Usiadłam przy stole i przypatrywałam się mojemu rodzeństwu. Max patrzył na July i Jase'a i zrobił dokładnie to co mama gdy ich zobaczyła. Na jego gest lekko się zaśmiałam. Po dłuższej chwili do pomieszczenia wrócili rodzice. Tata był wyraźnie spięty. Zerknął na mnie i głośno westchnął. Chyba się domyślam skąd ta jego reakcja. Tja... Przypominam tatku że to nie tylko moja wina. Ojciec wrócił na swoje miejsce i podparł się na łokciach. Dopiero teraz przypatrzyłam się mojemu tacie, jak i mojemu rodzeństwu. Moi bracia są bardzo podobni do ojca, siostra natomiast jest bardziej podobna do mamy. Mi zawsze powtarzali że jestem w połowie podobna do mamy, a w połowie do taty. Eh... Ciekawe jakie będzie moje dziecko. Mam szczerą nadzieje że nie będzie zbyt podobne do taty. No nic. Przekonam się o tym dopiero za parę miesięcy.
Tata spojrzał na moje starsze rodzeństwo, July i Jase wyraźnie wyczuli to że starszy alfa się na nich patrzy bo przestali się kłócić. Czyli mordercze spojrzenie Yer'a działa nawet na jego własne dzieci. Eh... Mieć takiego ojca jak mój to jest coś. Tak wiem. Skromna jestem jak nie wiem. Mama która była akurat w jadalni, zaśmiał się gdy zobaczyła jak kłócąca się dwójka spina się jak struna pod wpływem spojrzenia taty. Potem podeszła do męża i znowu coś mu szepnęła. Ojciec spojrzał na swoją lunę i się uśmiechnął. Mama zawsze potrafiła poprawić temu tyranowi humor. Nic dziwnego skoro oboje są w sobie zakochani do szaleństwa. I tak od kilkunastu lat. Szkoda że ja nigdy nie zaznam tego uczucia. Kilka minut później wszyscy siedzieliśmy przy śniadaniu. Jase oczywiście musiał co chwila rozśmieszać Maxa co kończyło się tym, że Jase dostawał po łbie od taty. Za każdym razem gdy mój brat dostawał po głowie to wszyscy wybuchali śmiechem.
Kiedy wyglądało na to, że to będzie spokojne popołudnie. Do momentu aż usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Po chwili do pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy, wszedł beta ojca. Stary, dobry wujek John. Mężczyzna skinął głową w roli przywitania. Ojciec wyprostował się na krześle i spojrzał na swojego betę.
- Przepraszam szanownego alfę że przeszkadzam - powiedział
- O co chodzi John? - rzucił alfa
- Po naszym terenie kręci się samotny wilk - powiedział, a mnie aż zatkało
- Stwarza zagrożenie?
- Na razie nie, ale sam wiesz Yer jakie te samotne wilki są - podszedł do pustego krzesła i się o nie oparł
- Złapcie go i przyprowadźcie do mnie, a potem zdecydujemy co z nim zrobić - powiedział ojciec, a ja zakrztusiłam się tym co akurat jadłam
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debila. John podszedł do mnie i lekko klepnął w plecy co poskutkowało tym że przestałam się krztusić. Beta ojca spojrzał na mnie rozbawiony, ale potem znowu spojrzał na swojego alfę.
- Zajmiemy się tym wilkiem niezwłocznie - powiedział mężczyzna
- Mam taką nadzieję John - powiedział stanowczo ojciec
- Bywajcie i przepraszam że przeszkadzam - powiedział i wyszedł z pomieszczenia, ale przed tym rodzice powiedzieli że nic nie szkodzi
Jeśli on mówił o Warren'ie to nie chce myśleć co może się stać. Mam tylko nadzieje że tata nie będzie wobec niego za surowy. Warren to w końcu dobry chłopak.
CZYTASZ
Samotnik
WerewolfMłoda wilczyca rangi alfa imieniem Kasja mająca dość humorów swojego partnera postanawia od niego uciec, jednak po czasie pada ofiarą ataku co zmusza ją do powrotu. Gdy dowiaduje się o zamiarach swojego partnera względem niej ponownie ucieka. Po nie...