Rozdział #1

1.1K 32 8
                                    

  Cześć nazywam się Kasja Wilson i jestem wilkołakiem. Jestem jak reszta mojej rodziny, rangi alfa... Jestem jedyną wilczycą tej rangi i z oznaczeniem, która należy do rodzaju wilków samotników. Wiem, że to dziwne, ale mi to odpowiada. Od zawsze wolałam życie samotnika, niestety to nie odpowiadało moim rodzicom, którzy w brew mojej woli znaleźli mi partnera, z początku się z nim nie dogadywałam, ale przez pewnie wydarzenia jednak go pokochałam i zgodziłam się zostać luną jego, choć nie wielkiej to całkiem spoko watahy. Ale dwa tygodnie temu, czyli dokładnie tyle ile minęło od mojej ucieczki z "naszego" domu, się pokłóciliśmy i to dość ostro... Ale to była tylko i wyłącznie jego wina, i on doskonale o tym wie, stale do mnie pisze i przeprasza, ostatnio nawet dzwonił, ale go olałam i nie odebrałam. Eh... ale może skończę temat Alexa, bo tak ma na imię mój "kochany" partner. No to może opowiem coś jeszcze o sobie, a więc: jak już mówiłam nazywam się Kasja i jestem alfą, mam 18 lat i jestem córką jednego z silniejszych i bardziej wpływowych alf, mam trójkę rodzeństwa, dwóch braci i jedną siostrę, z czego tylko nasza trójka ma bratnie dusze, a to dlatego że jeden z moich braci na 5 lat, drugi ma 20, a moja siostra jest w moim wieku. I z tego co wiem to mój brat też ma teraz spinę ze swoją partnerką. Moi rodzice, jak również już mówiłam, to dość silne alfy, w szczególności mój ojciec, który budzi postrach wśród okolicznych watah, dlatego moja rodzina i watahy naszych partnerów mają spokój. A więc tak, pomimo tego, że jestem samotnikiem, to czasem odwiedzam rodzinny dom i moich bliskich. W sumie jestem tam dość często, choć tam też muszę uważać, ponieważ Alex często wysyła tam swojego betę lub sam idzie, by dowiedzieć się czegoś na mój temat, ale moja kochana rodzinka rzadko kiedy mówi prawdę, ale to nie dlatego, że chcą żebym do niego nie wracała, a dlatego że ich o to poprosiłam... A dzięki moim wybrykom nie potrafię się porozumieć z moją bratnią duszą po przez myśli, co czasem mi przeszkadzało lecz teraz się przydaje. A mówiąc to wszystko biegnę gęstym lasem w kierunku domu moich rodziców.

  I tak po dziesięciu minutach byłam na miejscu, gdzie oczywiście czekał na mnie Jace, czyli mój starszy brat.

- Hej Kas. - powiedział.

- Cześć braciszku. Długo tu tak sterczysz?

- Tylko 5 minut.

- Myślałam, że dłużej. - zaśmiałam się, na co Jace prychnął rozbawiony.

- Był tu sam wiesz kto? - zapytałam, rozglądają się przy tym na wszystkie strony.

- Nie, nie było go... - przerwał i po chwili dopowiedział - jeszcze...

- Tja... jeszcze...

- Tęsknisz za nim. - powiedział nagle.

- Co? wcale nie. - przewróciłam oczami.

- Przecież widzę, że tak.

- To źle widzisz.

- Taaa... jasne, ale dobra, niech ci będzie, a teraz chodź, mama już na ciebie czeka.

SamotnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz