- Idiota... Chociaż w sumie to nie taki głupi pomysł...
- Ha!- Mój brat prawie spadł z krzesła – Oni nas straszą a my będziemy ich torturować!! Ha!
- Szaleniec...
Skończyliśmy w końcu śniadanie i włożyliśmy naczynia do zmywarki. Jak zwykle mieliśmy problem z jej włączeniem.
- Czekaj, zaraz wracam... – Powiedziałam i pobiegłam do mojego pokoju. Wpadłam na kolejny pomysł...
Wróciłam do kuchni z odtwarzaczem i płytą w ręce.
- Oooooooo!!! – Mój brat prawie, że wył.
- ESCAPE TONIGHT!! -zaśpiewałam fragment piosenki.
- Puść, puść, puść, puść! -Leo zaczął skakać.
- Ha! A myślałam, że boisz się Fredbear’a...
-Wal się... PUŚĆ, PUŚĆ, PUŚĆ... – zaczął się jeszcze głośniej drzeć.
- No dobra no... Całą playlistę od razu puszczę...
- Że co?
- Choć do twojego pokoju... – Powiedziałam i włożyłam płytę do odtwarzacza a potem podkręciłam głośność prawie na maksa. Oczywiście za każdym razem jak był refren to musieliśmy się drzeć. Tym bardziej jak to był refren „March onward to your nightmare” zespołu DaGames. I ja i mój brat kochamy tą piosenkę. Zawsze jak ktoś ją puści to musimy zacząć śpiewać. No ale przynajmniej nie fałszujemy. Cała nasza rodzina ma świetne głosy do śpiewania. Szkoda tylko, że nie takie same gusta co do muzyki. Dzięki Bogu, że ja i Leo mamy podobny gust.
Gdy weszliśmy do pokoju Leo trochę ściszyłam muzykę, tak żeby było słychać co się mówi. Leo nie zauważył, że muzyka gra ciszej, i śpiewając zaczął skakać po swoim łóżku.
- Dobra... Przecież nie będziemy tak się drzeć cały dzień.
- Czemu nie? – Powiedział mój brat dalej skacząc po łóżku.
- Bo oni tu w nocy wrócą?! A my nie jesteśmy w ogóle przygotowani! A nie... sorry... MAMY TYLKO PLAN!! I to niedopracowany!
- Idę po bejsbola... – Powiedział i łaskawie przestał skakać po łóżku.
- W końcu coś... – Zaczęłam sprzątać w jego pokoju.
Posegregowałam trochę rzeczy. Wyszły mi dwie sterty. Jedna z zabawkami a druga z ciuchami bo poduszki i kołdrę z powrotem położyłam na łóżku.
- Kurde, za dużo roboty. Na pewno da się to jakoś szybciej ogarnąć – Powiedziałam i wrzuciłam byle jak ciuchy do szuflad a zabawki wepchnęłam do szafy. Akurat wrócił Leo.
- Szybka jesteś... Patrz co znalazłem – Wciągnął za sobą do pokoju kij bejsbolowy i łom.
- Skąd żeś wziął łom?!
- Był w garażu... – Zaczęłam się zastanawiać co jeszcze można tam znaleźć.
- Utrzymasz go?
- Nie...
- To ja go wezmę... – Powiedziałam i mu go zabrałam.
- Ej!
- Przecież go nie utrzymasz...
- W sumie racja...
Spojrzałam na zegar.
- Mamy równo 12 godzin – Strasznie szybko ten czas leci - Szczerze to ja bym się chciała przespać.
- No w sumie to ja też... – Ziewnął .
- Dobra jak coś to ja jestem u siebie. Walnij mnie w ramię to od razu się obudzę, Ok?
- Ok, a mogę trochę pograć na laptopie?
- Dobra, ale jak do 23 się sama nie obudzę to masz mnie obudzić.
- Jej! - mam wrażenie, że dotarło do niego tylko pierwsze słowo.
Wyszłam z pokoju. Na 99,9% będzie grał do 23 jeśli go nie upilnuję...
Poszłam jeszcze do kuchni bo zapomniałam stamtąd zabrać mojego królika. Szczerość, w jednej ręce łom, w drugiej pluszowy królik.
Weszłam do kuchni. Królik leżał na blacie. Złapałam go i od razu poszłam do mojego pokoju.
- Chyba najpierw trochę porysuję i dopiero potem się prześpię... – Pomyślałam.
Weszłam do mojego pokoju i odłożyłam królika oraz odtwarzacz na komodę koło klatki Houstona.
- Co tam, ćpunie? – Przyłożyłam palec do kraty. Szaro biały chomik od razu wybiegł ze swojego domku i podbiegł do mojego palca. Oczywiście myślał, że to jakiś smakołyk dla niego więc na zmianę lizał i gryzł mi palca.
- Idiota, to mój palec – Wyjęłam z szafki kawałek dropsa dla chomików – Masz, to się je a nie moje palce.
Podeszłam do biurka i wyjęłam z szuflady kartki i ołówek automatyczny z gumką. Potem usiadłam w kącie, na mojej starcie poduszek. Były one we wszystkich kolorach oprócz różowego bo za specjalnie nie przepadam za tym kolorem.
- Chwila, przecież ja jestem ciągle w piżamie... – Wstałam z poduszek i podeszłam do szafy. Wyjęłam stamtąd jakieś ubranie i czarnego kota. To znaczy piżamę jednoczęściową czarnego kota.
Przebrałam się i z powrotem usiadłam na stercie poduszek.
- Co narysować... – Powiedziałam do siebie biorąc z powrotem do ręki kartki i ołówek. Oczywiście jak zwykle około pół godziny zastanawiałam się co narysować. W końcu jednak postanowiłam, że narysuję animatroniki. No... nie wszystkie bo mi się nie chciało.
Zaczęłam rysować Springtrap’a. Zajmował pół kartki. Z za jego lewego ramienia wyglądał mu szczerzący zęby Plushtrap, z prawej strony za nim stał Freddy a po środku przed nim trzy małe Fredd’ie z otwartymi pyszczkami. Natomiast z jego lewej strony, z tyłu stał Nightmare. Poprawiłam na koniec trochę cały rysunek. Całkiem ładnie wyszło.
Spojrzałam na telefon która godzina.
- Cholera już prawie 15... Pójdę sprawdzić czy Leo wyłączył laptopa... – Powiedziałam i odłożyłam mój rysunek na biurku a potem poszłam do pokoju Leo. Na bank ciągle gra na laptopie.
Już na korytarzu koło jego pokoju słyszałam jak się drze.
- Jezu, Leo ogarnij się!! – Wydarłam się gdy stanęłam w drzwiach ale i tak on mnie nie usłyszał.
Leo skakał po swoim łóżku i w kółko krzyczał, że kogoś zabił.
- Pewno jakiegoś bossa w grze zabił... – Powiedziałam do siebie, podnosząc poduszkę, która leżała koło drzwi bo Leo znowu rzucał nimi po całym pokoju.
Zamachnęłam się i rzuciłam poduszką w Leo.
- Aaaaaaaa!! - Prawie spadł z łóżka.
- Wyłącz tego laptopa w końcu...
- Ej, no nie!
- Za około pół godziny chodź do kuchni...
- Będzie pizza?
- Będzie...
- Jej!! – Znowu prawie spadł z łóżka.
- Ale masz wyłączyć laptopa... O i zabieram odtwarzacz – Podeszłam i wzięłam go pod pachę.
- Ok...
Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Po drodze wyjęłam telefon z kieszeni i zamówiłam pizzę. Potem, jak już byłam w kuchni, włączyłam odtwarzacz i odłożyłam go na blacie.
Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać Facebook'a. Miałam kilka nowych zaproszeń do znajomych, z 20 powiadomień i całkiem sporą ilość wiadomości na czacie.
- Jezu, nudzi się wam czy co?! – Znowu to samo. Nie wchodzę na „Fejsa” 2 dni i już wszyscy do mnie wypisują bo myślą, że nie żyje.
Przejrzałam, mimo wszystko, co mi powysyłali. W większości to były durnoty typu „Patrz co sobie kupiłam...” itp. Sorry bardzo ale... CO MNIE TO OBCHODZI?! Po pierwsze i tak będą przy każdej okazji tym szpanować, a po drugie nie jestem typem zakupoholika ani modoholika. Mam swój styl i mało co interesuje mnie moda. Może jestem dziwna a może jestem jedyną normalną dziewczyną na tym świecie. Logika działa w dwie strony...
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Szybcy są... – Sprawdziłam na telefonie godzinę – Że co?! 16:37?! Cofam to co powiedziałam. Cholera, znowu zagapiłam się w telefon...
Pobiegłam szybko do mojego pokoju po portfel.
- Dzień do...- Otworzyłam drzwi wejściowe – Aha...
Na wycieraczce leżała cieplutka pizza ale nigdzie nie było dostawcy.
![](https://img.wattpad.com/cover/126748016-288-k875801.jpg)
CZYTASZ
FNaF Story: Poza logiką
Ficțiune adolescențiPewnej nocy 15-letnia, główna bohaterka odkrywa, że w jej domu pojawiły się animatroniki. Z biegiem czasu okazuje się, że nie wszystkie roboty mają takie same zamiary, cała sytuacja ma dużo głębsze dno niż na początku zakładała a postacie, które spo...