Rozdział 7- Początki są trudnie

415 44 6
                                    

Magdalena POV.
Otworzyłam drzwi i weszłam na stołówkę. Naraz rozmowy się uciszyły i każdy skierował wzrok w moja stronę. Czując się lekko niezręcznie podeszłam do baru, biorąc przy okazji zestaw plastikowych sztućców. Popatrzyłam na jedzenie.

...

Z pełną tacką skierowałam się do stołu botów. Usiadłam między Martyną, a Saidswipe'm. Gdy to zrobiłam żołnierze pogapili się jeszcze z kilka sekund, a potem wrócili do przerwanego posiłku. W myślach odetchnęłam. Jednak z wyrazu mojej twarzy nie można było tego wyczytać. Jak by nigdy nic zagaiłam. Będę z nimi jeden wieczór. Mogę mieć wolne. Ten jeden raz zachować się jak na mój wiek przystało. Dobra, bez przesady. Odrobinę mniej poważnie niż na codzień.
-O czym rozmawiacie?- zapytałam, lekko obojętnym tonem.
-Nic ważnego- odparł Optimus.- Analizujemy wydarzenia z bieżącego tygodnia.-dodał popijając jakąś niebieską ciecz z kubka. Pewnie energon. Po swoich ostatnich słowach odwrócił się do Ironhide'a, który zmierzył mnie nieufnym spojrzeniem.
-Treningi zaczynasz po jutrze. O siódmej rano. Bądź punktualnie, bo nie toleruję spóźnialskich.-Dodał zbrojmistrz z powrotem odwracając się do Prima.
Ja tylko skinęłam głową. Podniosłam jabłko z mojej tacy i ugryzłam je. Wtedy odezwał się do mnie Saidswipe.
-Jak podoba się pokój?
-Jest piękny, dziękuję. Mam takie jedno pytanie. Skąd w wojsku pokój dla nastolatki?
-To był pomysł Martyny. Czekała, aż jakaś dziewczyna nas przypadkiem zobaczy. Jest jedną z nielicznych dziewczyn w wojsku, już napewno jedyną niepełnoletnią. Uparła się, że przygotuje jej pokój. Tak właśnie powstał. -rzekł Saidswipe uśmiechając się lekko i pijąc łyk energonu. Skończyłam jeść jabłko i przestałam mieć ochotę na leżącą na tacce kanapkę. Pożegnałam się z „biesiadującymi" i poszłam do swojego pokoju. Uznałam, że nie zaszkodzi uciąć sobie drzemkę przed ucieczką. Nastawiłam na telefonie budzik. Urządzenie zadzwoni o dwudziestej trzeciej. Włożyłam komórkę pod poduszkę, a sama naciągnęłam na głowę kołdrę. Teraz pozostaje mi tylko... Spać.

...

Budzik wyrwał mnie z dość ciekawego snu, więc westchnęłam zirytowana. Spałam około dwie godziny. Trochę mało, nawet jak na mnie.,No trudno. Magda, czas się zbierać. Jako, że spałam w ubraniach od razu po podniesieniu się z łóżka ruszyłam do drzwi. Była dwudziesta trzecia pięć. Ja przemierzałam korytarze szukając dogodnego miejsca na teleport. Gdy je w końcu znalazłam- Zakamarek, nie odwiedzany przez nikogo w załamaniu korytarza, chwyciłam medalion i rozejrzałam się niespokojnie. Wydawało mi się, że słyszę jakiś hałas, a dokładniej kroki kogoś idącego korytażem. Tym prędzej powiedziałam:
-Żegnajcie... Abenojimolius-Zaułek-USA-Hotel

...

Po chwili już stałam stabilnie w zaułku sąsiadującym z hotelem- odetchnęłam. Na powrót ubrałam maskę obojętności i powagi, oraz grubiej niż zwykle odbudowałam wewnętrzną barierę. Ten jeden dzień był moją słabością. Nie pozwolę na powtórkę. Weszłam do wynajętego pokoju, zabrałam swoje rzeczy i zapłaciłam za pobyt. Z bagażem w ręku stojąc w zaułku po raz kolejny wypowiedziałam tak dobrze znaną mi formółkę
-Abenojimolius-Darkness-Dom Dark'a

Zaledwie kilka sekund później stałam przed drzwiami wejściowymi domu przyjaciela. Zapukałam.
Demon natychmiast otworzył. Na mój widok lekko się uśmiechnął.
-Witaj Mag!-uśmiechnął się uścisnął mnie przyjacielsko. Ja pozwoliłam mu na to. Co jak co. Nie ufam ludziom, ale Dark jest wyjątkiem potwierdzającym regółę. Poznaliśmy się... W dość dziwnych okolicznościach, jednak i tak się przyjaźnimy. Opowiem wam o tym. Byłam załamana, tym, że nowa małżonka taty mnie nie nawidzi. Tak bardzo było mi przykro, tak ogromna pustka rosła w sercu, że postanowiłam z sobą skończyć. Nie miałam przyjaciół, kochającej rodziny, ostatnio ktoś kogo uważałam za przyjaciela zdradził... Nie miałam dla kogo żyć. Tamtego dnia pocięłam się i bym się wykrfawiła, gdyby nie Dark. Uzdrowił moje rany i wytłumaczył rolę. Pół demony, tak jak i demony są nieśmiertelne, w sensie, że nie zabije ich czas. Choroby, czy zranienia cielesne są dla nas tak samo groźne, jak dla zwykłych ludzi. No może mamy trochę silniejsze kości, skórę, oraz większą siłę i szybkość, ja jako pół-demon w świecie ludzi wyglądam jak człowiek. Może oprócz oczu, jednak te zasłaniam soczewkami. Mniejsza o to.

Odsunęłam się od Dark'a, a ten zaprosił mnie do środka. Zrobił herbaty (tak, demony piką herbatę) i rzekł:
-Opowiadaj.
Ja opowiedziałam mu wszystko, co działo się od wyrzucenia mnie przez rodziców z domu, aż po samą teleportację tutaj. Po skończonej wypowiedzi ten tylko pokiwał głową i rzekł:
-Nie wkurzaj się na mnie Mag, ale uważam, że powinnaś tam wrócić.
Wytrzeszczyłam oczy. Co?! O co może mu chodzić?!?!
-O co ci chodzi Dark?!
-A o to, że po twoim sprawozdaniu wychodzi na to, że chcą się zaprzyjaźnić! Nie możesz ich tak po prostu odrzucić przez wydarzenia z przeszłości! Dorośnij! Jesteś królową, tak czy nie?!- powiedział podniesionym tonem, na co wytrzeszczyłam oczy. Dark nigdy nie krzyczy. Nigdy. Chyba, że dzieje się coś bardzo ważnego. Baardzo ważnego.
-Jestem. Ale dlaczeg...- nie dane mi było skończyć. Platynowłosy demon zerknął na mnie spod byka, co mnie uciszyło. Echh...
-Dobra, jak chcesz. Daję im szansę. Jedną! Taką małą. Jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, już nigdy, chyba, że w bardzo ważnej sprawnie nie wyjdę na powierzchnię. Może być?!- Warknęłam zirytowana, na co Dark triumfująco się uśmiechną.
-I tak trzymaj!-powiedział demon ciesząc się jak dziecko. Ja tylko pokręciłam głową zażenowana.- Na co czekasz? Ruszaj się! Walizkę zostaw u mnie, jakbyś szukała, będzie w twoich prywatnych komnatach w zamku. Jutro ją tam zaniosę. Idź, idź już, zanim odkryją twoją nieobecność...
Zrezygnowana pokiwałam głową. Wzięłam jeszcze coś do czytania po Sedorokimińsskju(język demonów) i wyszłam z domu.
Tutaj nie musiałam ukrywać swoich mocy.
Abenojimolius-Baza-Pokój
Po chwili od wypowiedzenia tych słów znalazłam się na środku pokoju. Z książką w ręku usiadłam na łóżku opierając plecy o ścianę. Otworzyłam księgę na pierwszej stronie. Tytuł głosił: Femiculus Orodnoichenes, czyli Zakon Płomieni autorstwa jednego z moich podwładnych. Zaczęłam czytać. Prolog mnie zachęcił do dalszego wertowania stronic. Opowieść zaczynała się w małym miasteczku Samahin w którym żyła główna bohaterka Liennea. Pewnego dnia do jej domu zawitali magowie mówiąc, że posiada dar ognia i zabrali ją na szkolenie do zakonu. Opisane były treningi bohaterki. Tak zwane od zera do bohatera, bowiem zadaniem Liennea'i byli zmierzenie się z tyranem Glexem. Ogólnie bardzo wciągające. Gdy doszłam do połowy dochodziła piąta rano, a mi oczy się kleiły. Postanowiłam położyć się spać na godzinę, przed początkiem, jak mam wrażenie, męczącego dnia.

***
Hejka! Mam nadzieję, że rozdział się podoba. I uwaga takie małe info nie na temat...
Rozdział z Akademi pojawi się w niedzielę, lub w poniedziałek!
Mniejsza już o to.
Komentujcie, gwiazdkujcie, a ja się żegnam... Pa!
PS: Czy tylko mi „broda" Optimusa w TFP(patrz na górze) wygląda jak właśnie like'i? Odpowiedzi piszcie w komentarzach... :D
Magda:D

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz