Rozdział 18- Durne Przerośniete Insekty

352 33 28
                                    

Na dole ważna notka! Przeczytaj proszę!

Magdalena POV.

Sunstreaker i pozostali opuścili gabinet. Zostałam w nim sama razem z Primem.

Dokładniej opowiedziałam Optimusowi o sytuacji, a on także nadmienił mi szczegóły początku wojny na Cybertronie. Powinnam zająć się planem. To właśnie mi przypomniało, że Feral został w zamku. A gdyby tak...

Wiem.

-Optimusie, w strażnikach musi nastąpić jedna zmiana. Feral, jeden z generałów na razie zajmie moje miejsce, to znaczy zajmie się Sunstreaker'em. Chcę już udać się do pałacu. -Poprawka. Nie chcę wracać, dodałam w myślach. Niestety, jak wcześniej postanowiłam muszę zerwać z nimi kontakty. Przebywanie ze mną było i dalej jest niebezpieczne. Wcześniej musiałam uporać się z ludźmi łasymi na koronę, teraz bractwo... Ehhh życie.-Muszę nadgonić papierkową robitę. Influx i Feral zaraz przybędą. Jakbyś chciał mi coś przekazać kontaktuj się przez Dark'a. Teraz żegnaj.

Skończyłam,mną co Prime skinął głową. Nie czekając ani chwili dłużej rzekłam:

Abenomilijus-Darkness-Pałac

Stanęłam na posadzce i ruszyłam do gabinetu. Włączyłam mojego tableta i z zadowoleniem stwierdziłam, że Influx przesłał mi wszystkie informacje wydobyte z więźnia. Czytając raport prychnęłam pod nosem. Zwykły pachołek. Może odrobinę więcej, ale nic specjalnego. Mimo to poznałam położenie ich bazy wypadowej. W osobnym pliku generał opisał zastosowane... Środki.

Sporo mnie ominęło, ale tak jakoś nie brakuje mi widoku oczu wydłubywanych żywcem. Cóż. Dla zdrajców nie ma litości. Nigdy.

Dostałam wiadomość, że obaj generałowie już są w bazie wojskowej. Okej. Teraz czas popracować.

Przeglądałam resztę poczty, i... Fuck. Mam około stu nieodebranych wiadomości do uporania się dzisiaj. Niestety dobre władanie państwem kosztuje wiele energi, czasu i cierpliwości. Niestety tego ostatniego trochę mi brakuje, ale moim zdaniem radzę sobie całkiem dobrze. Ugh. Nie mam siły już myśleć. Trzeba brać się za te pliki...

Dark POV.

Przydzielony mi został Swiedswipe. (Pisze się Swiedswipe, czy Saidswipe?) Z informacji które Mag kiedyś ukradła z NASA wiem, że to jeden z tak zwanych bliźniaków terroru i wraz ze swoim bratem Sunstreaker'em uwielbia robić kawały. Zaprzyjaźniłby się z Etross'em. Moim zdaniem bardziej by się do tego nadawał, choć z drugiej strony demon od razu złapał dobry kontakt Bumblebee. Jednak nie mnie oceniać. Muszę zająć się Swiedswipe'm. Jakkolwiek to brzmi. Zauważyłem, że mój podopieczny wyszedł z budynku. Szybkim krokiem podszedłem do niego. Z bliska okazało się, że nie jest on aż taki wysoki. Większość z nas była wzrostu najniższej botki. Z tego co wiem miała na imię Arcee. Ja byłem od niej odrobinę wyższy. Przynajmniej nie byłem tak zwanym kurduplem. Mam sto dwadzieścia lat, ale czuję się jak dwudziestolatek. Jestem generałem już chyba dekadę... Albo nie? Nie wiem. W pewnym momencie przestaje się to liczyć.

Wracając.

Czerwony bliźniak zobaczył mnie i podszedł z zaciekawionymi wyrazem twarzy. Postanowiłem zacząć rozmowę.

-Witaj. Jestem Dark, a dokładniej generał z wydziału hakerstwa i przyjaciel Magdaleny.

-Ja jestem Swiedswipe, ale mów mi Saids. To jest Sunny.- Spróbował „poczochrać" żółtego mecha po głowie, na co ten jedynie się odsunął i posłał bratu lekko zdegustowane spojrzenie. Zmierzyli się spojrzeniem. Wyglądało to jakby rozmawiali za pomocą myśli... To podejrzane. Będę musiał powiedzieć Mag. Ale teraz nie czas na myślenie o tym. Żółty bot spojrzał na mnie i wymamrotał pod nosem coś co brzmiało jak:

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz