Rozdział 2- Haker

591 50 20
                                    

Magdalena POV.

Szłam za Dark'iem lekko się niecierpliwiąc. Gdy zeszliśmy w mało uczęszczaną strefę, nie wytrzymałam i powiedziałam:

-Darki, ja już nie wytrzymam powiedz, plose...- zrobiłam minę kopniętego szczeniaczka. Tylko przy nim mogłam być dzieckiem. Jako królowa musiałam być poważna, budząca respekt, grozę i zawsze być opanowana, a w świecie ludzi złośliwa, cicha, tajemnicza i oczywiście niedostępna. Tylko przy tym demonie o platynowych włosach mogłam się zachowywać jak na mój wiek przystało. A nie jak conajmniej trzydziestolatka.

-No dobrze, spokojnie Mag. Po prostu nasi naukowcy stworzyli nową zabawkę.- rzekł Dark, a ja podekscytowana zatarłam rączki. Mimo uprzedzeń demony są wielce zaawansowaną rasą. Wyprzedzającą ludzką technikę o conajmniej trzy stulecia. Nie wspominając już o technologi wojskowej Darkness. Na początku sama miałam problem aby się przyzwyczaić, jednak dałam radę.

-Co tym razem?- powiedziałam nie kryjąc podekscytowania.

-Program hakujący. Rozwali wszystkie zabezpieczenia w minutę, a ci z NASA nic nie zrobią. Najlepszemu ludzkiemu komputerowi złamanie tych zabezpieczeń zajęłoby około 23 lata

-Super! A ja jako królowa oczywiście dostanę kopię, przecież wiem jak tego używać...

-Wiem, wiem. Z informatyki, czy jak wy to tam nazywacie, jesteś wspaniała. Nawet jak na skalę Darkness. W końcu to ja cię uczyłem. Jaka inna miałabyś być?- powiedział radośnie i wyszczeżył się w uśmiechu. Uwielbiam te momenty w których wrzuca na luz, z resztą tak jak i ja.

-Ach, ta skromność Dark. Kiedy to dostanę?- zapytałam patrząc na demona z nadzieją w oczach.

-Teraz.-Ponownie się uśmiechną i wręczył mi swego rodzaju pen-driva, tylko takiego bardzo zaawansowanego technologicznie. Mój telefon, tak jak i laptop, oraz reszta elektroniki robiona na zamówienie z wierzchu wyglądająca normalnie, jednak jeśliby zajrzeć pod obudowę nawet najzdolniejszy z ludzkich informatyków nie zrozumiałby o co chodzi.

Chwyciłam nośnik danych i uśmiechnęłam się w podziękowaniu, na co ten tylko zmierzwił swoje platynowe włosy. Tę piękną chwilę przerwał dzwonek telefonu. Oboje spojrzeliśmy na urządzenie znacząco, gdy irytujący dźwięk się nie wyłączał. Na wyśletlaczu było jedno słowo, które przyprawiło mnie o ciarki... „matka"...

Wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Między nami zapanowała cisza. Przerwał ją Dark.

-Widzę, że musisz iść. Żegnaj Mag.

-Do zobaczenia Dark. Do zobaczenia.

Chwyciłam obiema dłońmi medalion i powiedziałam.

Abenojimolius-Ziemia

Rzuciłam ostatnie tęskne spojrzenie w stronę Dark'a i obróciłam się w okół własnej osi ubierając w tym samym czasie na twarz kamienną maskę. Po chwili przeniosłam się do lasku za domem. Achh jak ja kocham małe miasteczka. Wszędzie lasy, które wprost uwielbiam. Od małego, a raczej od chwili gdy po raz pierwszy pojawił się Dark. Nie zapomnę tego.

Schowałam pen-driva do kieszeni i w stosunkowo dobrym chumorze wywołanym widokiem Darkness weszłam do domu. Chciałam niepostrzeżenie przemknąć do swojego pokoju, jednak na schodach(tak, to dwu piętrowy domek) zatrzymał mnie głos ojca:

-Chodź tu szmato!- stanęłam w pół kroku. Okej. Zrobię to co mi każe, nie chcę pogorszyć sytuacji. Weszłam do salonu. Na kanapie siedziała spita matka i stosunkowo trzeźwa Monika, która posyłała mi ukradkowe wredne uśmiechy. Echh... Co ja z nimi mam. Dobra. Ojciec na haju. Pora po raz kolejny udawać, że słucham. W wieku dwunastu lat przestałam uważać na to co mówią, co nie raz poskutkowało dotkliwą karą cielesną. Mniejsza o to. Zobaczę o co chodzi ojcu...-Gdzieś się włóczyła suko jebana! Dlaczego nie odbierasz telefonu?! Odpowiadaj kurwo!

-Byłam na przechadzce z przyjacielem.- powiedziałam lekko podirytowanym głosem. W sumie nawet nie skłamałam. Bo w końcu byłam na przechadzce, prawda? Tylko w Darkness...

-Nie kłam mi tu suk... (ten materiał został usunięty przez śladową ilość przekleństw)...ol się! Ty nie masz przyjaciół!- Wow. Nawet ja takiej wiązanki puścić nie umiem. Muszę potrenować. Jestem pewna, że ten dom na długo zapamięta słowa wypowiedziane chwilę temu. Masakra.

-Nie podważaj mojej prawdomówności. Wal się!- syknęłam przez zaciśnięte zęby i wbiegłam do swojego pokoju, blokując drzwi krzesłem, oraz stołem. Mojemu zdenerwowanemu ojcu napewno nie uda się wywarzyć drzwi. Moje demonki czarami już o to wcześniej zadbały. Aby zagłuszyć wyzwiska kierowane w moim kierunku nałożyłam słuchawki i podłączyłem je do mojego komputera. Następnie puściłam głośno piosenkę „Thunder". Prawie wogóle nie słychać było krzyków mojej porąbanej rodzinki. Wyciągnęłam pen-driva z kieszeni. Obróciłam go w palcach dokładnie się mu przyglądając.

Pora wypóbować to cudeńko.

Skoro według Dark'a jest taki dobry, to rzucę go odrazu na głęboką wodę. Ten demon o platynowych włosach nie rzuca słów na wiatr. Dobra. Może, jak mnie złapią to pójdę siedzieć, ale włamię się do NASA. Jeśli utknę w więzieniu, będę sama, bez kochanej rodzinki, a jeśli chodzi o Darka, to zawsze przecież mogę zwiać do Darkness. Medalionu mi nie zabiorą, a nawet jeśli to on samoistnie do mnie wróci.

Ok. Przetestujmy to cacko.

Wpięłam pen-driva do komputera i przeniosłam z niego program na twardy dysk. Weszłam na portal NASA. Od razu kazali mi podać hasło, ale ja nie-podałam tylko uwolniłam program. W mig zabezpieczenia padły. Chciałabym zobaczyć miny tych komputerowców, widzących, że praca całego ich życia sypie się przez jedną „demoniczną" hakerkę.

Przekopiowałam cały wachlarz plików i wycofałam się razem z programem hakerskim, zanim zdążyli mnie namierzyć. Muszę zwiększyć budżet dla projektów naukowych, odstawiają zajebistą robotę! No i ja mam rozrywkę. Otwożyłam jeden z wojskowych plików, który przykół moją uwagę. Nazywał się... NEST.

Czytając go oniemiałam! Okazało się, że obcy naprawdę są wśród nas! Były tam ich ogólne skany. Przesłałam je natychmiast Darkowi z poleceniem, aby przekazał je dalej. Do laboratoriów. Bardzo wysoka technika. Naprawdę. Ta rasa jest o tysiące lat do przodu, a my jesteśmy niedorozwojami. A ludzkość prawdziwymi prymitywami. Dla porównania. Wyobraźmy sobie, że jest wojna. Poszczególne rasy walczą.

Ludzie: Kamienie (prymitywne maczugi)

Demony i ja: Miecze, oraz jedne z pierwszych strzelb myśliwskich i armat

Ci obcy, transformery, jak wynika z pliku: Karabiny maszynowe, myśliwce, bomby, rakiety i czołgi.

NORMALNIE KOSMOS, OGROOMNA RÓŻNICA...

Są nieporównywalnie lepsi. W danym pliku znajdował się opis każdej jednostki, podstawowe wyposarzenie i podstawy biotechnologii. Skrócona historia i jako ostatnie zdjęcia. Masakra. Około dziesięciometrowe biomechaniczne cybertroniczne organizmy. Każdy conajmniej jedna wbudowana broń biała, a większość także palna, typu blaster, działo, lub karabin. Historia naprawdę wciągająca. Zrozumiałam z niej, że kiedyś był spokój, ale teraz jest wojna o energon. Są dwie frakcje, Autoboty, czyli ponoć te dobre i Deceptikony, czyli podobno te złe. Jeszcze kilka szczegółowych informacji. Naprawdę. Jestem pełna podziwu i mam nadzieję, że to nie fejk. Moja piosenka dawno się skończyła i przełączyła się samoistnie na składankę piosenek do medytowania. Była północ. Mimo wczesnej jak dla mnie pory zmęczona nowymi informacjami usnęłam...

***

Siemka! Motyw transformers już się zaczął! W kolejnym rozdziale, ujawnię tylko, że będzie się działo. Dobra, koniec tych informacji... Pa!

Magda:D

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz