Niepokój. Niepokój jest najgorszym, co spotyka nas po północy i nie daje zmrużyć oka, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Czasem wydaje mi się, że jest tylko złym snem, który ulotni się, kiedy otworzę oczy. I znika. A potem próbuję zasnąć, a on pojawia się znowu i znowu i znowu. Jest jak potwór spod łóżka, którego bałam się w dzieciństwie. Pojawia się dopiero po zmroku, kiedy zostaję sama ze swoimi myślami. I nawet ma swoje imię. Nazywa się Calum Hood.
Niepokój pod tym tytułem dręczył mnie przez cały tydzień. Bałam się wyjść na balkon, kiedy, jak zwykle, nie mogłam zasnąć, a każdy najcichszy odgłos odbijał się echem w mojej głowie, zwiastując nadejście jakiejś katastrofy.
Nic się nie wydarzyło. Każdego wieczora czekałam, aż on zapuka do mojego okna. Na szczęście go tam nie było. Nie byłam nawet pewna, czy w ogóle w jego pokoju paliło się światło, ale bałam się tam spojrzeć. W szkole też nie widywałam go często. A jeżeli już, to oczywiście w obstawie swoich kolegów z 5 Seconds of Summer. Nigdy nie chodzi sam, bo przecież kim byłby bez swojego zespołu i wzdychających dookoła dziewczyn?
I tym razem nic się nie zmieniło. Przewracam się w łóżku na wszystkie strony i szukam jakiejkolwiek pozy, której jeszcze nie wypróbowałam. Nie mogę. Nie dam rady. Muszę wyjść, zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie wytrzymam dłużej w tym pustym pokoju pełnym zużytego powietrza. Minął tydzień. On pewnie dawno zapomniał o moim istnieniu, a ja tylko niepotrzebnie zawracam sobie nim głowę. Przecież nie powinnam, nie mogę, to wręcz zabronione.
Staczam się z łóżka i niewiele myśląc, podchodzę do okna, otwieram je i chwilę później czuję już chłodne, nocne powietrze, otulające moje nagie ramiona i bose stopy. Opieram się o zimną barierkę i odchylam głowę, aby spojrzeć w bezchmurne niebo. Doskonale widać wszystkie gwiazdy, a księżyc w pełni dodaje im jeszcze więcej uroku.
- Madeline.
Słyszę swoje imię i zauważam go. Stoi naprzeciwko mnie, oparty o barierkę, a dzieli nas tylko metr, może dwa. Chciałabym odwrócić się i po prostu wyjść, ale za bardzo potrzebuję teraz świeżego powietrza i wydaje mi się, że moje nogi wrosły w podłogę. Zostanę tam na zawsze, wpatrzona w jego głębokie, brązowe oczy, w których kiedyś tak uwielbiałam tonąć, a teraz... Teraz przyprawiają mnie o jeszcze więcej nieprzespanych nocy, nawet jeśli to wydawałoby się niemożliwe.
Chcę się cofnąć, tak bardzo chcę tam wrócić. Dlaczego się nie wycofam? Dlaczego on się nie wycofa?
Cholera jasna, czy on nie może zrobić tego za mnie?
- Calum - mówię i zaciskam usta, żeby nie powiedzieć już nic więcej, bo to i tak było o wiele za dużo.
- Dawno cię tu nie było - chłopak przekrzywia głowę i mierzy mnie wzrokiem, a ja czuję się, jakby ta jedna para oczu wierciła we mnie dziurę na wylot, pochłaniając całe powietrze z moich płuc.
I padam na ziemię, przestaję oddychać i chyba umieram.
- Obserwujesz mnie? - unoszę brwi.
On parska śmiechem, tak głośnym, że czuję, jak ten dźwięk wibruje w mojej głowie, klatce piersiowej, żołądku, a nawet koniuszkach palców.
- Masz mnie za jakiegoś zboka? - pyta, unosząc brwi jeszcze wyżej, niż ja.
Przewracam oczami i chyba w końcu odzyskuję czucie w nogach.
- W takim tempie nigdy nie uda mi się zasnąć - wzdycham znudzona.
Już nie przeszkadza mi to, że on tu stoi. Chcę po prostu nawdychać się świeżego powietrza, bo to moja jedyna nadzieja na jakikolwiek sen tej nocy.
- Czyli ty też - mówi Calum cicho i powoli.
Patrzę na niego zdziwiona, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- Nie tylko ja mam ostatnio problemy z zasypianiem - mówi w końcu.
A ja tracę tę ostatnią nadzieję. Kiedy ja nie będę spać, on też nie będzie i teraz oboje jesteśmy tego w pełni świadomi.
- No to siedzimy w tym razem - wzdycham, nie ukrywając zawiedzenia.
Nikt się już więcej nie odzywa. Stoimy naprzeciwko siebie, robiąc zapasy powietrza na całą noc.
A ja nie mogę uwierzyć, że akurat to łączy mnie z Calumem Hoodem.
CZYTASZ
Strangers // Calum Hood
FanfictionDrogi Caluma i Madeline rozeszły się dawno temu. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Ale co, jeśli pewnej bezsennej nocy na sąsednim balkonie dziewczyna usłyszy jego głos i zamieni z nim słowo po raz pierwszy od czterech lat? Co, jeśli nie będzie to ich...