Rozdział 4- Primik i spółka.

512 40 27
                                    

Magdalena POV.

Cholera. Uciekać, czy nie?! Co robić, co robić?!?!

Chyba ten "robot" wywarł na mnie zbyt duże wrażenie. Albo jestem nienormalna. Tak. Druga opcja jest jak najbardziej na miejscu. Wbrew pozorom nie był straszny, a z jego optyk promieniowało zaskoczenie. Okej Magda, przerażona mina. Zdobione. Udawaj, że nic o nich nie wiesz.

Gdy mech był jakieś dziesięć metrów ode mnie dla niepoznaki próbowałam uciec i oczywiście "przypadkowo" potknęłam się o rów. Gdy szykowałam się na spotkanie z ziemią, w górę poderwała mnie metalowa dłoń. Okej. Zaczynamy przedstawienie.

Moja twarz wykrzywiła się w jeszcze większym "strachu". W środku natomiast próbowałam z całej siły się nie roześmiać. Jego wyraz twarzy był rozwalający. Nie mogłam na to patrzeć. Spuściłam, niby ze wstydu i przerażenia.

Niebiesko-czerwony bot uśmiechnął się pokrzepująco, wywołując w środku mnie dziwne uczucie. O nie. Człowiek, czy transformer ma takie same uczucia i wolę. Nigdy nie zaufam żadnej osobie. Ostatnio chodzę za bardzo rozluźniona. Muszę się wreszcie ogarnąć.
Mech odstawił mnie na ziemię, a sam przyklęknął. Czekałam na jego standardową gadaninę, z plików wynikało, że on wszystko wyjaśnia. Już miał zacząć, otworzył usta, a po chwili...





































Nic, No właśnie nic. Zostałam lekko uderzona w tył głowy. Zemdlałam.

Optimus Prime POV.
Popatrzyłem niepewnie na ogłuszoną dziewczynę. Chyba nie powinienem był pozbawiać jej przytomności. Była jednak bardzo przerażona, widać to było po jej minie. Chciałem oszczędzić jej stresu wyjaśnieniami. Jadnak chyba tylko utrudniłem sprawę. No cóż, stało się. Pora wracać do bazy. Wziąłem dziewczynę na rękę i ostrożnie przetransformowałem się (tip: boty nie mają chloroform) tak, aby nie zrobić jej krzywdy. Wyjechałem na szosę i skierowałem się do bazy. Zacząłem rozmyślać...
Ludzie są bardzo delikatni. Jeden strzał, ciężar, a nawet uderzenie, choroba, przemęczenie, za wysoka, lub za niska temperatura... Po prostu wszystko moje ich zgasi... Ekchem zabić, lub uszkod... Ymm zranić, nawet trwale. Ale nigdy się nie poddali. Za to ich podziwiam. Ziemia i Cybertron połączone były od niepamiętnych czasów. Takie same, ale równocześnie całkowicie inne. Na obu planetach były, ba, nawet trwają wojny. Każda miała swoje epoki. Jedną z nielicznych, kolosalnych różnic jest: Cybertron, tak jak i jego mieszkańcy zbudowany jest z metalu, a Ziemia i ludzkość to istoty organiczne. Każda rasa ma wiele wad, jednak nikt nie zasługuje na niewolę. Megatron chce zniewolić Ziemię. O nie. Nie pozwolę na to. Nigdy. Dopóki energon krąży w moich obwodach, a iskra w piersi bije, to nie pozwolę, aby ludzkość straciła dom-jak my... Tak jak my...

Nawet nie zauważyłam, że jestem na miejscu. Oddałem dziewczynę do przebadania Rachetowi, a sam udałem się do kwatery sporządzić raport. Tak. Nawet ja muszę je pisać. Co, nie ukrywam nie jest przyjemnym zajęciem. Wszedłem do pomieszczenia i usiadłem przy prowizorycznym stoliku. Cóż. Trzeba zaczynać...

 Trzeba zaczynać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz