⚢Yours [1/3]

1.3K 97 84
                                    

Lauren's POV

-Drodzy pasażerowie prosimy zapiąć pasy, zbliżamy się do lądowania.

-W końcu... - szepczę do siebie, bo osobiście mam już dość samolotów,  tych przesiadek i opóźnień, zamiast być w Nowym Jorku o 12 popołudniu doleciałam na 10 wieczorem.

Przejście przez bramki nie zajmuje mi na szczęście dużo czasu i już po paru minutach mogę odetchnąć świeżym powietrzem. Rozglądam się dookoła w celu znalezieniu taksówki, która zawiezie mnie do mojego nowego mieszkania... Tak, mieszkania. Ogólnie to miałam mieszkać w akademiku, ale sprawy trochę się po komplikowały, ale szczerze mówiąc, to cieszę się z tego, bo będę miała calusienkie mieszkanko tylko dla siebie, a nie mały pokój w akademiku bez łazienki, gdy myślę o tych dobrych stronach uśmiecham się dumnie, bo cieszę się z tego co udało mi się osiągnąć, bo gdyby nie to nie byłoby mnie tu teraz. Miałam mieć przy sobie Troya, ale w ostatnim momencie zrezygnował z wyjazdu przez to, że jego mama zachorowała. Rozumiem go i cieszę się, że rodzina jest dla niego na pierwszym miejscu..

Uliczne światła jak i budynki migają mi przed oczami, gdy jadę ulicami NY. Moim marzeniem od dziecka było wyjechać, gdzieś za Oregon, dlatego wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jestem. Że będę studiować na najlepszym uniwersytetcie w kraju. Jakby ktoś powiedział mi o tym parę miesięcy temu, to bym go wyśmiała.

Gdy w końcu docieramy pod mój "apartament" czuję ulgę, bo w końcu będę mogła położyć się spać, nie sądziłam, że podróże są tak męczące.

Od razu po wejściu do środka zadaję sobie jedno ważne pytanie, gdy widzę, że mieszkanie jest otworzone, a w jakimś pokoju świeci się światło.

"Czy ja miałam mieć współlokatora?"

Po jasnym przypomnieniu sobie, że nie, trochę panikuję, bo może ktoś się włamał. Nie mam tu za bardzo nic pod ręką, więc sięgam tylko po lampę.

-Kto tu jest? - pytam, ale po chwili zdaję sobie sprawę ze swojej głupoty.

Po pierwsze: nie znam tego mieszkania, weszłam tu 4 minuty temu.

Po drugie: trzymam w ręce do obrony lampę!!

No i oczywiście po trzecie: czy ja naprawdę liczę na to, że osoba, która jest w moim mieszkaniu łagodnie mi odpowie, a później najlepiej weźmie na kawę?

Stop, Lauren, stop, to nie film, może to po prostu przeciąg.. A światło to...

Nie dokańczam swoich myśli, bo w momencie, w którym mam wejść do większego pomieszczenia zapala się światło.

-Ja pierdole! - krzyczę łapiąc się za klatkę piersiową.

-Nie? Nie pierdolisz, jakbyś to robiła, to bleee, nie chciałabym tego widzieć - odzywa się blondynka.

-Co jest do cholery? - pytam w szoku.

-Co ma być?

-Co tu robisz Dinah?

Dziewczyna nie odpowiada mi tylko siedząc na kanapie wkłada sobie do buzi chipsy z głupim uśmiechem.

-Vhlem nje wydzisz? - mówi z zapchaną buzią

-Tak - kiwam głową - widzę, że jesz! Pytam co ty robisz w Nowym Jorku, przecież wczoraj się żegnałyśmy - mówię przypominająco.

-Nieee - przeciąga - to ty się żegnałaś, ja Cię tylko przytulałam.

-Boże... - szepczę

-Nie Boże, jestem Dinah, więc Dinah wystarczy, chyba, że chcesz mi mówić Mummy lub Daddy - akcentuje ostatnie słowa poruszając brawami, a ja wywracam oczami.

-Ej - zaczynam, gdy widzę parę walizek i kartony dookoła, które na pewno nie są moje.

-Co? - pyta nie patrząc na mnie, a na telewizor.

-Co to?

-Co, co to?

-Co, co to to?

-No to

-Co to?

-No Ciebie pytam co to - mówię z lekką irytacją.

-Ale co to, to o co ci to chodzi?

-Kurwa DJ, co tu robią te rzeczy? - krzyczę.

-Aaa o to Ci chodzi, mogłaś powiedzieć od razu - prycha

-Ja przecież mó... - nie dane jest mi dokończyć, bo drzwi wejściowe się otwierają.

-Heloł my bitchess - słyszę dobrze mi znany głos.

-Mani, język - upomina ją niższa.

-Nie wierzę... Chyba muszę usiąść.

-W co nie wierzysz Laurenzo? - pyta czarnoskóra.

-Laski - zaczynam - co wy tu robicie? I co to za rzeczy i skąd?

-No cóż... - zaczyna Ally, ale przerywa jej blondynka.

-Od dziś mieszkamy z Tobą - krzyczy - więc no... Surprise.

-Żartujecie?!!

-Nie...

-Nie cieszysz się? - pyta cichym głosem najniższa.

-Jasne, że się cieszę, po prostu jestem w szoku - mówię z podekscytowaniem i biegnę przytulić przyjaciółki.

***

Nad ranem czuję lekki ból głowy przez to, że wczoraj z dziewczynami opijałyśmy wspólne mieszkanie oraz historię tego jakim cudem tu są. Okazało się, że tata Dinah siedzibę firmy właśnie w Nowym Jorku, gdy dziewczyna się o tym dowiedziała, wybłagała ojca by ten pozwolił jej na przeprowadzkę, oczywiście nie bez dziewczyn. Powiedziały mi także, że długo nie wytrzymały by beze mnie. Kocham je całym sercem i sama bym długo nie wytrzymała bez głupoty Dinah, dobrego rozsądku Ally i głupich pomysłów Mani. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nie dość, że jestem w NY, nie dość, że jestem w wymarzonej szkole, to do tego mieszkam z przyjaciółkami, lepiej być nie może. Mimo tego szczęścia wiem, że jednak czegoś brakuje...

-Lauren! - słyszę z salonu co wyrywa mnie z myśli.

-Idź do sklepu

-Po co? Jest 8 rano - odkrzykuję.

-Chyba chcesz coś zjeść na śniadanie, czyż nie?

Ugh...

-Ta cisza mam rozumiem znaczy tak - słyszę śmiech zwycięstwa blondynki aż tu.

Po 15 minutach jestem już w sklepie, nie starałam się jakoś bardzo "wypiększać" dlatego po prostu jestem w za dużej bluzie z logo mojej dawnej szkoły, w dresach i rozwalonym koku na głowie, a do tego mam okulary, bo nie chciało mi się zakładać soczewek.

Szczerze mówiąc nawet nie wiem co mam kupić, nie dostałam żadnej listy, więc po prostu biorę parę bułek, płatki, mleko, ser i dżem, jak na jeden dzień to raczej starczy, później pójdzie się na jakiej większe zakupy by przeżyć, bo z pewnym osobnikiem, który jest wiecznie głodny, to nic nie wiadomo.

-Boże... Przepraszam, nie chciałam! - słyszę przed sobą znany mi głos, gdy zostaję przewrócona przez większą siłę.

Dziewczyna, która mnie przewróciła zaczyna panikować, a ja nie mogąc wydusić z siebie słowa patrzę na nią jak sparaliżowana.

Brunetka dopiero po chwili uspokaja się i na mnie patrzy, bo chyba wcześniej tego nie zrobiła. Widzę zdziwienie w jej oczach, gdy łapiemy kontakt wzrokowy. Nagle wszystkie wspomnienia znów uderzają, ale z podwójną siłą.

-Camila  - ledwo mówię z łamiącym się głosem.

-Lauren...

You Should Talk ⚢Camren PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz