Rozdział 12- Bractwo atakuje

382 38 15
                                    

Jednym głosem wygrała opcja: C, ale postaram się, aby ujawnienie miało miejsce stosunkowo szybko, mam nadzieję, że wam się spodoba!

***


Sunstreaker POV.

Jechałem przed siebie bez celu. Byle dalej od bazy, codzienności, dróżyny, insektów i Magdaleny... No właśnie. Moja podopieczna. Nie mogę jej nigdzie sklasyfikować. Ma zbyt wiele tajemnic jak na przeciętnego insekta. Im dłużej nad tym myślę, tym pewniej stwierdzam, że ona o czymś nam nie mówi. O czymś ważnym. Już ja się dowiem o czym. A wtedy nie będzie tak kolorowo. Ona pewnie miała całe życie usiane różami, kochającą tą całą... bleach, rodzinę. Ale transformerowi w tych czasach nie jest lekko. Za każdym ciągnie się widmo przeszłości, źle podjętych decyzji, błędów... Szczególnie...

Nie.

To nie czas i miejsce na to.

Potrząsnąłem w myślach głową. Postanowiłem, że pojadę na klif. Ulubione miejsce moje i Saidswipe'a. Mój brat jest pewnie w bazie i siedzi z tą całą... Bleach Martyną. Nie lubię jej, jak z resztą całej jej rasy z drobnymi wyjątkami. Ta to potrafi zepsuć dopiero dzień. Jest głośna, hałaśliwa i uwielbia mnie denerwować. Chyba lubi to bardziej niż wkurzanie Racheta. Pamiętam, jak podniosła mnie swoją telepatią i wrzuciła nią do morza, to nie było miłe. Wtedy zaczęła się nasza zawiść. Najgorsze jest to, że Saids jej na to wszystko pozwala. Ale co zrobię? Nie kontroluję go. Jestem starszy i miszę się nim zająć. Jak na Cybertronie za dawnych lat...

Mniejsza.

Dojechałem na polanę. Charakterystycznym jej elementem było zapełnienie niebieskimi jak energon drobnymi kwiatami. Chyba te całe... Niezapominajki. Najprawdopodobniej. Przypomniałem sobie rozmowę z Jolt'em. Kiedyś opowiadał mi troszkę o faunie i florze Ziemi. Właśnie. Ziemia. Co to za durna nazwa. Równie dobrze mogła się nazywać: Skała, Gleba lub choćby Piasek. Ale nie mnie oceniać.

Od polany do klifu został mi jedynie kilometr drogi, gdy usłyszałem śmiech. W głosach poznałem Saids'a... Co?! To on nie jest w bazie?! Później o tym z nim porozmawiam.

Kolejnym głosem był insekt... Ech, ta cała Martyna... Mam jej dość.

Jednak, najgłośniejszym, dominującym radosnym odgłosem była kobieta. Jestem pewien, że jej nie znam. Mam dobrą pamięć do twarzy i głosów. A tego z nikąd nie kojarzę. Wbrew pozorem jestem pewien, że to nikt z bazy. Pomimo, iż nie zadaje się z ludźmi nieznaczny to, że nic o nich nie wiem...

Czyżby ktoś jeszcze o nas wiedział? Wtajemniczyli człowieka bez zgody reszty? Już ja im pokarzę!

Przyspieszyłem osiągając trochę ponad 200 km/ na godzinę. Transformowałem się tuż przed śmiejącą się trójką. Na mój widok zamilkli. Skierowałem swój wzrok na osobę, która nie powinna tu być. Mój wyraz twarzy odstraszał. Już miałem zacząć prawić Saids'owi naganę, gdy spojrzałem na danego insekta.

Była to...

A-ale jak?

Stała tam Magdalena...

Gapiliśmy się na siebie, lecz niemą konwersację przerwał nam wybuch granatu...

Magdalena POV.

Dalej lekko oszołomiona po przybyciu Sunstreaker'a spojrzałam na las, bo stamtąd dobiegł dźwięk wybuchu. Nasza cała czwórka pobiegła w tamtą stronę, lecz po dobiegnięciu na miejsce nie zauważyliśmy nic więcej od unoszącego się wszędzie dymu.

Zrzedniał on dopiero po kilku minutach, a ja zaklnęłam wyjątkowo szpetnie pod nosem. Tuż obok rozerwanego korpusu bombki wyryty był napis w języku podziemia:

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz