⚢Bezbronność

2.9K 238 14
                                    

Camila's POV

-Co to? - pytam biorąc pierwszego gryza.

-Taco.

-Brzmi fajnie...

-A smakuje jeszcze lepiej - dodaję wkładając kolejny kawałek do ust.

-Mówiłam - uśmiecha się zielonooka.

-To ten moment, w którym mam przyznać ci rację? - nabijam się.

-Skoro proponujesz - kręci głową.

-Po moim trupie - mówię, na co wystawia mi język.

-Jak dziecko - dodaję.

-I kto to mówi.

-Bo się obrażę.

-Widzisz? Jak dziecko - wywraca oczami.

-Dobra koniec mądralo.

-Jak ty się szybko poddajesz księżniczko - kolejny raz się śmieje, kładąc się na piasku.

Urocze.

Przez kolejne piętnaście minut po prostu leżymy w ciszy wsłuchując się w szum morza, w wodę, która co moment uderza o skały obok nas.

Dla kogoś innego pewnie byłoby to nudne, a dla mnie przeciwnie.
Kocham spędzać czas na plaży,
w samotności, w domu nie mam za dużo okazji wychodzić przez szkołę
i ciągłe obowiązki.
Nie chcę wyjść na wyrodną córkę, ale czasem myślę, że dla moich rodziców liczy się tylko to, żebym dostała się
do dobrej szkoły, a później znalazła idealną pracę. Tylko, że to ich plany nie moje. Czasem zaczynam wątpić
w swoje umiejętności.

Trudno jest kochać siebie, jeśli nie zostało się przyjętym takim, jakim się jest i jeśli nie było się kochanym bezinteresowną miłością. Jeśli nigdy nie byliśmy „wszystkim" dla matki, trudno być później „kimś wystarczająco dobrym dla siebie". Wtedy zawsze się pragnie miłości i żyje się w poczuciu, że się na nią nie zasługuje. Skoro bowiem nie otrzymaliśmy jej od rodzica...

Wiem, że mnie kochają, wiem także, że potrafią się o mnie troszczyć, ale...
Szczerze? To trochę mało jeśli codziennie słyszy się tylko
"jak ci minął dzień w szkole?".
Rozumiem, jestem uczniem, ale jestem też córką, która czasem potrzebuje z kimś porozmawiać, potrzebuje być wysłuchana, a nie zignorowana lub zrzucona na drugi plan, do którego zdążyła się już przyzwyczaić.

To zabawne jak z wiekiem człowiek rozumie coraz więcej rzeczy. Rozumie co można, a co nie. Rozumie, że musi dorosnąć szybciej niż to planował.

Rodzice mają swój własny tok myślenia, czasem w ogóle nie obchodzi ich co myśli dziecko.
Zawsze mówią tylko jedno, weźmy
za przykład poniższe rozumienie.

"Słyszysz co do ciebie mówię?"

Oczywiście, że dziecko słyszy. Czasami jest jednak zbyt przerażone lub zbyt zdezorientowane, żeby podjąć działanie, którego rodzic wymaga. Zdenerwowanie dorosłego czy podniesiony głos nie pomagają. Czasami dziecko zwyczajnie nie rozumie, czego rodzice od niego oczekują w danym momencie.

Dzieci, w przeciwieństwie do wszystkich innych ludzi najwidoczniej nie czytają rodzicom w myślach i czasami należy im jasno wyrazić swoje oczekiwania.

„Ale tu jest syf", nie zadziała tak dobrze jak „powinniście tu posprzątać".

"Widzisz co zrobiłeś?"

Podobnie jak powyżej. Oczywiście, że dziecko widzi co zrobiło. Ono jest dzieckiem, nie idiotą, nie zawsze należy traktować je protekcjonalnie. Chciałbyś, żeby szef wydzierał się na ciebie w pracy i pięć razy pytał się czy widzisz co zrobiłeś, kiedy coś zawalisz? Przecież chciałeś dobrze. Prawda? Twoje dziecko też chciało Dobrze. To dlaczego wciąż to robisz?
Nie rozumiem.

"Jak tata wróci to zobaczysz"

Kiedyś to był najprostszy sposób mamuś, żeby przywołać dzieci do porządku. „Przyjdzie tata i tak Cię zleje, że popamiętasz". Na szczęście odchodzimy od maltretowania i torturowania dzieci, więc to przestaje być problemem. W dalszym ciągu jednak zdarza się, że któryś z rodziców ucieka od trudnych tematów i deleguje je mężowi lub żonie. Trzeba dziecko nauczyć jeść? Ty to zrób. Trzeba dziecko nauczyć jeździć na rowerze? Ty to zrób. Trzeba wypracować u dziecka sumienność i konsekwencje? Ty to zrób, tak dobrze Ci to idzie. Ja nie potrafię, cały czas go rozpieszczam.

Częste zwalanie odpowiedzialności za wychowanie dziecka na drugiego z rodziców, jest równoznaczne z poddaniem się i wywieszeniem białej flagi z napisem „Nie zależy mi na tym, aby brać udział w wychowaniu mojego dziecka". To dlaczego się na nie zdecydowałaś?

Co potrafi Twój partner, czego Ty nie potrafisz? Być konsekwentny? Potrafi rozmawiać z dziećmi? Ma więcej cierpliwości? Te wszystkie umiejętności da się wykształcić, da się je przepracować. Potrzeba jedynie chęci, których jak widać tobie brakuje.

"Tak mi się odwdzięczasz? "

To nie dziecko sprowadziło się na świat. To nie ono wzięło na siebie odpowiedzialność za swoje wychowanie. Ono nie jest i nie będzie Ci nic winne. Nic ponad to, czego sam go nauczysz. „Szanuj ojca swego i matkę swoją" było kiedyś powtarzane jak mantra i bezmyślnie wbijane do dziecięcych głów za pomocą siły, ale na szczęście powoli się od tego odchodzi.

Jeśli chcemy, aby nasze dziecko nas szanowało, musimy nauczyć go szacunku. Do siebie i do innych ludzi. A najlepszy sposób, aby to zrobić, to przede wszystkim okazywać szacunek jemu samemu i swoim zachowaniem dawać mu właściwy przykład. Pozwól mu samemu podejmować decyzje.

"Nie płacz, nie masz o co
i nie śmiej się"

Kiedy ktoś Cię uderzy, to jesteś zły i masz ochotę mu oddać. Dlaczego w identycznej sytuacji dotyczącej Twojego dziecka, każesz mu stłumić to uczucie? Kiedyś ktoś zabierze Ci portfel i ucieknie, to jesteś wściekły i smutny. Dlaczego dziecko, któremu zabrano zabawkę, powinno czuć się inaczej? Kiedy zobaczysz, że ktoś poślizgnął się na lodzie, to najpierw się śmiejesz, a później zastanawiasz czy na pewno wszystko z nim w porządku. Dlaczego więc, dziecko ma zachować powagę, kiedy przykładowo Ty się przewrócisz?

Emocje nie są czymś nad czym możemy panować. My tego nie potrafimy, nasze dzieci również.
Skąd więc wśród rodziców, tak często panuje przekonanie, że mogą oni kontrolować emocje swojego dziecka? To co możemy zrobić to jedynie nauczyć je jak właściwie zareagować pod wpływem konkretnych emocji, ale pamiętajmy, że to też nie jest to łatwa umiejętność, którą możemy po prostu wymusić na dzieciach - w końcu jest wśród nas mnóstwo dorosłych, którzy do dzisiaj tej umiejętności nie zdobyli.

Wiem, że dla niektórych te stwierdzenia mogą wydawać się absurdalne, ale jeśli spojrzymy na to
z innej strony, to takie jest życie, chcemy żeby rodzice byli z nas dumni, nawet jeśli nam samym się coś nie podoba. Może jeśli poświęciliby nam trochę czasu, nawet pięć minut na rozmowę, wszystkie sprawy, niedomówienia byłyby wytłumaczone. Może jeśli zobaczyliby, że nie chcemy, ale musimy robić głupie rzeczy byleby tylko zwróć na siebie ich uwagę. To może, ale tylko może... Na świecie byłoby mnie tragedii i bólu. Może nie bylibyśmy tacy bezbronni.

-Camz, wszytko dobrze? - słyszę obok siebie zmartwiony głos brunetki.

-Nie - mówię układając głowę na
jej mostku - myślałam, że było, ale się pomyliłam, po prostu na chwilę o tym wszystkim zapomniałam, a teraz to wróciło.

You Should Talk ⚢Camren PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz