19

826 52 1
                                        

- Co to za diabli balast?! – Foxy spudłował hakiem, który wbił się w futrynę zamiast w moje oko.
  - Siedź na tyłku i się nie ruszaj- Springtrap złapał Fox’iego za kark i pociągnął go do tyłu, z powrotem usadawiając go na stołku. – Jeszcze nie skończyłem.
- Kurwi brudas... – warknął Foxy łypiąc okiem na Springtrap’a.
   Stałam przywarta do ściany jeszcze przez chwilę, obserwując otoczenie. Leo siedział na blacie za Springtrap’em grzebiącym w karku Fox’iego i bacznie obserwował jego poczynania przy okazji bawiąc się tłuczkiem do mięsa. Oczywiście byłam jedyna osobą, która jakkolwiek przejęła się sytuacja przed chwilą.
   Uspokoiłam się po chwili i odsunęłam się od ściany. Odetchnęłam z ulgą uświadamiając sobie, że tak długo jak Springtrap majstruje w mechanizmach Fox’iego, nie pozwoli mu się ruszyć z miejsca.
- Wyjaśni mi tu ktoś do cholery o co tu się dzieje?! – wywarczał Foxy po chwili ciszy.
- Nie – krótko odpowiedział Springtrap po czym spojrzał spode łba w moją stronę.
   Stałam z wyraźnym niezrozumieniem na twarzy patrząc na jego jak zwykle niewzruszony, bez emocjonalny wzrok. Z każdą chwilą coraz bardziej przerażający wzrok.
   Springtrap wskazał po chwili na swoje gardło.
- Aaa, głupia ja – Dotarło do mnie, że przecież Springtrap mówiąc sprawia sobie ból. – Ja nie...
- Ja ci wszystko opowiem! –  krzyknął entuzjastycznie Leo zeskakując z blatu.
   Stanął przed Fox’im i zaczął opowiadać swoją wersję wydarzeń, zaczynając od złapania Plusztrap’a i gestykulując przy tym energicznie.
   Ukradkiem wyszłam z kuchni i postanowiłam wrócić do swojego pokoju.
- Chyba się nie zorientowali, że wyszłam-pomyślałam .
   Cicho zamknęłam za sobą drzwi od mojego pokoju i przekręciłam kluczyk w zamku.
   Podeszłam do mojego łóżka z fioletową w biało-beżowe gwiazdki pościelą i rzuciłam się na nie uznając, że wcale nie chce mi się go ścielić. Przez chwilę leżałam na boku patrząc się przez okno na zewnątrz. Nie byłam pewna, która była godzina ale słońce oświetlało nasz trochę przerośnięty trawnik na podwórku dając magiczny efekt gdy światło padało na kropelki wody leżące na niektórych źdźbłach trawy. Nie padał wcześniej deszcz. Nie mieliśmy zraszaczy. Trawa była mokra bo nasz sąsiad ma zraszacze, które są zbyt silne i zalewają częściowo również i nasze podwórko. O drewnianym płocie nie mówiąc .
   Sięgnęłam za siebie ręką i gdy tylko wyczułam znajomy, ciężki kształt, złapałam go i siadając na łóżku, położyłam na kolanach.  Od razu otworzyłam komputer a gdy system się uruchamiał, sięgnęłam do pudełka pod łóżkiem po słuchawki. Może i to nie było najlepsze miejsce do przechowywania elektroniki ale tak mi się je najwygodniej trzymało. Duże, czerwone z czarnymi poduszkami w środku słuchawki marki Sony. Jedne z 6 sztuk różnych słuchawek jakie miałam ale te były dla mnie najwygodniejsze bo nie potrzebowały być podłączone do telefonu przez kabel. Jeszcze nigdy nie sprawiły mi żadnych problemów, nie zaczęły szwankować ani się psuć, miałam je już od trzech lat a byłam typem osoby która non stop chodziła w słuchawkach na głowie bądź na szyi, nie ważne czy słuchałam muzyki czy nie. Pozwalały mi się odizolować od otoczenia i skupić na rzeczach, które akurat tworzyłam, przy okazji odstraszając część ludzi, którzy widząc, że mam słuchawki na głowie, rezygnowali z chęci zaczęcia jakiejś rozmowy ze mną, myśląc, że słucham muzyki i nie chcąc mi przeszkadzać.
   Podłączyłam, może i jeszcze nie umierający bo miał 38 procent baterii, telefon do ładowarki przez cały czas tkwiącej w gniazdku obok łóżka i łącząc przez bluetooth go ze słuchawkami, odłożyłam go na szafkę nocną i odwróciłam się do komputera.
   Zawalony pulpit. Na tle oczywiście jeden z moich rysunków przedstawiający czerwonego smoka, od prawej połowa ekranu to były gry, aplikacje do animacji, grafiki i modelowania 3D, lewa strona zaś to były tylko dwie kolumny pozostałych aplikacji w tym antywirusa i kosza na samej górze w lewym rogu.
   Włączyłam wyszukiwarkę i wpisałam dwie litery. Nie zastanawiałam się długo nad tym co mogę robić a jedyne co przyszło mi do głowy to obejrzenie jakichś filmów na YouTubie.
   Przesunęłam słuchawki na głowie tak, że zakrywały tylko jedno ucho i włączyłam przyciskiem na nich muzykę, ściszając ją do minimum po czym wybrałam losowy film z proponowanych dla mnie i również ściszyłam go na tyle, żebym słyszała co się na nim dzieje pomimo muzyki ze słuchawek ale żeby nie było słychać laptopa na zewnątrz mojego pokoju.
   Losowym filmikiem okazały się jakieś tik toki. Nie była to jakaś cudowna rzecz ale cóż, przynajmniej coś się działo.
   Zmieniłam zdanie po piątym klipie i od razu wyłączyłam film i wróciłam na główna stronę. Gdyby te tik toki jeszcze miały jakiś szyk, były zgrane z rytmem albo chociaż aktorstwo na nich byłoby dobre. Ale nie. Żadnej z tych rzeczy nie widziałam. Zapragnęłam w tamtym momencie wziąć jakiś cosplay, który posiadałam i pokazać im wszystkim jak to się robi ale dobrze wiedziałam, że byłabym w tym najprawdopodobniej jeszcze gorsza. Poza tym nie miałam pomysłu. Postanowiłam po prostu tkwić w bólu, że zwierzęce postacie przerabiane są na ludzi. Wolałabym widzieć kostiumy zrobione tak aby wyglądały jak to zwierzę a nie pomalowane twarze i ludzi ubranych „w stylu” tych postaci.
   Ściągnęłam całkowicie słuchawki z głowy i wyłączyłam muzykę. W tym samym momencie gdy słuchawki dotknęły łóżka usłyszałam potężne walenie w drzwi od którego aż podskoczyłam.
   Siedziałam i patrzyłam na drzwi. Walenie nie ustawało. W końcu zebrałam się w sobie, zamknęłam na szybko laptopa po czym podbiegłam do leżącego na biurku łomu i powoli podeszłam do drzwi. Ostrożnie przekręciłam kluczyk.
   Otworzyłam gwałtownie drzwi, przy okazji prawie uderzając się nimi w czoło. Poczułam przy tym jakiś podmuch wiatru.
- Hę? – Za drzwiami nikogo nie było. Wychyliłam się nawet na korytarz i rozejrzałam myśląc, że może to Plushtrap. Na korytarzu jednak też nikogo nie było. Jedynie słabo słyszałam co się działo w kuchni. Zdezorientowana zamknęłam drzwi.
- Przesłyszałam się? – pomyślałam i postanowiłam wrócić do słuchania muzyki– O Jezus Maria – Przywarłam do drzwi.

FNaF Story: Poza logikąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz