- Hę? – Podeszłam i pomachałam mu ręka przed oczami.
- Myślałem, że coś słyszałem – odezwał się po chwili. – Najwyraźniej mi się tylko wydawało.
Podałam mu zgubę ,którą od razu postawił na miejscu.
-To jak zneutralizować ten jad? – spytałam.
-Muszę cie ugryźć.
- Co?!- Cofnęłam się o dwa kroki.
-Mój jad neutralizuje jego i na odwrót- powiedział niewzruszony.
-Nie ma innego sposobu?- Patrzyłam na zęby Fredbear’a z przerażeniem. Czy naprawdę kolejne ugryzienie było konieczne?
-Spokojnie, nie muszę ci rozszarpywać ręki. Już przy minimalnym ukłuciu jad robi swoje.
Wcale mnie to nie uspokoiło. Sama wizja ponownego włożenia ręki do takiej paszczy była dla mnie tak przerażająca , że zaczęłam się zastanawiać czy to nie jest pewnego rodzaju PTSD.
- J-ja -urwałam. – Musze przemyśleć … To.
-No błagam. Na pewno spotkały cię już gorsze rzeczy –Przewrócił oczami po czym usiadł na podłodze.- Wolisz się męczyć z jadem?
Zamyśliłam się na chwilę mimo że nie było nad czym się zastanawiać. Odpowiedź była oczywista. Małe ukłucie sprawiłoby bezkonkurencyjnie mniejszy ból niż kolejny „atak”.
Usiadłam przed Fredbear’em i wyciągnęłam lewą dłoń. Nie chciałam patrzeć gdy moja ręką będzie pomiędzy jego zębami. Bałam się że mój mózg nie wytrzyma tego widoku.
-Nie musisz zamykać oczu – odezwał się .
- Po prostu to zrób.
Przez głowę przeszły mi myśli czy może nie ufam mu za bardzo. Przecież równie dobrze gdy nie patrzyłam mógł mi odgryźć cała rękę. Próbowałam stłumić wszystkie myśli wiedząc, że jak zwykle do niczego one nie doprowadzą. Odważyłam się zrobić już głupsze rzeczy i byłam ciągle w jednym kawałku. Teraz też nie mogło to się skończyć źle. Albo i mogło. Jak na komendę przyszło mi do głowy 30 wizji tego co zaraz się wydarzy . Każda gorsza od poprzedniej. Każda następna bardziej bolesna od poprzedniczki.
-Boże co ja robię -Przeszedł mnie dreszcz. Uświadomiłam sobie jak bardzo wystawiałam się na śmierć.
- Jak długo zamierzasz jeszcze siedzieć z zamkniętymi oczami i trząść się jakbyś w śniegu siedziała?
Otworzyłam oczy. Fredbear wciąż siedział na podłodze i patrzył na mnie zdziwiony.
Spojrzałam na swoją rękę. Zauważyłam na niej kilka miniaturowych dziurek z których ledwo co leciała krew.
-Nawet nie poczułam.
-No widzisz. Może to dlatego, że bardziej skupiłaś się na panikowaniu– dodał po czym się zaśmiał.
- Czyli teraz powinno być ze mną już wszystko normalnie ?
- Nie do końca . Musisz trochę poczekać aż jady się -przerwał. Animatronik podniósł uszy i zaczął się rozglądać lokalizując źródło jakiegoś niesłyszalnego dla mnie dźwięku.- Ze sobą przegryzą.
Fredbear wstał dalej rozglądając się i kręcąc uszami na wszystkie strony.
- Co słyszysz ? – spytałam i również wstałam .
Animatronik przez chwilę milczał ,nie przerywając tego co robił.
-Kogoś…
Nagle usłyszałam głośnie kroki za drzwiami. Gwałtownie się odwróciłam a Fredd’ie z wrzaskiem uciekły z powrotem pod łóżko. Szybko przeleciałam wzrokiem po pokoju czy nie byłoby w nim czegoś do obrony. Nie zauważyłam nigdzie łomu który prawdopodobne wpadł gdzieś do bałaganu pod łóżkiem i wyciągnięcie go trochę by trwało. Rozglądałam się jeszcze chwilę po pokoju szukając dosłownie czegokolwiek. Jakby się uprzeć mogłam rzucić laptopem co byłoby kompletnym kretynizmem i marnotractwem pieniędzy. MOGŁAM też rzucić jednym z małych Fredd’ich, które wychyliły się spod łóżka i skrzeczały w stronę źródła hałasu .
Drzwi nagle otworzyły się z hukiem, który wypłoszył małe Fredd’ie a do środka wbiegł Jack.
- Karisa, błagam! Powiedz temu czemuś, żeby...
Fredbear rzucił się z rykiem na Jacka, który cofnął się szybko z powrotem na korytarz.
- Fredbear nie! – Pobiegłam za nimi.
Animatronik machał łapami próbując dosięgnąć Jacka ale on na szczęście dawał radę unikać każdego ciosu. Ja stałam przerażona w przejściu bo nawet nie wiedziałam jak mogłabym zatrzymać Fredbear’a bez narażania również własnego życia.
- Jack, co się stało do cholery?! – krzyknęłam.
Fredbear złapał Jacka obydwoma łapami i odwrócił się w moim kierunku.
- Nie mam pojęcia co się dzieje u ciebie w domu ale on nie rozumie, że robi coś źle a jak mu to powiedziałem – Fredbear bardziej ścisnął Jacka, próbując go uciszyć.– To się wściekł!
- Słuchaj gówniarzu! – Nagle coś pchnęło mnie w bok a gdy ponownie złapałam równowagę zobaczyłam rozwścieczonego Springtrap’a. – Nie znasz się to się nie odzywaj!

CZYTASZ
FNaF Story: Poza logiką
Genç KurguPewnej nocy 15-letnia, główna bohaterka odkrywa, że w jej domu pojawiły się animatroniki. Z biegiem czasu okazuje się, że nie wszystkie roboty mają takie same zamiary, cała sytuacja ma dużo głębsze dno niż na początku zakładała a postacie, które spo...