25

712 47 3
                                    

-Nie mam pojęcia dlaczego mam tego nie mówić ale jeżeli to powiem to rzuci się na mnie -pomyślałam. Nie byłam tak zwinna jak Selen. Gdyby się na mnie rzucił, jedyną sensowną rzeczą jaką mogłabym zrobić byłoby uderzenie go w jego wnętrze przez jedną z dziur w jego ciele.
-Halo ? Ziemia do Karisy- Jack pomachał ręką przed moimi oczami .
- Wal go po kolanach- powiedziałam cicho.
-Co ?
-Wal go po kolanach Selen! – krzyknęłam układając ręce wokół ust.
   W tym samym momencie Selen z ogromną siłą zamachnęła się na lewe kolano animatronika ale ten odsunął się i trafiła w jego piszczel. W ten sam piszczel co Freddie.
   Springtrap ze skowytem padł na lewą nogę dociskając ją do podłogi własnym ciałem.  Selen wystraszona tak silną reakcją animatronika cofnęła się i patrzyła na przeciwnika ze zmieszaniem na twarzy. Stworzenie z którym walczyła od dobrych kilkunastu minut nagle padło, niczym ugodzone w serce, od jednego ciosu w nogę.
- A nie mówiłem?- Jack uśmiechnął się do mnie i podszedł do Selen omijając animatronika.- Jak bardzo chcesz mu jeszcze dowalić Selen? Wyżyj się. Niech ma nauczkę za zadzieranie z nami.
   Stałam dłuższą chwilę w miejscu i patrzyłam przed siebie. Celowo padł na nogę by stracić w niej czucie i stłumić ból. Mimo wszystko widziałam jednak na jego pochylonym pysku grymas bólu z którym walczył. Patrzył co prawda na podłogę ale wciąż można było dostrzec jego rozwścieczone spojrzenie.
-Nie wiem- Selen również badała animatronika wzrokiem.- On jest jakiś dziwny.
-To nie zmienia faktu , że nas zaatakował -Zauważyłam, że za każdym razem gdy Jack coś mówi , Springtrap patrzy w jego stronę, warcząc przy tym.
-Nie wiem.
- Karisa ? Co tak stoisz ? Co tu się właściwie dzieje, że to tu jest?- Wskazał na Springtrapa ,który jeszcze głośniej zawarczał gdy tylko Jack zbliżył swoją rękę do jego głowy. Mój przyjaciel szybko ją cofnął, patrząc z odrazą i przerażeniem na animatronika.
- Nie krzywdźcie go bardziej -odezwałam się w końcu. Springtrap prychnął cichym śmiechem i pokręcił głową na te słowa.
-Cicho błaźnie! -Selen zagroziła animatronikowi łomem jednak on nawet nie zwrócił na to większej uwagi.- Co?
-Czemu nie? – Jack spojrzał na mnie zdziwiony.
-On nie jest niebezpieczny.
-Żartujesz sobie? Po prostu spójrz na to coś. Nie wmówisz mi, że nie powinniśmy się tego obawiać. Ogłuchłaś i nie słyszałaś jak mówiłem, że nas zaatakował?!
-Też mówiłam, że nas zaatakował -dodała Selen.
-On jest osłabiony- Na te słowa animatronik spoważniał i spojrzał w moją stronę.- Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć. Sama tego do końca nie rozumiem. Ale…- Patrzył na mnie wciąż wściekły ale dostrzegłam wtedy coś więcej, lęk w jego oczach. Wiedział, że teraz mnie nie powstrzyma.- Powinnam ? On i tak jest już pod wpływem silnych emocji. Czemu tak bardzo nie chce, żeby więcej osób o tym wiedziało? Jak inaczej mogę im wytłumaczyć, że on naprawdę nie jest tu największym zagrożeniem? Czy to, że powiem im, że on jest chory coś zmieni? - Zastanawiałam się.
-Karisa? Znowu się zamyślasz- Jack ściągnął mnie z powrotem do rzeczywistości.- Co ty wiesz czego my nie wiemy skoro twierdzisz, że on nie jest zagrożeniem dla kogokolwiek z nas.
-On …- Zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja mogłabym nie chcieć, żeby inni wiedzieli o jadzie i spowodowanych nim atakami. -Musisz go jakoś uspokoić -Zrezygnowałam z ujawnienia tej informacji moim przyjaciołom. Przynajmniej na tamtą chwilę.
- Ale o co ci chodziło – odezwała się Selen.
-Najpierw go uspokójcie.
-Masz na myśl coś takiego jak z tamtym ?-Jack gwałtownie kucnął i wyciągnął rękę w kierunku szyi Springtrapa. Animatronik zaskoczony tak szybkim i zuchwałym ruchem z jego strony, odskoczył w bok wciąż nie podnosząc się z podłogi i stało się to czego się najbardziej obawiałam.
-Jack nie!- krzyknęłam podbiegając do przyjaciela.
   Po raz kolejny usłyszałam znajomy już dźwięk a chwilę później Springtrap osunął się na podłogę padając na prawą rękę ,którą próbował się uchronić od upadku a drugą łapiąc się za serce. TO znowu się stało.
-Co do diabła?!- Selen do reszty wystraszona odskoczyła od animatronika.
   Jack cofnął się natychmiastowo patrząc na Springtrapa z  bojaźnią w oczach. Otrząsnął się w chwili gdy do niego podbiegłam i spojrzał na mnie.
-Karisa , proszę wyjaśnij mi co tu się dzieje -powiedział z irytacją w głosie.- Bo ja już cholera absolutnie nic nie rozumiem! Co się z nim dzieje do diabła?!
- Nie mogę tego szybko wyjaśnić, nie mogę tego w ogóle wyjaśnić bo będzie gorzej , po prostu musimy go jakoś uspokoić- Animatronik zwijał się na podłodze z bólu, ciężko oddychając przez zaciśnięte zęby. Rozumiałam przez co przechodzi. Czułam kłucie w sercu bo ten widok przypomniał mi jak ja wtedy cierpiałam a z nim było znacząco gorzej.
-I jak masz zamiar to niby osiągnąć?
-A gdyby go znokautować?- Selen machnęła łomem.
-Nie! Musi być jakaś inna opcja. Jack, zrób to samo co zrobiłeś z Fredbearem!- krzyknęłam.
-To co z tamtym ? Żartujesz sobie? Przecież to mnie nienawidzi! Widziałaś co się działo gdy tylko zbliżałem rękę.
-Na mnie nie patrzcie- szybko dodała Selen.- Nie dotknę tego inaczej niż kijem. Poza tym mnie to on raczej równie nienawidzi – spojrzała na łom.- A Karisa?
-No właśnie. Myślę, że on z naszej trójki to najbardziej toleruje ciebie. Ty to zrób.
-On się nikomu nie pozwala dotknąć! Wcale nie jestem wyjątkiem. Ostatnim razem jak próbowałam to odskoczył jak oparzony!
-To ty z jakiegoś powodu twierdzisz, że to nie jest zagrożenie. -Selen skrzyżowała ręce.-Nas zaatakował i ja mam szczerze gdzieś co się z nim dzieje, po prostu to jest dziwne i dlatego w jakikolwiek sposób się tym interesuje.
- To jest królik, zgaduje – Jack ponownie badał wzrokiem Springtrapa. -Więc spróbuj na uszach, za uszami albo też po żuchwie.-Odwrócił się do mnie.
-Kiedy ja niby powiedziałam, że to zrobię?!
-Po prostu to zrób i nie dramatyzuj- Selen delikatnie pchnęła mnie w stronę animatronika.
-Zdrajco. Ty też ?!- Spojrzałam na Springtrapa. Leżał już cały na podłodze, z zamkniętymi oczami i nie znikającym, silnym wyrazem bólu na pysku wciąż dysząc przez zaciśnięte zęby. Dodatkowo momentami dostawał dreszczy.
-My idziemy do salonu a ty rób swoje- Jack odwrócił się i ruszył korytarzem. Zatrzymał się jednak po zrobieniu kroku.- Powodzenia „zaklinaczko robotów”-rzucił za siebie i ponownie ruszył w kierunku salonu.
-Zatłukę cię! – Patrzyłam na niego wściekła i przerażona.
-Powodzenia -Selen poklepała mnie po plecach i dogoniła Jacka.- Ona powiedziała „poskramiacz robotów” a nie „zaklinacz”- powiedziała do chłopaka.
-Jedno i to samo -machnął ręką.- Ważne, że wie o co chodzi.
   Oboje skręcili za róg i zniknęli mi z oczu.
-Jezus Maria- pomyślałam.

FNaF Story: Poza logikąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz