Prolog

1K 58 15
                                    

??? POV.

Witajcie. Jestem Magdalena i jak na razie nie musicie nic więcej o mnie wiedzieć. Wieczór. Skończył się właśnie jeden z gorszych dla mnie dni. Nie chodzi tu nawet o szkołę, ani o przyjaciół. Nawet nie o nadmiar nauki. Uczę się błyskawicznie, wystarczy, że raz coś przeczytam i już zapamiętuje. Przynajmniej jest tak w prawie każdym przypadku. Co do przyjaciół, to nie mam żadnych, co tu dużo opowiadać. Każdy komu zaufałam okazał się kłamliwym ścierwem. Nie będę się z nikim zadawać dłużej niż to konieczne, ba, nie chcę. Nie dam się odrzucić, nie dam się skuć. Uczucia to słabość. Nie mogę. Nigdy.

Z wyglądu to może nie jestem pięknością, przynajmniej ja tak uważam. Mam czarne lekko falowane włosy, albastrową skórę i dość zgrabną sylwetkę, a mój wygląd dopełniają elektryzujące się niebieskie oczy, które zasłaniam piwnymi soczewkami. Ubieram się najczęściej na czarno, ale nie jak jakiś emo. Nie posiadam kolczyków ani biżuterii, a jedynym wyjątkiem jest srebrny, dość duży wisiorek w kształcie otwartej księgi, ale o nim później. Na ogół staram się nie wychylać, ale w szkole i tak każdy ucieka na mój widok.

Nie można mnie nazwać pilną uczennicą. Średnio co drugi dzień zrywam się ze szkoły. Skoro i tak umiem wszystko, to dlaczego mam spędzać w tym chorym miejscu niepotrzebnie dużo czasu? Chodzę tylko tyle, aby mnie zklasyfikowano. Na moim świadectwie zawsze figuruje czerwony pasek, mimo, że się nie staram. Nie jestem jednak szczęśliwa. Całe moje życie spowija gęsty czarny cień. I wcześniej i teraz i później. Zawsze. To się nigdy nie skończy. Wracając do mojego złego dnia.

Rodzina publicznie się mnie wyrzeka, a prywatnie drwi, obraża, demoralizuje, bije... Tak wygląda moje życie. Karają mnie za samo istnienie. Pomiatają, gardzą... A ja się nie mszczę. Achh niezliczoną ilość razy miałam ochotę żucić to wszystko. Kiedyś, bardzo dawno temu byłam szczęśliwa. Wtedy jeszcze moja świętej pamięci matka żyła. Po jej śmierci wszystko zaczęło się walić, a ja w wieku dziesięciu lat musiałam dorosnąć. Ojciec pojął za żonę inną kobietę, ma ona córkę, Monikę. Może i jestem według niektórych zła, ale przy niej śmiało mogę dorysować sobie aureolę. Pije, ćpa, pali... Jak z resztą cała moja powalona rodzinka. Czasem chcę ucieć. Nie macie pojęcia ile razy chciałam ze sobą skończyć. Na początku nawet raz próbowałam, lecz wtedy moja moc się ujawniła. Miałam wtedy jedenaście lat. Gdy podciąłem sobie żyły, przedemną po raz pierwszy pojawił się upiór. Nazywał się Dark. Objawił się jako cień i pstryknięciem palców wyleczył moje krwawiące ręce. Dał mi księgę i wytłumaczył sytuację.

Okazało się, że urodziłam się z darem, chociaż ja prędzej nazwałabym to przekleństwem. Mogę przywoływać demony wywołując je z księgi. Mają obowiązek mi służyć, a potem wrócić na kartki papieru, która jest tak naprawdę portalem do innego świata, do Imperium Darkness. Ponad to jak się bardzo skupię umiem chipnotyzować głosem, lub grą na dowolnym instrumencie.

Moją ostatnią zdolnością jest wysunięcie z przedramienia łukowatego ostrza. Potrafię nim walczyć, co swoją drogą przydaje się bardziej niż jakiekolwiek szkarady z mojej księgi. Dark zamienił ją w naszyjnik, który noszę zawsze przy sobie. Jeśli dotknę go i pomyślę o potworach ukazuje się orginalna postać przedmiotu. Da się również odwrócić proces. Do moich czternastych urodzin starałam się pozbyć przeklętej księgi, lecz na próżno. Gdziebym to jej nie zostawiła, zawsze budziłam się rano z naszyjnikiem na szyi.

Po mojej czternastce zaakceptowałam fakt, ba czasem nawet wymykam się z mojego pseudo domu na mały trening. Nikt nie wie o tej zdolności, pomijając oczywiście mnie, Darka i całą resztą demonów. Nad nimi prawie nie da się zapanować, a jedyną wartością którą uznają jest siła. Okazuje się, że ja jako jedyny nie-demon zostałam dopuszczona do społeczności. Nawet ogłoszona królową. Koronacja nastąpiła w moje szesnaste urodziny. Minęło od tego czasu już pół roku.

Od tamtej chwili moja „kochana" rodzinka znęca się nademną jeszcze bardziej. Ojciec, chociaż nie zasługuje on na to miano ostatniiego wieczoru strzelił w moje ramię z pistoletu. Opatrzyłam je sama, bo nie chciał zabierać mnie do szpitala. Znaczy się symbolicznie opatrzyłam, bo potem wezwałam Darka, on wyleczył je w całości. Każdy demon posiada moc, a w jego przypadku jest to leczenie. Szpitalni lekarze mogliby zadawać jeszcze jakieś pytania. A mimo tego ojciec ma bardzo dobrą reputację. Jest właścicielem dość znanego pubu „Kraina K". Każdy go zna, nikt nie powie na jego temat złego słowa. Ma w garści całe miasto i okolice. Chcieli go nawet zrobić burmistrzem, ale on skromnie odmówił zyskując jeszcze więcej w oczach pozostałych mieszkańców. No to tak z grubsza wygląda moje życie...

Wtedy nie wiedziałam, że nie długo tak drastycznie się zmieni...

***

Siemka! Tutaj Magda! Lecimy z nową opowieścią! Ponieważ wasze zdanie było rozdarte pomiędzy opcją „a" i opcją „b" dałam je obie! Główny pomysł należy do: @Panienka_Haru która jest też współtwórczynią tej książki. Proszę o brawa!

Ten prolog ma 810 słów.

Dobra, mniejsza już o to. Mam nadzieję, że początek się spodobał i będziecie czekać na dalsze części... No ten... Pa!

Magda:D

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz