Rozdział #33

210 11 0
                                    

Pogadałam z moim nowym znajomym, chyba przez jeszcze godzinę. A dzięki temu dowiedziałam się o nim kilku rzeczy m.in. tego że został wyrzucony z watahy, a później wygnany z niej terenu i zesłany na nasz. Dowiedziałam się również że tak jak ja ma złamane serce. Ale może nie będę o tym mówić, staram się to wyrzucić z pamięci co może być trudne.

Aktualnie razem z Warrenem jestem nad rzeką. Chłopak stoi na mostku i patrzy na wodę, ja natomiast siedzę nad brzegiem i rysuje coś na piasku. No innego zajęcia nie mam na chwilę obecną. Sięgnęłam po kamień i chciałam już skończyć mój dziwaczny rysunek gdy za sobą usłyszałam jakiś odgłos. Wstałam z ziemi. Podeszłam bliżej krzaków, i ponownie usłyszałam ten odgłos. Cofnęłam się kawałek no i jeb, zahaczyłam o coś nogą i poleciałam w tył, jednak gdy myślałam że za chwilę  wyląduję na ziemi, tak się nie stało. Zostałam przez kogoś złapana. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Warrena.

- Nic ci nie jest? - zapytał z troską w głosie

- Nie - wyprostowałam się

- Nie zabij mi się tu bo ja też będę musiał się zabić - zażartował

- Dlaczego ty też?

- Bo stracę jedyną przyjaciółkę - powiedział. Wow. Znamy się kilka godzin, a on już widzi we mnie przyjaciółkę. To miłe i to bardzo

Spojrzałam chłopakowi w oczy, i zobaczyłam coś czego nigdy nie wiedziałam w oczach Alexa. On naprawdę przejął się moim losem. Cóż z jednej strony pewnie mnie rozumiał, bo sam dobrze wiedział co to znaczy być skrzywdzonym przez osobę, którą się kocha. Warren się do mnie uśmiechnął. Ma przecudowny uśmiech. Nie. Nie zakochałam się. Po prostu mówię jak jest.

Warren

Kasja jest niesamowita. Pomimo tego przez co przeszła potrafi się nad sobą nie użalać, i zachować zimną krew. Ta dziewczyna jest naprawdę twarda. Eh... Szkoda że nie wszystkie są takie jak ona. Gdybym miał znaleźć mate, to chciałbym aby była właśnie taka jak Kasja, twarda i nie ugięta. Potrafiąca sobie poradzić nawet w najtrudniejszej chwili. A co jeśli? Nie. To niemożliwe. Stałem i się w nią wpatrywałem, gdy usłyszałem szmer. Spojrzałem w tamtą stronę. Nic. Spojrzałem w drugą. Nadal nic.  Spojrzałem jeszcze raz w stronę z której wcześniej dochodził dźwięk. Tym razem jednak udało mi się coś wyczuć. Zapach wilka. Cholernie wyraźny zapach. Po kilku sekundach zobaczyłem nie proszonego gościa.

- Kasja schowaj się za mną w razie czego - rozkazałem a dziewczyna posłusznie wykonała moje polecenie

Wilk szedł w moim kierunku, warcząc. Po sekundzie skoczył prosto na mnie. Odepchnąłem wilczycę stojącą za mną, aby i ona nie oberwała, a sam przyjąłem cios. Wilk odepchnął mnie, jednak dzięki mojej zwinności wylądowałem na równe nogi, a raczej łapy, ponieważ w locie zmieniłem się w wilka. Zacząłem warczeć. Tamten rzucił się na mnie, jednak byłem szybszy i chwyciłem go za gardło, gdy był dostatecznie blisko. Chwilę go poddusiłem i rzuciłem nim z całej siły o ziemię. Mój przeciwnik szybko się podniósł i ponownie zaatakował. I tym razem oberwał.  Podniósł się i znowu zaatakował, tym razem celnie. Oberwałem, przez co miałem sporą ranę na karku. O tak się bawić nie będziemy. Chciałem go zaatakować, jednak coś mnie przed tym powstrzymało a mianowicie Kasja która stanęła pomiędzy nami z szeroko rozłożonymi rękoma.

- Spokój! - wrzasnęła na co za równo ja, jak i mój przeciwnik zmieniliśmy się w ludzi

Kas, spojrzała gniewnie na chłopaka przede mną. Chyba się znają.

- No proszę. Wiedziałem, że to w końcu nastąpi, ale nie sądziłem że tak szybko - powiedział koleś przed nami

- Czego tu chcesz Alex? - rzuciła gniewnie Kasja. Alex.... Alex... Ej chwila... To ten chuj który wykorzystał Kasje

- Zobaczyłem cię z jakimś fagasem to przyszedłem - wywrócił oczami. Nie rób tak chłopie bo się pozbędziesz tych swoich oczu.

- A co cię tak nagle interesuje z kim ja się spotykam co? Jakoś jak ty bzykasz inną to nie lecę i nie robię ci o to wyrzutów! - krzyknęła 

- Podobno jesteś w ciąży. Może to jego bachor co?! - krzyknął blondasek

- Tylko z tobą się ruchałam. Jak ja mogłam być tak głupia to ja do tej pory nie wiem. A teraz wypierdalaj i zostaw mnie w spokoju!

- Uważaj do kogo mówisz głupia suko! - wrzasnął

- Jak mnie nazwałeś?! Jak ty w ogóle po tym wszystkim śmiesz mnie obrażać! Wiesz co ci powiem? Nienawidzę cię! Nienawidzę z całego serca! Żałuje każdej chwili spędzonej z tobą!  Wyjdź z mojego życia ty chory pojebie! - Wykrzyczała mu prosto w twarz. Kurwa. Długo musiała to w sobie dusić

Temu całemu Alexowi ewidentnie się to nie spodobało. Jego oczy zmieniły kolor, a paznokcie przekształciły się w pazury.

- Pożałujesz tych słów - powiedział i wziął zamach. Nim jednak jego ręka tknęła twarzy Kasji chwyciłem jego nadgarstek

- Zostaw ją! Słyszałeś co powiedziała! Więc pal wroty i spadaj, bo ci pomoge w inny sposób! - warknąłem

Chłoptaś fuknął wściekle, wyrwał mi swoją rękę, a po chwili zniknął w lesie. Odprowadziłem go wzrokiem, a potem odwróciłem się do Kas.

- Wszystko okey? - zapytałem

- Tak. Wszystko dobrze - powiedziała wyraźnie rozdrażniona

Wilczyca usiadła na ziemi i ukryła twarz w dłoniach. Spojrzałem na nią, i coś mi kazało usiąść obok niej i ją objąć. Usiadłem na ziemi obok niej, i objąłem ją ramieniem. Myślałem, że mnie odepchnie jednak ona zrobiła coś czego się nie spodziewałem. Wtuliła się we mnie.

- Dziękuje za pomoc - wyszeptała

- To nic takiego. Musiałem zareagować. Nie pozwolił bym mu cię skrzywdzić - wyszeptałem

Dziewczyna słabo się uśmiechnęła i jeszcze bardziej we mnie wtuliła. Zaciągnąłem się jej zapachem tak, aby tego nie zauważyła. 



SamotnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz