Magdalena POV.
Wyglądali przezabawne! Nie dałam tego po sobie poznać. Zauważyłam także, że Sunstreaker śmieje się w duchu. Przynajmniej na to wskazywały jego optyki, a jak to powiadają: Oczy są odzwierciedleniem duszy.Saids'a i Martynę zatkało i stali w miejscu patrząc na nas uważnie. Wyglądali jak z lagiem procesora, czy jak to jest w przypadku Martyny- mózgu. Nie zwracając na nich dłużej uwagi kończyłam rysunek.
Gdy pokazałam poprawioną wersję Sunstreaker'owi ten tylko z niezbyt przyjazną miną odparł:
-No. Teraz razi już aż tak w optyki. A teraz spadaj stąd Insekcie.-rzekł donośnym głosem, ale już lekko przyjemniejszym niż na początku. Chwycił mnie w swoją dużą dłoń i niezbyt delikatnie postawił na ziemi. Widziałam, że robił to tak tylko ze względu na Martynę i brata. W sumie i dobrze. Nie będę się przywiązywać. Jestem tylko zadaniem, ale mimo to pewnie się ode mnie odwrócą. Wtedy na zawsze wrócę do Darkness i będzie spokój. Nareszcie. Wyszłam z pokoju, a za mną Martyna i jej strażnik. Po ich minach widziałam, że chcieli mnie o coś zapytać, jednak zanim któreś z nich zadało pytanie, ja bez słowa wyminęłam ich i skierowałam się do pokoju medycznego. Zastałam tam Racheta, który widocznie pracował nad jakimś ważnym projektem, bo zdenerwowało go moje przybycie.
-Czego chcesz Magdaleno?!-rzekł podirytowanym tonem.
-Rachecie.- kiwnęłam głową używając w miarę dyplomatycznego tonu.-Widzę, że jesteś bardzo zajęty, ale sądzę, że jestem w stanie pomóc...
-Co ty możesz wiedzieć? Analizując twój wygląd mogę orzec, że nie jesteś nawet pełnoletnia i napewno nie skończyłaś żadnego kursu technologii kwantowej...-chciał kontynuować, lecz ja przerwałam mu stosunkowo głośnym jak na mnie westchnięciem. Pomarańczowy mech spojrzał na mnie ze zdziwieniem.-Daj mi proszę szansę Rachecie. Nie zawiodę. Chcesz przetestować moje możliwości?-odpowiedziałam spokojnym tonem, w którym jednak dało się uchwycić nutkę wyzwania.
-Jeśli twierdzisz, że podołasz, proszę bardzo.-podniósł mnie i położył na blacie tuż przed jednym z większych, ale prostym w budowie zepsutym silnikiwm o napędzie jądrowym. Zabrałam się do pracy, podczas gdy on mówił.
-Nic się nie stanie jeśli nie podołasz...-otworzyłam klapkę i spojrzałam na obwody. Przerwany główny przewód zasilający, bingo. Chwyciłam w dłoń spawarkę.-... Bo co ty możesz zrobić. Z moich danych wynika, że nie masz predyspozycji, więc jeśli nie wiesz co zrobić, to możesz śmiało mi o tym powiedz...-jego wywód przerwał głośny pomruk silnika, który brzmiał, według standardów Dark'a całkiem znośne. Nigdy zbyt dobrze nie wychodziły mi takie proste rzeczy. Wolałam bardziej skomplikowane, bo wbrew pozorom łatwiej mi było wykonać robotę. Jak ja naprawiałam już silnik na napęd o podkładzie z czarnej dziury i zrobiłam to równie dobrze, co normalny wojskowy mechanik... To zadanie od Racheta było po prostu zbyt łatwe. Ale dałam radę i sądząc po minie mecha poszło mi bardzo dobrze...
-Jak?!-wrzasnął-Kiedy?! Jakim prawem?!?!?! Ty...
-Żadnych pytań, proszę...- przerwałam poddenerwowana, na co mech dalej zaskoczony pokiwał głową- To powiesz nad czym pracujesz?
-Dobrze. Próbuję odtworzyć syntetyczny energon. Mam niepełną recepturę, a zapasy życiodajnego płynu się kończą.- przypomniałam sobie, że w folderze była o tym wzmianka. Ciekawe...
-Czy mógłbyś wprowadzić mnie w temat, a potem sama otrzymałabym próbkę?- medyk przytaknął i zaczął opowiadać mi o składzie energonu, o jego zastosowaniach, a rozmowa skończyła się na lekcji cybertrońskiego, który jest dość łatwym była mnie językiem. Demony mają o wiele trudniejszy manuskrypt. Cybertroński posiada dużo schematów, a ten którym posługujemy się w Darkness nie ma ich prawie wcale. Potajemnie zgrałem sobie na pen-driva folder z alfabetem, aby pouczyć się później. Następnie medyk niestety nie dał mi próbki energonu, ponieważ jak on to ujął:
Jest to zbyt skomplikowane jak na mój organiczny umysł.
Ach, gdyby wiedział prawdę... Mniejsza. Wyszłam z pokoju medycznego mając w planach zaszyć się w pokoju i pouczyć się cybertrońskiego, ale moje plany pokrzyżował pędzący Jazz. Zatrzymał się tuż przede mną, prawie mnie rozjeżdżając, lecz ja wydałam z siebie żadnego pisku. Emocjonalnie serce szybciej mi zabiło, ale nie takie rzeczy już się widziało. Mech przeprosił, a zaraz po tym rzekł, że mój trening został przesunięty i odbędzie się za... 10 minut. Podziękowałam mu i pobiegłam się przebrać w strój sportowy. Był nim obcisły czarny kombinezon, a u boku przypięłam katanę. Oprócz wywoływania demonów i magii muszę się przecież sama obronić i nie idzie mi to najgorzej. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że bardzo dobrze. Pobiegłam na salę, ledwo wyhamowując przed nogą Ironhide'a. Nie spóźniłam się, a do treningu zostały mi dokładnie 23 sekundy.
Mech spojrzał na mnie z góry (bo w sumie trudno byłoby mu inaczej :D) i w ramach rozgrzewki kazał pobiec na 5 km, czyli 20 kółek na tej akurat sali. Odpięłam miecz od pasa i położyłam pod ścianą. Echh, to będzie dłuugi trening.
Truchtem przebiegłam dystans osiągając znośny, jak na taki bieg czas. Lekko zziajana upiłam z butelki łyk wody. Ledwo zdążyłam to zrobić gdy mój trener krzyknął:
-Dosyć obijania się! Na ziemię i 50 brzuszków!-wykonałam polecenie bez gadania. Już nie takie rzeczy się robiło. Następnym moim zadaniem były pompki, a gdy je skończyłam przyszła pora na inne elementy rozgrzewki. Sama w sobie trwała ona około 60 do 90 minut. Trochę już zmęczona usiadłam na podłodze opróżniając do końca butelkę wody. Jednak nie dane mi było odpocząć i w tej chwili dziękowałam za te wszystkie mordercze treningi w Darkness. Tylko dzięki nim jeszcze stałam na nogach. Pamiętam całe wyklinanie bolących mięśni, oraz przeklinanie zbyt szybkiego oddechu. Niestety, aby wstąpić na tron musiałam być najlepsza, albo conajmniej bardzo dobra we wszystkim. No... Prawie wszystkim. Mniejsza.
Po wykonaniu jeszcze kilku ćwiczeń IronHide mi przerwał, oraz dał pięć minut przerwy. Łaskawca. Usiadłam na ławce i nadpiłował wodę z drugiej butelki. Westchnęłam...
Po upływie dokładnie 300 sekund zbrojmistrz kazał przypiąć mi mój miecz do paska, oraz zaprowadził do bardzo zaawansowanego jak na ludzkość pomieszczenia, gdzie wyświetlały się namacalne hologramy przeciwników z którymi trzeba było się zmierzyć. Zauważyłam, że IronHide testuje moje granice. Z Dark'iem przeszłam wiele godzin treningów, a mech w bardzo podobny sposób prowadził ćwiczenia.
Po zmaterializowanej się moich przeciwników uśmiechnęłam się szyderczo i zaczęłam uderzać mieczem. To było dziecinnie proste. Jednak ludzka technologia pozostawia wiele do życzenia, bo największą akrobacją zrobioną przez moich „wrogów" było pojedyncze salto w tył. No cóż. Mówi się trudno.
Ostatnio dość czasu spędzałam na powierzchni i lekko zaniedbałam treningi. Dlatego jeden z hologramów ciachnął mnie, a ja natychmiast zakryliśmy rankę ręką, aby IronHide nie zobaczył, że moja krew nie jest czerwona. Wykorzystałam swoje umiejętności i dzięki werbalnemu kontaktowi z Dark'iem urzyłam jego mocy i uleczyłam się. Ponownie wróciłam do walki odcinając coraz to kolejnym przeciwnikom głowy...
Po jakiejś godzinie... Nie wiem. Nie mam poczucia czasu IronHide wyłączył symulator, a ja zmęczona opadłam na podłogę upijając ponad połowę drugiej butelki wody. Wow. Takie treningi to ja mogę mieć. Prawie identyczne dawał mi mój demoniczny nauczyciel. Podpierając się o miecz kiwnęłam głową trenerowi i schowałam ostrze do pokrowca wiszącego u mego pasa.
Skierowałam się w stronę pokoju i jak najszybciej rzuciłam na łóżko. Co jak co, ale zmęczyłam się po tym całym treningu. Wzięłam mojego podrasowanego laptopa na kolana i wgrałam mu plik z cybertrońskim. Czytałam i uczyłam się pilnie, aż w około 2 w nocy oczy zaczęły mi się kleić, a ja powyłączałam sprzęt i poszłam spać oczekując kolejnego dnia...
***
Hejka! Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału, bo wena uznała, że pora się schować. Rozdział pisany całkowicie na żywioł, nie sprawdzony. Ma on ponad 1200 słów.Dzięki za 80 obserwujących! Jesteście WIELCY!!!
No ten... Nie mam już więcej infa, więc ja się żegnam... PA!
Magda:D
CZYTASZ
Pani Mroku (TF-fanfic) Zawieszone
FanfictionPiękna, mroczna, bezlitosna... Różnie ją opisywali. Każdy w królestwie zna jej imię. Brzmi ono: Magdalena. Niestety, życie dla nikogo nie jest usiane różami. Szczególnie dla niepozornej czarnowłosej dziewczyny ukrywającej siebie za milionami masek...