Rozdział 14- Walka

403 44 12
                                    

Magdalena POV.

Na mój znak szesnaście demonów(oddział, czyli 11+ generałowie(3)+ Night), w tym ja sama nie robiąc dłuższych wstępów opuściło swoje kryjówki i zaczęło atak. Geravv przyzwał konia i wysunął się na przód. Wprost na przeciwnika. Valt pędził tuż za nim trzymając w dłoni swoje cudeńko, czyli odbezpieczony granat, który chwilke później stojąc za szeregami wroga rzucił sobie pod nogi. Jeździec widmowego rumaka utorował sobie drogę trzymając lancę przed sobą i nabijając na nią wrogów. Blantro trzymał się z tyłu i swoją snajperką powalał przeciwników jednym celnym strzałem. Ci natomiast otrząsnęli się z pierwszego szoku i swoje blastery skierowali na nas. Strzelali, jednak oddział zręcznie wymijał pociski, a tymi, którzy mieli mniej szczęścia i zostali trafieni natychmiast przychodzili z pomocą Zaid i Hiun, lecząc go w szybkim tempie.

Transformery odsunęły się od miejsca walki i stały pod ścianą hangaru gapiąc się na walczące strony.

Przynajmniej się nie mieszają...-Pomyślałam i swoje rozkojarzenie przypłaciłam płytką raną ciętą na ramieniu lewej kończyny. Popatrzyłam na przeciwników. Oddział pokonał już jakąś piątkę wrogów. Pora wkroczyć do akcji.

Zamachnęłam się moimi katanami walcząc przy boku Isaku. Obie tworzyłyśmy zgrany duet. Ja ją szkoliłam, dlatego znam wszystkie jej sztuczki, oraz styl walki. Ona też miała szansę poznać trochę mojego. Jest wspaniałą osobą, a jeszcze lepszą wojowniczką.

Podniosłam katany i zrobiłam salto do tyłu. Uniknęłam tym stracenia obu nóg. Zamachnęłam się na przeciwnika. Ten nie zdążył uniknąć mojego ostrza. Sam się na nie nabił, a granatowa krew popłynęła strumieniem. Nie miałam czasu zastanawiać się i martwić co dalej. Wrogowie zauważyli,kto jest medykiem i teraz Hiun miał kłopoty. Nacierała na niego trójka przeciwników kalecząc dotkliwie prawą rękę w której trzymał swój niezawodny deronowy sztylet.

Nie mogę pozwolić sobie na stratę medyka!

Szybko wbiłam miecz w plecy jednego napastnika i pognałam w kierunku zagrożonego. Reszta nie mogła mu pomóc. Każdego atakowała co najmniej dwójka demonów, jednak po celnych strzałach ta liczba stosunkowo szybko malała.

Nagle ktoś zagrodził mi drogę, a Hiun widząc to zrobił szybki przewrót w tył tym samym ratując swoje życie i celnym rzutem noży pokonanie swoich napastników, jednak nabił się na swój upuszczony wcześniej sztylet. O nie. Tak bawić się nie będziemy. Ja po chwilowych zmaganiach pokonałam demona blokującego dojście do rannego i zauważyłam, że przeciwnicy Zaid'a lewitują w powietrzu. Sprawcą tej anomalii była... Martyna!

Podziękowałam jej w duchu. Chwyciłam Hiun'a pod ramię i teleportowałam się koło pierwszego medyka.

Gdy upewniłam się, że został w dobrych rękach pobiegłam walczyć dalej.

Zabiłam trójkę trzymaną w powietrzu przez słabnącą już Martynę. Kiwnęłam jej głową, na co ta się uśmiechnęła i upuściła ciała na beton. Sama ze zmęczenia usiadła na podłożu.

Została jedynie dziesiątka z którą szybko się rozprawiłam robiąc przy tym rozmaite akrobacje. Dostałam kilka razy, jednak adrenalina nie pozwalała mi tego odczuć.

Shift mocnym ciosem jednego z nich ogłuszył, aby podzielił się z nami informacjami o bractwie i o całym ataku. Zabrał go do lochów. Zaid, gdy skończył z Hiun'em zajął się moimi obrażeniami, które dopiero teraz zaczynały dawać o sobie znak.

Reszta oddziału wycofała się, z czego Valt lekko zawiedziony, ponieważ użył dzisiaj tylko trzech granatów i jak to powiedział: Wyszło zbyt małe bum...

Na mój sygnał wszyscy oprócz Dark'a, jako reprezentanta sił zbrojnych, Night'a, jako doradcy i mnie, jako władczyni przeteleportowali się do Darkness, a ja w tym czasie podniosłam generator formy i wolnym krokiem zblirzyłam się do transformerów. Stanęliśmy przed nimi i ludźmi. Ja na czele, Dark po mojej prawej krok za mną i Night po mojej lewej na wysokości wcześniej wspomnianego demona. Moja korona, jak i zbroja błyszczały w słońcu, chociaż w niektórych miejscach dalej pobrudzona była granatową krwią. Peleryna powiewała na niewidzialnym wietrze z podobnymi plamami. Z późniejszych relacji Dark'a dowiedziałam się, że wyglądałam dumnie i... królewsko.

Pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza.

Oni także powstali. Niestety, mam tylko 3.5 metra i sięgałam Primowi jakoś do kolana. Echhh, nie lubię być niska!

Pierwszy otrząsnął się Optimus. Przerywając niezwykłą ciszę Prime powiedział:
-Jestem Optimus Prime, kim jesteście? Skąd przybywacie? Kim były tamte istoty?

Echh. Nigdy nie owija w bawełnę. To wbrew mojemu przyżeczyniu, ale nie mam wyjścia. Muszę się ujawnić, ale na początku zdam się na ich intuicję.

-Spokojnie. Ja jestem Magdalena. To jest Dark-wskazałam na demona o fioletowawej skórze.-jeden z trzech generałów, a po mojej lewej stoi Night, doradca. Co do miejsca naszego pobytu, musi jak na razie pozostać talemnicą, ale powiem jedynie, że z państwa o nazwie Darkness. Ci z którymi walczyliśmy-tu wskazałam na jednego z poległych żołnierzy- to buntownicy. Należą do Bractwa Cieni. Jeszcze jakieś pytania?

-Jaką funkcję pełnisz ty, Magdaleno?- zapytał zainteresowany Saidswipe.

-Jestem władczynią.- na moją wypowiedź Sunstreaker i IronHide zaczęli się śmiać.

-Ty?! Królową?! Hahahahhaha!!!-śmiał się autobocki zbrojmistrz. Night i Dark już chcieli go powalić, jednak ja ich zatrzymałam. Jeśli chce się zmierzyć? Zapraszam.

-Chodź.-rzekłam do masywnego mecha. Ten wykonał polecenie dalej się śmiejąc.-Walcz.

-Walcz?! Z kim? Ja tu nikogo nie widzę..! Hahahahahaha!!!-skrzywiłem się na słowa Hide'a. A wydawał się być fajny...

Odpięłam pelerynę, katany i powyjmowałam całą broń włącznie ze sztyletem ukrytym na łydce, ramieniu i w bucie, granatami, gwiazdkami ninja, łukiem, kołczanem i jeszcze kilkoma innymi rzeczami. Reszta transformerów wytrzeszczyła oczy widząc ilość składowaniu przeze mnie broni. Jednak nie IronHide.

-Sam się o to prosisz.-wzruszyłam ramionami i pobiegłam do przodu. Używając jednego chwytu z gladiatorskiej przyszłości skoczyłam na jego plecy, kopnęłam podkutymi deronem butami w zgięcie kolan, przez co nie zdołał utrzymać równowagi i uderzył o podłogę. Satysfakcja z rzucenia na ziemię ponad dwa razy większego transformera była wielka. Pomogłam Hide'owi wstać i obserwowałam zdziwoną resztę cybertrończyków włącznie z wojskiem.

Zbrojmistrz wymamrotał pod nosem przepraszam, a obecne na placu demony ledwo powstrzymywał się od śmiechu. W końcu wybuchli nim, a ja z nimi. Tą dziwną chwilę przerwały słowa Martyny...

-Chwila moment... Mag?!

Wyłączyłam działanie generatora dla siebie i po niecałych trzech sekundach stałam w swej pełnej człowieczej okazałości przed zebranymi, którzy byli tak zdziwieni, że myślałam, że ich oczy wielkości pięciozłotówek zaraz wypadną. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:

-Punkt dla ciebie, Martyna.

***
Hejka! Mam nadzieję, że się podobało! Ja jestem ultra dumna z tej części!
A co wy o niej sądzicie?
Nie mam na dziś więcej infa, a więc pozostaje mi tylko dopisać:
Komentujcie, gwiazdkujcie, ja się żegnam... Pa!

Magda:D

Pani Mroku (TF-fanfic) ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz