9

1K 74 9
                                    

- O co chodzi? – Rozejrzałam się dookoła i podniosłam zamówioną pizzę – Bardzo dziwne... – Zamknęłam drzwi przycinając sobie niechcący ogon od piżamy – W morde... -wyciągnęłam ogon i wróciłam do kuchni. Leo już tam był i grzebał coś przy odtwarzaczu.
-Jak go zepsujesz to cię zabiję...
- Ja? Zepsuję?
- Nie no, bo to nie ty zepsułeś ostatni! – Powiedziałam ironicznie.
- A idź tam... PIZZA, PIZZA, PIZZA!!! -Leo zaczął skakać dookoła mnie.
-Od dzisiaj współczuję kelnerom... -Powiedziałam do siebie i położyłam pizzę na stole. Mój brat dalej skakał – Co ty, królik jesteś?! – Zaczął mnie powoli irytować.
- Tak! Jestem Bonn'im!!- Zaczął skakać po całej kuchni. Nawet wszedł na blat.
- Heh... – Ta, a w nocy będzie robił w gacie gdy zobaczy animatronika – Won z blatu! -Krzyknęłam wyjmując talerze z szafki.
   Zszedł w końcu z blatu ale nie przestał skakać. Dopiero jak dałam mu talerz z kawałkiem pizzy to się uspokoił. Też wzięłam sobie kawałek i poszłam za nim do salonu, obejrzeć jakiś film.
-Co dzisiaj oglądamy? -Zapytał Leo z pizzą w zębach.
-Nie wiem... Zależy co jest w telewizji. A, chwila! Nie wyłączyłam odtwarzacza w kuchni. Zaraz wracam.
   Pobiegłam szybko do kuchni, przy okazji prawie przywracając się o własny ogon, wyłączyłam odtwarzacz i światło, i wróciłam do salonu. Dzięki Bogu, droga powrotna była już bezpieczniejsza.
-Patrz! -Leo pokazał palcem śnieżący telewizor -Znowu się zepsuł!
-W morde... Wyłącz go, zaraz wracam... -Poszłam do mojego pokoju i po chwili wróciłam z moim czarno-czerwonym laptopem- Obejrzymy coś na laptopie. Jak dowiem się kto znowu rozwalił telewizor to przysięgam, że tak mu przywalę , że się nie pozbiera... -Chciałam przestraszyć Leo bo byłam prawie pewna, że telewizor nie działa z jego winy.
-Heh... Co oglądamy?
-YouTube? Try not laught challenge? -Sprawdziłam godzinę na laptopie.
-Dobra.
-Jest 17. Trzeba pilnować czasu.
   Włączyłam pierwszy lepszy filmik na YouTubie i zaczęliśmy oglądać. Mój brat dosłownie po pięciu sekundach filmiku zwijał się ze śmiechu. Ja nauczyłam się powstrzymać od śmiechu. Siedem matm w tygodniu z wredna babą, którą wstawia punkty karne za śmianie się, i moją nienormalną klasą, która momentami kompletnie rozwala system, jednak czegoś uczy.
   Jak zjadłam pizzę odłożyłam talerz na stolik. Leo chyba jeszcze trzy razy latał do kuchni i z powrotem. Gdzie on to mieści?! Jest dużo młodszy ode mnie a żre jakby miał żołądek wielkości konia.
   Oglądaliśmy filmiki losowo wybierane przez Leo. Byłam zmęczona całym dniem. Najpierw mój chomik, mały grubas obudził mnie o 5, potem stres z przejściem przez korytarz, Plushtrap, Fredd’ie i cała reszta... To wszystko sprawiło, że zasnęłam na kanapie.
   Byłam w jakimś pokoju. Było w nim tak ciemno, że prawie nic nie widziałam. Nagle otworzyły się drzwi w drugim końcu pomieszczenia a przez nie wleciało światło i było słychać muzykę oraz dzieci. W końcu widziałam gdzie jestem. Było to chyba jakieś zaplecze. Nie było tu wiele rzeczy, mianowicie kilka pudeł, skrzynka z narzędziami, lampy...
   Przeszłam w końcu przez te drzwi. Za nimi była jakaś sala, przypominająca restaurację. Wszędzie pełno kolorów, stołów, dzieci... Dla dzieci był tam raj. Nie dziwiłam się więc widząc kilkadziesiąt dzieci bawiących się z animatronikami. Były tam wszystkie oprócz Nightmare’a, Springtrap’a i Plushtrap’a albo jestem ślepa. Wszystkie bawiły się z dziećmi... No, prawie... Fredbear stał wyłączony na scenie.
   Weszłam w głąb sali przeciskając się pomiędzy dziećmi, które albo mnie nie widziały, co byłoby dziwne bo byłam od nich prawie dwa razy większa, albo po prostu mnie ignorowały. Dużo bardziej interesowały je animatroniki. Wtedy zauważyłam, że animatroniki wcale nie wyglądają strasznie, to nie były ich koszmarne tylko normalne, przyjazne wersje.
   Gdy byłam gdzieś mniej więcej w połowie Sali, nagle zapanowała cisza i zgasły wszystkie światła oprócz tych na scenie. W ciemności było widać tylko świecące oczy animatroników, które były skierowane dokładnie na mnie. No i dodatkowo, po wytężeniu wzroku zauważyłam, że dzieci również się na mnie patrzą. Nie wiedziałam co się dzieje.
   Nagle dzieci wepchnęły mnie pod scenę, a gdy odsunęłam się od niej do tyłu, one zrobiły to samo tyle, że... ode mnie.
   Zaczęła lecieć straszna melodia, włączył się Fredbear i po chwili zaczął śpiewać piosenkę, której w życiu nie słyszałam. Najprawdopodobniej była to pierwsza i jedyna piosenka, która mnie przerażała. Była po angielsku i mimo, że nie jestem amatorem w tym języku, to mało co rozumiałam tekst.
  Gdy w końcu Fredbear skończył piosenkę zaczął mówić w dziwnym języku, który nie przypominał mi żadnego ze znanych. Im dłużej mówił, tym bardziej światło stawało się czerwone. Gdy stało się całkiem czerwone zauważyłam, że dzieci są całe we krwi i stoją ze spuszczonymi głowami a animatroniki zmieniły się w swoje koszmarne wersje. Dalej wszystkie się na mnie gapiły.
   Gdy Fredbear, już straszny, skończył mówić zauważyłam, że wyciąga coś z za pleców. Spojrzał na chwilę na to i zaśmiał się strasznym głosem a potem rzucił mi to coś pod nogi. Nie musiałam się długo przyglądać. Była to głowa Springtrap’a. Nie wiedziałam o co tu chodzi. Zaczęłam panikować co u mnie jest dziwne. Spojrzałam z powrotem na Fredbear’a a potem zaczęłam skakać wzrokiem po wszystkich animatronikach. Nagle wszystkie naraz się wydarły i....
-CHOLERA!!! -Prawie spadłam z kanapy. Byłam cała zdyszana -Matko, ja się boję... -Kolejna dziwna rzecz, rzadko u mnie spotykana.
   Spojrzałam na laptopa, która godzina.
-Ja pierdziele, Leo zabiję cię!! -Była już 1 w nocy a Leo mnie nie obudził.
Dopiero wtedy zauważyłam, że Leo nie siedzi koło mnie.

FNaF Story: Poza logikąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz