odpowiedział.

-To chyba najlepsza pora na odpalenie programu?- zasugerowałam mu, jednocześnie podeszłam bliżej towarzysza przebywającego ze mną w tej pokręconej miejscówce. Zdjęłam mu powoli rękę z rękojeści miecza, żeby nie zrobił nikomu krzywdy, a po który właśnie sięgał.

-Ej, po co to zrobiłaś?- żachnął się.

-Dla bezpieczeństwa.

-Ty też uważasz, że bym ci coś zrobił?- spytał rozżalony.

-Nie- zaprzeczyłam bez zbędnego rozczulania się.- Po prostu czuję się wystarczająco bezpiecznie, no i dziękuję, że przyszedłeś ze mną.- podziękowałam Ulrichowi i poszłam za górkę, gdzie zauważyłam pole z burakami.

-Yay~ Jeremy, mamy buraki dla Chowdie- dałam mu znać, że jego pomysł rzeczywiście zadziałał.

-No, ale ten... Musicie się pośpieszyć z karmieniem Chowdie, macie niecałe 5 minut.

-No chyba żartujesz...- westchnął zniesmaczony tą informacją Ulrich, ale zaczął wykopywać buraki łopatą, która leżała niedaleko.

     Po określonym czasie Chowdie zniknęły.

-Nieźle jak na pierwszy raz. Daliście im 25 buraków- poinformował nas „Einstein".

-No ba, jesteśmy najlepsi- zakręcił szpanersko mieczem w powietrzu Ulrich, ale został ze świstem odepchnięty i spadł w cyfrową otchłań. Coś zaczęło „sunąć" po powierzchni robiąc taki chlupiący odgłos.

-Pięknie. No to mamy kolejny problem-zauważył Ulrich.- Cholera, Jeremy! Komunikacja z tobą szwankuje!

-Tak, wiem. Miałem wam właśnie powiedzieć, że przyszła do was Scyfozoa, przepraszam, nie wiem, dlaczego nam przerywa. Spróbujcie się gdzieś schować- poradził.

-Ciekawy pomysł. Zdradź nam jeszcze najbliższą i bezpieczną lokalizację!- wrzasnął Ulrich i odciął meduzie 2 pary macek, ale to i tak nic nie dało, bo tylko ją rozwścieczył.

     Zdawało się, że nic jej nie powstrzyma, ale nagle zamarzła.

-Szybko, do wieży. Za 30 sekund wróci do życia- usłyszeliśmy znajomy głos. Bez zbędnych pytań ruszyłam za Van, dopóki nie weszłam pierwsza do wieży. Co jest, zgubiłam ich? Zaraz jednak w wieży znalazła się Van, a potem Ulrich.

-Jakiś plan?- spytał Ulrich.

-No...na razie żaden. Ym, Van?- zagadałam do Tajki.- Można wiedzieć, co robisz w Lyoko?

-Długa historia.

-My i tak jesteśmy w odwiedzinach, więc mamy dużo czasu. A więc? Jak to jest z tobą tutaj?- zapytaj jej sam Ulrich.

Kod Lyoko - Spin offOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz