⚢Obiecuję

2.4K 197 5
                                    

Lauren's POV

-Co robisz?

-Nic - mówię próbując ukryć uśmiech.

-Czyżby? - mówi nachylając się nade mną, gdy leżymy na łóżku.

-Tak.

-To po co ci ta kamera? - pyta podnosząc jedną brew do góry.

-Okey, okey... Wyglądasz zbyt uroczo żeby tego nie udokumentować - całuję ją w czoło, gdy odkładam aparat.

-Jesteś niemożliwa - śmieje się.

-Ale mnie lubisz, tak?

-Może troszeczkę - mówi składając szybki pocałunek na moich ustach.

-Ej, to nawet nie była sekunda, chyba nie lubisz mnie tak bardzo jak myślę - robię smutną minę.

-Nie wierzę, normalnie jak dziecko.

-Już to słyszałam - wystawiam jej język.

-Dobrze, lubię cię naprawdę
bardzooo - przeciąga ostatnie słowo nim kolejny raz mnie całuje.

-To podoba mi się bardziej - uśmiecham się łobuziersko nim przewracam ją tak, że teraz to ona
jest na dole.

-Swoją drogą... Wyglądasz cholernie uroczo w mojej koszuli - dodaję nim składam kolejny pocałunek na jej ustach.

**

-Skręć w lewo!

-Camz, w to drugie.

-No ej, nie mówiłaś, w które...ugh świetnie, przegrałam - mówi rzucając pada na łóżko.

-Ej no, przecież dobrze ci poszło - uśmiecham się przyciągając ją do siebie.

-To nie zmienia faktu, że przegrałam, nie wierzę, że jestem tak fatalna w zwykłym wyścigu na konsoli.

-Więcej nie gram - dodaje chowając twarz w zagłębieniu mojej szyji.

-Camz - zaczynam, układając swoją brodę na czubku jej głowy.

-Hmm-mm? - mruczy bawiąc się krańcem mojej bluzy.

-Rozmawiałaś z dziadkiem?

-Tak... Powiedział, że wczoraj rano, zabrała wszystkie swoje rzeczy i wraz z tatą wrócili do miasta.

-A Sofii? - pytam bawiąc się jej ręką.

-Zostawili ją u dziadków. Zresztą... zresztą z tego co wiem, to nie mieli wyjścia skoro ja jestem tu, a oni mają oczywiście pracę, Sofii nie mogłaby zostać sama w domu, jest za mała.

-Dlaczego w ogóle z tobą nie porozmawiali?

-A jak myślisz? Po tamtej nocy na wzgórzu, gdy wróciłam do domu oczywiście nie odbyło się bez wojny. Wykrzyczała mi w twarz, że jeżeli chcę się z tobą spotykać, to ona już nie ma córki. Tata nawet nie mrugną okiem, ale czego ja się spodziewałam? Są siebie warci.

-Camz - zaczynam, gdy widzę pojedyncze łzy spływające po jej policzku.

-Nie Lo, jest okey... Po prostu boli mnie fakt, że... że tak postąpili... Nie rozumiem co się z nimi stało. Nie rozumiem też, dlatego tak cię nienawidzą.

-Uwierz mi, że ja też... Przynajmniej na początku mnie przytulili - śmieję się próbując ją trochę pocieszyć, na szczęście mi się to udaje.

-Dziękuję, że mnie nie zostawiłaś - zaczyna odwracając się w moją stronę.

-Nigdy bym tego nie zrobiła, za bardzo mi na tobie zależy.

Po chwili ciszy dziewczyna,
w końcu się odzywa.

-Boję się.

-Camz...

-Boję się co będzie po wakacjach,
co będzie ze mną i Sofii... Co ja zrobię jeśli oni...

-Skarbie, cii... Spokojnie będzie dobrze...

-Nie mogę przecież cały czas mieszkać u ciebie.

-Dlaczego?

-Lauren, masz swoje życie, nie podoba mi się fakt, że...

-Camila, pozwól, że zauważę fakt, że odkąd cię spotkałam, to ty praktycznie weszłaś do moje życia.
Nie żałuję tego, tak samo nie przeszkadza mi fakt, że tutaj mieszkasz. Wręcz się cieszę, bo mam cię blisko, mogę ci rano robić śniadanie, całować kiedy tylko chcę,
a nawet zasypiać i budzić się przy tobie - mówię składając delikatny pocałunek na jej czole.

-Camz, obiecuję ci, że nie ważne przez co będziemy musiały przejść, nie ważne jak trudno będzie, poradzimy sobie z tym razem.

-Obiecujesz?

-Przyrzekam na słowo harcerza.

-Z tego co wiem, to ty nie byłaś harcerzem...

-Może byłam co?

-Nie, nie byłaś.

-Okey, masz mnie, ale to nic nie zmienia.

-Dziękuję - mówi wtulając się w mój bok.

You Should Talk ⚢Camren PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz