- O nie... – Plush wychylił się z za mnie – Jest gorzej niż myślałem... – Podbiegł do lewych drzwi – Daj klucz!
Wyjęłam więc go z kieszeni i rzuciłam Plushtrap’owi a on szybko otworzył nimi drzwi i wybiegł przez nie, zostawiając klucz w zamku.
Przez chwilę patrzyłam na otwarte drzwi zastanawiając się co się właśnie odwaliło ale w końcu przypomniałam sobie, że na korytarzu są najprawdopodobniej inne animatroniki więc szybko podeszłam do drzwi i zamknęłam je przekręcając kluczyk a następnie chowają go do kieszeni. Springtrap cały czas dyszał. Trwało to na bank dłużej niż przedtem.
W końcu Małe Fredd’ie się ocknęły i ta dwójka leżąca na podłodze z niewiadomego powodu na widok Springtrap’a, wydarła się i uciekła pod łóżko. Trzeci Freddy natomiast usiadł na skraju łóżka i gapił się na Springtrap’a.
Po jakimś czasie gdy Springtrap siedział już dłuższą chwilę z opuszczoną głową, dalej niezmiennie dysząc postanowiłam, że zrobię coś trochę durnego.
Podeszłam trochę bliżej do Springtrap’a i usiadłam obok na podłodze. Znowu....
- Ty chyba zdurniałaś... – Leo wturlał się pod łóżko gdzie siedziały dwa Fredd’ie.
- Masz lepszy pomysł jak się dowiedzieć o co tu chodzi to słucham kretynie – Pomyślałam.
Przez krótką chwilę przyglądałam się Springtrap’owi i gdy trochę uspokoił oddech postanowiłam się odezwać.
- O co chodziło Plushtrap’owi? – Spytałam spokojnie choć nie wiem czemu ale byłam poddenerwowana.
Milczał.
- Nie wiem...
- A ja myślę, że dobrze wiesz – Powiedziałam to i zaczęłam się bić z myślami czy on przypadkiem na prawdę nie wie.
Znowu milczał.
- Po co ci to niby wiedzieć? Co ta informacja zmieniłaby niby w twoim życiu?! – Zaczął po chwili.
- Po prostu się pytam bo widocznie jest coś z tobą nie tak a może bym dała radę pomóc...
- Pomóc?! Czy ja wyglądam na proszącego o pomoc?!
- Szczerze? Może nie proszącego ale widać, potrzebujesz pomocy.
- Słuchaj cholera jakbym potrzebował pomocy to bym był tego świadomy ale kurwa nie potrzebuje!
Nie rozumiem czemu aż tak się wściekł, przecież nie robię nic złego teraz. Nie wiem ale wiem, że jak teraz mu odpuszczę to nigdy prawdopodobnie się nie dowiem.
Springtrap patrzył się na mnie wyraźnie wściekły i możliwe, że obecnie byłabym już martwa gdyby nie to, że był związany. Wniosek mam jeden : ten temat z jakiegoś powodu jest strasznie dla niego drażliwy.
- Jesteś naprawdę irytującym stworzeniem – Springtrap dodał po chwili.
- Słuchaj no wreszcie – Lekko się wkurzyłam i postanowiłam wykorzystać chwilowe niepanowanie nad sobą bo skoro łagodnie się nie da to może tak się da – Mam wziąć znowu jakąś latarkę czy cokolwiek i cię walnąć żebyś sobie przypomniał o swojej lewej nodze ?! A może mam ci przypomnieć co się działo już dwa razy na moich oczach dokładniej na korytarzu i jakiś czas temu tutaj??? – Powoli zaczęłam sobie uświadamiać, że właściwie to ja nie wiem co ja właśnie robię i co ważniejsze czemu to robię- Czemu to czy powiesz czy nie robi ci jakąś różnice?- Emocje już w zupełności ze mnie opadły i zaczęłam się zastanawiać co się właśnie stało a z drugiej strony co będzie dalej.
Panowała cisza. Patrzyłam się przez jakiś czas w podłogę wciąż myśląc ale po chwili przestałam, wstałam z podłogi i zamierzałam wyjść z pokoju bo moja obecność tutaj tylko spowoduje złe rzeczy. Po prostu nie byłam tam wcale potrzebna. Wystarczy, że Leo zamknie drzwi na klucz i już jest stosunkowo bezpieczny więc tak właściwie to ja mogę siedzieć u siebie w pokoju.
- To przez jad... – Zatrzymałam się szczerze zdziwiona.
Springtrap odpowiedział mi na pytanie i tak to był dla mnie szok. Czyli, że z jakiegoś powodu metoda krzyku jest na niego skuteczna, znaczy chyba bo nie wiem czy to był powód dla którego zmienił zdanie. Tak czy siak nie zamierzam używać tej „metody” nigdy więcej chociażby dlatego, że tak właściwie nie mam po co. Może po prostu ktoś mnie naćpał i teraz mam jakieś zwidy i to wszystko nie dzieje się na serio. Tak naprawdę chyba nawet miałam nadzieję, że to nie jest rzeczywistość.
- Jak to „jad”? – Postanowiłam jednak zostać i usiadłam na podłodze ale już dalej od Springtrap’a, co prawda na przeciwko niego ale oparta plecami o łóżko Leo.
- Z zębów Fredbear’a...
- Czekaj wróć – Myślałam, że się przesłyszałam- Fredbear... Ma jad na zębach??? - Kiwnął głową na tak- Czyli, że Fredbear cię uchlał...
- Nie do końca.
- Hę?
- Nie Fredbear tylko Nightmare.
- To oni mają taki sam jad, tak?
- Nie.
- To jak to może być jad Fredbear’a skoro uchlał cię Nightmare??
Springtrap westchnął a ja miałam przeczucie, że zaraz będę miała jakiś wykład.
- Raczej wiesz jak wyglądają koszmarne animatroniki – Przytaknęłam – Otóż one muszą mieć cały czas ostre zęby... – Tak właściwie to zastanawiam się po co - ... Raczej wątpię żebyś widziała jakiegokolwiek z tępymi zębami... – Tak właściwie to... A w sumie to nie bo Plushtrap’a nie liczę – Znaczy Freddy – Fredd’ie automatycznie na to imię spojrzały się w jego stronę – Wydaje mi się, że on ma trochę stępione zęby ale mniejsza, nie będę ci teraz wszystkiego tłumaczyć. A poza tym nie mogę.
-Nie możesz czy nie chcesz – Musiałam zadać to pytanie, po prostu musiałam.
- To drugie – Wiedziałam ale jakoś nie zależy mi na tym żeby wiedzieć wszystko wiec nie widzę celu żeby ciągnąć temat Fredd’iego. Może kiedyś się dowiem – Ale wracając... - Swoja droga było widać, że Springtrap czuł się już dużo lepiej -...w skrócie to wypadają im zęby.
- Przepraszam, że co – Pomyślałam tylko bo nie chciałam po raz kolejny mu przerywać ale dosłownie zakrztusiłam się aż powietrzem jak tylko to usłyszałam.
- A na ich miejsce wyrastają im nowe ostre.
- One im tak odrastają w nieskończoność?? Czy jest jakiś limit? – Matko święta powiedz, że tak.
- Nie ma limitu – FUUUUUUUUUUCCCK
-Kurna mać maszynom rosną zęby, czym oni mnie naćpali??? – Pomyślałam i chyba dostałam tiku nerwowego w lewym oku.
- Nightmare musiał w jakiś sposób zdobyć ząb Fredbear’a który niedawno wypadł bo gdyby to był stary ząb to nie byłoby w nim już jadu.
- I ci go wbił, tak? – Kurna mać wewnętrznie słyszałam tylko rzeczy typu „maszynom rosną zęby” albo „ żyjesz w rzeczywistości gdzie maszyny se oddychają i ogólnie na twoich oczach dzieje się jakiś chyba scenariusz z „Gliniarzy””. Tak kurde już widzę te nagłówki w gazetach „królik po stwierdzonym zgonie dźgnięty przez niedźwiedzia zębem innego niedźwiedzia”. Nie wiem co mi dali ale skoro właśnie se gadam z animatronikiem on mi jeszcze odpowiada to raczej coś mocnego.
Springtrap kiwnął głową na tak.
Spojrzałam na zegar, czterdzieści dwa po piątej rano. Zaraz będzie szósta ale to nie jest ważne bo mam podejrzenie że z jakiegoś powodu oni nie znikają po 6. Gorzej dla mnie.
- Nuuuuudddzi mi się! – Leo uznał, że za długo był cicho.
- I co ja mam na to niby poradzić, że mi to mówisz??? – W sumie to i tak najprawdopodobniej teraz panowałaby dziwna cisza więc może robienie czegoś nie jest głupim pomysłem ale jest jeden problem, Springtrap. Nie wiem mam go tak tu zostawić związanego?? Ale z drugiej strony to jakoś mam obawy co do uwalniania go. Pomyślę.
-A co jak go tym walne? – Leo pomachał bejsbolem a druga ręką wskazał na Springtrap.
Zdurniałam w tamtym momencie. Po co niby? Chociaż w sumie to mój brat i on taki po prostu już jest ehhh... Po prostu go trzeba zignorować i będzie dobrze.
No nie do końca. Parę sekund później mój brat biegł z „okrzykiem wojennym” na swój cel. W ostatniej chwili złapałam Leo ręką za bluzkę i odciągnęłam a druga ręką złapałam bejsbol tak, że nie mógł nim ruszyć
- Chwila, to nie jest prawdziwy bejsbol. Przecież to plastik! – Pomyślałam i w sumie to nie mógł być prawdziwy bejsbol bo przecież to dziecko by go nie było w stanie podnieść. Głupia ja. Nie rozpoznałam zabawki od prawdziwego kija... Dobra niech się trochę pobawi.
Puściłam Leo a on oczywiście wrócił do przerwanego okrzyk co było do przewidzenia tylko, że tym razem odprawiał jakiś chyba rytuał bo zaczął latać po całym pokoju i dopiero po chwili biegł w kierunku Springtrap’a. Oczywiście cały czas się drąc. Leo zatrzymał się przed nim z bejsbolem nad głową szykują się do uderzenia i zaczął gadać jakiś monolog o tym, że to zemsta itd. Prawdopodobnie zapamiętał ten tekst z jakiejś gry i teraz powtarza jak debil. I wtedy się zdziwiłam. Springtrap podkulił uszy i odwrócił głowę od bejsbola.
![](https://img.wattpad.com/cover/126748016-288-k875801.jpg)
CZYTASZ
FNaF Story: Poza logiką
Fiksi RemajaPewnej nocy 15-letnia, główna bohaterka odkrywa, że w jej domu pojawiły się animatroniki. Z biegiem czasu okazuje się, że nie wszystkie roboty mają takie same zamiary, cała sytuacja ma dużo głębsze dno niż na początku zakładała a postacie, które spo...