Rozdział #13

340 13 0
                                    

Po kilku godzinach dziewczyny musiały iść wypełniać swoje obowiązki. Na szczęście Alex skończył z papierkową robotą na dzisiaj i mógł mi poświęcić chociaż trochę uwagi. Już po chwili pojawił się w salonie obok mnie.

- Mocno się nudziłaś?

- No tak trochę.

- Zgaduje, że Kler i Emily już wpadły na plotki.

- To się zgadza.

- Tak myślałem.

- Alex.

- No?

- Znajdziesz mi jakieś zajęcie?

- Wiesz, możesz wrócić do tych jakie miałaś przed kłótnią... - posmutniał trochę, ale już po chwili  znowu się uśmiechnął.

- Bardzo chętnie.

Cóż. Do moich zajęć należało między innymi trenowanie kilku wilków z watahy, kiedy Alex był zajęty. Lubiłam to, zwłaszcza, że jestem z typu osób, które lubią się rządzić.

- Świetnie. Możesz zacząć od teraz.

- Na serio?

- Tak.

- To lecę.

- Brakowało mi cię... - powiedział.

- Mi ciebie też... kocham cię.

- Ja ciebie też.

Po tych słowach wyszłam z domu i udałam się w kierunku placu, który znajdował się kilka metrów od budynku. Na miejscu czekało już kilka wilków. Ich miny, gdy mnie zobaczyli, były bezbłędne. 

- No więc z racji tego że wasz alfa jest zmęczony po pracy, a ja wróciłam do domu, to dzisiaj ja poprowadzę wam trening - powiedziałam, na co ku mojemu zdziwieniu wszyscy się ucieszyli - Okey, to zaczynamy.

Wilki od razu zabrały się do wykonywania ćwiczeń, a po krótkiej rozgrzewce zaczęły uczyć się nowych chwytów, które im oczywiście najpierw zaprezentowałam.

Szło im naprawdę świetnie. Co prawda dziewczynom wychodziło lepiej niż chłopakom, ale cóż, wiadomo, że dziewczyny są lepsze.

Po skończonym treningu wszyscy rozeszli się do domu, ja natomiast postanowiłam, że pójdę się przejść, Gdy byłam już w lesie to zaczęłam się zastanawiać czy teraz już wszystko będzie w porządku... Czy znowu się nie pokłócimy i czy ja jednak nie wrócę do tego co było przez dwa tygodnie... Do bycia samotnikiem.

Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś dotyk, gdy się obróciłam zobaczyłam Alexa.

- Co tu robisz? Taka samotna?

- Nic takiego.

- Oh... to może droga pani pozwoli, że dotrzymam jej towarzystwa?

- Jeśli pan nalega. - zaśmiałam się do niego.

- No więc postanowione. - zaśmiał się.

Brakowało mi tego jego poczucia humoru. Zawsze umie mnie rozśmieszyć, nawet kiedy mam solidnego doła. Nie mogę uwierzyć, że chciałam od niego odejść... Na zawsze...

SamotnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz