11

976 70 9
                                    

Usłyszałam, jak animatronik upada na podłogę. Sama bym na niej wylądowała, bo zamach był tak silny, że poleciałam do przodu i prawie sama spadłam z szafki, ale w porę złapałam się jej krawędzi.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!! -Leo wyleciał spod łóżka z ,, okrzykiem wojennym” i rzucił się z linami na znokautowanego animatronika.
-Nie drzyj się, bo ściągniesz tu ich więcej … - Zeskoczyłam z szafki i zamknęłam drzwi na klucz. Myślałam, że nie będę mogła tego zrobić, bo w drzwiach będą nogi tego animatronika, ale na mój fart cały animatronik leżał w pokoju Leo.
   Włączyłam światło i trochę je przyciemniłam. 
-Cholera jasna !!-Przeraziłam się, gdy spojrzałam w stronę Leo.
-Gotowe! -Leo siedział na plecach, mocno związanego grubymi linami animatronika i szczerzył zęby.
-Leo to Springtrap!! -Dzięki Bogu i zarazem nie dzięki, nieprzytomny…
-Że kto?
-Złaź z niego pajacu i pomóż mi go podnieść!
-No już…
-Kurwa myślałam, że to będzie Freddy albo Chica -Powiedziałam podnosząc z Leo Springtrap’a.
-Cholera ale on ciężki- Leo miał identyczną minę gdy nasza mam kazała mu samemu sprzątnąć swój pokój. Mianowicie wytknął język i zrobił zeza.
   Przeciągnęliśmy Springtrap’a pod szafę, odwróciliśmy i oparliśmy go o nią plecami. Ręce miał z tyłu związane. Dzięki Bogu, że Leo nogi związał mu normalnie. W sumie, moim zdaniem wiązanie mu nóg było bez sensu.
-Ha! Jak się ocknie to tak go latarką przycisnę ,że …- Nie dokończył.
-A no właśnie…- Podeszłam do szafki i wyjęłam z szuflady niebieski w żółte pasy szalik Leo. Wróciłam do Springtrap’a i przewiązałam mu nim jego zamknięte oczy żeby światło lampy nic mu nie zrobiło.
-Co ty robisz?- Leo wyraźnie się wkurzył.
-Plany się zmieniły… Jego latarką nie będziesz torturował. Przynajmniej nie bez mojej zgody … Z nim już wystarczająco jest coś nie tak... Więc wątpię żeby latarka była konieczna.
-To nie fair!!!
-Nie drzyj się do diabła!!!- Wyciągnęłam latarkę spod łóżka.
   Mój brat burknął coś pod nosem i obrażony usiadł na swoim łóżku. W tym czasie podeszłam do drzwi na lewo od łóżka Leo, czyli tych niezabarykadowanych i zaświeciłam latarką na korytarzu. Cały czas był pusty. Trochę to było dziwne. Zamknęłam z powrotem drzwi na klucz.
-Dziwne korytarz jest cały czas pusty…
-Ha, boją się mnie !- Leo zeskoczył z łóżka, złapał bejsbola i zrobił pozę na rycerza .
-Phi…
-Co „Phi” ?-Spojrzał na mnie .
-Nic-Usiadłam na poręczy jego łóżka przy okazji przeganiając z niego małe Fredd’ie.
-He …- Leo na zmianę szturchał bejsbolem nogę Springtrap’a i uchylał szalik aby zobaczyć czy się ocknął.
- Daj mu spokój. Nie obudzisz go tak.
   Nie posłuchał. Dalej tak robił. Szczerze zaczęło mnie to trochę irytować. Zauważyłam, że za mną pojawił się mały Freddy i wpadłam na pomysł. Szybko go złapałam. Gdy tylko zauważył, że go trzymam zaczął się drzeć i panikować. Dziwnie to wyglądało.
-Cicho! Nic ci nie zrobię…-Powiedziałam półszeptem. Chwilę jeszcze się szarpał ale w końcu się uspokoił.
   Trzymając tego małego narwańca odwróciłam się z powrotem w stronę Leo. Dalej liczył na to, że Springtrap się ocknie.
-Nastrasz go trochę…- Powiedziałam temu skubańcowi do ucha. Jakoś dziwnie ten Mały Freddy się na mnie patrzył. Zignorowałam to.
   Wycelowałam i rzuciłam Fredd’im pod nogi Leo. W sumie to Freddy dłużej się turlał niż leciał…
-AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!-Leo dosłownie podskoczył przy okazji upuszczając bejsbola.
   Fredd’iemu po chwili przestało się kręcić w głowie więc zaczął mielić zębami patrząc na mojego spanikowanego brata.
   Po kilku sekundach Leo znowu wrzasnął i zaczął uciekać po całym swoim pokoju. Fredd’ie oczywiście go goniło. Wyglądało to przekomicznie.
   Tak bardzo się z niego śmiałam, że spadłam z poręczy na jego łóżko a potem prawie na podłogę. Wtedy zauważyłam dwa pozostałe małe Fredd’ie, które kibicowały swojemu bratu. Teraz to wyglądało też przedziwnie.
-Oto ten, którego boją się wszystkie animatroniki!- Powiedziałam ironicznie siadając na łóżku, oczywiście cały czas się śmiejąc.
-O cholera!- Jeden z małych Fredd’ich wskoczył mi na plecy przez co dostałam metalem w żebro.
   Spojrzałam na zegar. Była dopiero druga. Strasznie się ten czas jakoś dłuży.
   Przyszła mi do głowy dziwna myśl…
-Ciekawe czy coś mu się śni…-Powiedziałam do siebie w myślach.
   Nagle poczułam, że coś kładzie mi się na nogach.
-Świetnie… po prostu świetnie …-Powiedziałam ironicznie.
   Siedziałam teraz po turecku na łóżku Leo z dwoma małymi Fredd’iami, trzeci ciągle ganiał mojego brata. Jeden uwieszony za moją szyję siedział mi na plecach a drugi zwinął mi się w kłębek na nogach.
-No i masz … Nienawidzę być niańką…-Powiedziałam do siebie w myślach.
   Nagle wszyscy, nawet Leo, ucichli. Ktoś szarpał za klamkę w lewych drzwiach.
-Cholera!- Małe Fredd’ie uciekły pod łóżko prawie przy tym mnie przewracając.
   Leo złapał bejsbola i schował się za szafą. Nie no, świetna kryjówka.
   Był problem. Springtrap. Jakbym go tak zostawiła to zwiałby z tym czymś za drzwiami. Gorzej jakby to był Nightmare, który go…no… nie powiem, że lubi i pewnie by go zabił, zrzucając całą winę na dziecko na które polują , czyli Leo. Tak czy siak cały wysiłek ze złapaniem Springtrap’a poszedłby na marne.
- Sama do szafy cię nie wepchnę …- Pomyślałam patrząc na nieprzytomnego Springtrap’a- Leo na 101% mi nie pomoże a małe Fredd’ie prędzej on zmiażdży …A…i swoją drogą szafa jest zawalona rzeczami Leo... NIECH TO SZLAG!!-Tupnęłam nogą i skrzyżowałam ręce patrząc wkurzona na Springtrap’a- Co robić?!
   Szarpanie klamki ustało. Odetchnęłam z ulgą…
Mój brat niepewnie wysunął się z za szafy.
-Ogarnij się Leo z tym bejsbolem…
   Małe Fredd’ie wyskoczyły z pod łóżka i usiadły przed nim na podłodze na zmianę mieląc zębami. Fajnie to wyglądało.
-Chyba nas lubią…- Powiedziałam siadając na łóżku Leo.

FNaF Story: Poza logikąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz