Rozdzial

92 12 3
                                    

-Mamy więc szansę na dziecko-momentalnie poderwałem się do siadu.

-Co?!-ukochany znów zaczął mi tłumaczyć, a ja na koniec się w niego wtuliłem. -a... a zrobimy sobie takie, małe bobo, w sumie...zawsze chciałem mieć własne dziecko, z-zgadzasz się?

Chłopak tylko zawisnął nade mną i zaczął całować delikanie moją szyję. Po niedługim czasie mężczyzna chwycił moja dłoń i splótł ze mną paluszki.

-Kocham cie-szepnął.

Oplotłem go ramionami łącząc nasze usta w pocałunku, a na sam koniec uśmiechnąłem się do niego.

Nasze miłosne uniesienia trwały długo, ze względu na to że były wolne i delikanie, ale przepełnione uczuciem troski i miłości.

Po wszystkim, mój narzeczony poglaskal mnie po brzuszku.

Wspominałem, że doszedł we mnie? W sumie, zapytał się mnie przed samym końcem, czy na pewno chce to dziecko.

Odpowiedź była jasna, a z racji że oboje się zdecydowaliśmy, to mieliśmy wielką nadzieję że będę w ciąży, niestety, zajść, zaszadłem, ale miałem za słaby organizm i poroniłem.

Długo nie umiałem się pozbierać, ale ojciec mojego narzeczonego powiedział że jest jeszcze szansa.

Na razie jednak daliśmy sobie spokój, acz kolwiek ja nadal myślę o nienarodzonym dziecku.

Siedzę aktualnie przed lustrem, na głowie mając wieniec i we włosy wplecione białe róże. Na sobie miałem biała suknie ślubną, a na ramionach miałem zarzucona czerwona pelerynkę.

Ojciec mojego narzeczonego oparł dłonie na moich ramionach.

-Wygladasz idealnie.-rzekl, a ja delikanie się zarumieniłem i odruchowo położyłem dłoń na moim brzuchu głaszcząc go. 

Chyba nigdy nie pogodzę się z tym co się stało.


Pogłaszcz mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz