Czekałam już tylko na to, aż zacznie wrzeszczeć, wypominać mi, że miałam uważać, krzyczeć że zabije każdego kto mnie choćby draśnie. Jednak... Nie powiedział żadnej z tych rzeczy... Po prostu westchnął i poszedł...
- A temu co? - zapytał jeden z chłopaków
- A kto to wie... - odpowiedziałam
Alex
Czy to dziwne, że nie mam już na to wszystko siły? Czuje się bez silny wobec tego co się dzieje. Najpierw kłótnia z Kas, później znalezienie trupa i groźby, potem próba zabicia mojej luny, a następnie powtórka z rozrywki z tym trupem i groźbami. A dzisiaj jeszcze ta walka... Mam dość.... Ale nie wolno mi się teraz poddać, nie teraz kiedy wszystko wraca do normy... Musze dać rade...
Zamyśliłem się i nawet nie zauważyłem, gdy do mojego gabinetu wszedł mój beta.
- Stary wszystko ok? - zapytał
- Tak wszystko w porządku - odpowiedziałem
- Dziwne bo nie wygląda. Coś cie gryzie?
- Po prostu to wszystko jest takie popieprzone - oparłem się o biurko
- Rozumiem cię, ale wiesz że musisz coś z tym zrobić prawda?
- Wiem. Problem w tym, że nie mam pojęcia co
- Z całą pewnością zrobisz co należy - powiedział
- Taki mam zamiar
- Dobra. Na poprawę humoru proponuję krótki patrol we dwóch
- No ok
- Dobra to za pięć minut widzę cie na dole jasne? - zaśmiał się
- Jasne
Conor wyszedł z gabinetu i poszedł na dół. Ja jeszcze chwile stałem, wciąż oparty o mebel. Wtedy do pomieszczenia weszła Kas.
- Hej...
- Hej...
- Jesteś na mnie zły? - zapytała
Zdziwiło mnie to pytanie.
- Nie. A dlaczego uważasz że jestem na ciebie zły?
- Bo na dole w kuchni... No wiesz za nim poszedłeś, to... wyraźnie było czuć twoje emocje... Byłeś wściekły....
Podszedłem do niej i chwyciłem ją za ręce, ona opuściła głowę, więc dwoma palcami uniosłem jej podbródek i w ten sposób zmusiłem ją by na mnie spojrzała.
- Kasja. Nie jestem na ciebie zły jasne?
- Jasne
Uśmiechnąłem się i ją przytuliłem. Szybko odwzajemniła.
- Idę na krótki patrol z Conorem. Wrócę za około godzinę, a ty przez ten czas spróbuj nic nie odwalić dobrze skarbie?
- Dobrze - zaśmiała się, a mi zrobiło się cieplej na sercu
Puściłem ją, i wyszedłem z pokoju. Zszedłem schodami na dół, gdzie czekał na mnie, gotowy już, Conor.
- Mówiłem pięć minut - zaśmiał się
- Sorry straciłem rachubę - odpowiedziałem śmiechem
- Dobra chodźmy - wskazał ruchem ręki abyśmy wyszli
Obaj wybiegliśmy z domu i popędziliśmy do lasu. Długo nam nie zajęło dobiegnięcie do owego miejsca. Tam oczywiście obraliśmy konkretny kierunek i to właśnie w nim się udaliśmy.
Szliśmy spokojnie lasem, gdy nagle Conor mnie zatrzymał i zaczął się niespokojnie rozglądać. Chcąc się dowiedzieć co się dzieje, zacząłem robić to samo co on w tamtym momencie.
CZYTASZ
Samotnik
WerewolfMłoda wilczyca rangi alfa imieniem Kasja mająca dość humorów swojego partnera postanawia od niego uciec, jednak po czasie pada ofiarą ataku co zmusza ją do powrotu. Gdy dowiaduje się o zamiarach swojego partnera względem niej ponownie ucieka. Po nie...