Rozdział 1-Houdson we have a problem...

713 45 14
                                    

Magdalena POV.

Obudziłam się jak co dzień. O 5:00. Nie mam pojęcia dlaczego się tak dzieje. Idę spać w okolicach drugiej, a budzę się zaledwie trzy godziny później wyspana. Potrzebuję znacznie mniej snu niż normalny człowiek. W sumie ciężko określić mnie w granicach jakiejkolwiek normy.

Ubrałam się w:

(tylko buty na niższej czarnej koturnie,a nie na obcasie i naszyjnik w kształcie księgi)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(tylko buty na niższej czarnej koturnie,a nie na obcasie i naszyjnik w kształcie księgi)

A włosy tylko rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone...

A włosy tylko rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


(Ta postać jest najbliższa mojemu wyobrażeniu głównej bohaterki. Jeśli wy mieliście inaczej, zostańcie przy swojej wersji)

Tak przygotowana spakowałam do torby książki. Uznałam, że dziś wypadałoby się przejść do szkoły. Całe to szykowanie zajęło mi pół godziny. Weszłam do kuchni i z blatu zgarnęłam dwa jabłka na później, po czym wyszłam z domu. Wolę przejść się jeszcze przed szkołą, niż czekać aż reszta mojej rodzinki obudzi się po wczorajszym imprezowaniu. Nie sądzę, że Monika zjawi  się dziś w szkole.

Do placówki mam pięć kilometrów, zazwyczaj jeżdżę busem, chociaż ostatnio coraz rzadziej. Tak i dzisiaj nie skorzystałam z najczęściej zatłoczonego i głośnego środka transportu. Cenię sobie ciszę i czasem nawet brzydzę się ludźmi. W większości przypadków człowiek dba tylko o siebie, nie obchodzi go los innych. Pewnie są jakieś wyjątki, ale ja się z nimi nie spotkałam. Każdy komu zaufałam w chociaż najmniejszym stopniu okazał się dwulicowy i nie prawy. Jeszcze inni zakładają maski, aby wpasować się w społeczeństwo. Tak też robię ja, choć z tym wtapianiem się w tłum nie za bardzo mi wychodzi. Zbudowałam dookoła siebie nieprzeniknioną barierę. Mur, przez który nikt nie zdoła się przebić. Nie pozwolę na to. Nikomu. Nigdy.

Doszłam do lasu przy placówce po czterdziestu minutach drogi. Nikt tam nie zaglądał. A jako, że była dopiero 6:10, a mi do lekcji zostało prawie półtora czasu poćwiczę hipnozę z Darkiem. Chwyciłam medalion całą moją ręką. Po chwili trzymałam w dłoniach księgę.

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz